Odcinam kupony
od dokonanej w sobotę drastycznej zmiany w wyglądzie własnym. Ponieważ nie jestem minimalistką, poszłam na całość i obecnie jestem zupełnie innym waterloo niż przez ostatnie… oj, nie pamiętam, jakieś 100 lat. A że jak szokować, to szokować, do zmiany wyglądu założyłam (do pracy!) jeansy oraz martensy. Zajrzałam do szefa. Podniósł głowę znad pism (moich zresztą), wybałuszył oczy, wstał, wyciągnął rękę… - Iksiński jestem, bardzo mi miło. Usiadł, westchnął i dodał: - Taka jesteś teraz… nie moja. - Dbam, żeby ci się nie znudzić. - Ty??? To niemożliwe. Ludzie przystają na mój widok hehe. No dobra, jutro już trochę odpuszczę, założę kostium i szpilki.