Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

2342

Obraz
Nie przysposabiajcie zwierząt. Naprawdę. Zasadniczo nie zostawiamy w nocy okna sypialni otwartego na oścież, ponieważ wychodzi na garaż i koty łażą po dachu. Ale wczoraj było tak koszmarnie duszno, że machnęłam na to ręką - niech siedzą na tym dachu, jeśli taka wola. Położyłam się dopiero po północy, przez okno napływało chłodne powietrze, zasnęłam. Około 4:20 Leśkowi się stało. Pewnie śnił o czymś intensywnie i to nałożyło się na rzeczywistość, którą byli Karol z Edkiem kiwający się na kalenicy. Wiecie: tu poranna szarość, tu okno, tu kalenica, tu kot, a może ufo. Albo inny bażant. Skoczył więc na równe nogi, rozdarł mordę, przebiegł po mnie do okna i dalejże ujadać, budząc całą wieś. Za Leśkiem oczywiście ruszyła Hanka, dla niej każda pora dobra, ona lubi brać udział. I teraz tak. Lesiek leci barytonem skacząc na dwóch łapach koło okna: gwałtu-rety, ufo, najazd, źli ludzie, łapać złodzieja, bażant skrzyżowany z sarną. Dookoła jego nóg biega Hanka, nieuporyczwie na czterech łap

2341

Obraz
No, dobra. Zrobiła psom zdjęcie. Najlepsze ever.

2340

Obraz
My tu sobie pitu-pitu, a patrzcie, co upolowałam!!! Płakałam ze szczęścia przez dwa dni, ponieważ byłam pewna, że w życiu tych butów nie kupię. Seria zielonych Flick Flacków była krótka, nawet na eBay'u nie widywano. I patrzy Państwo: wchodzę na Allegro, a tam jedna para i w dodatku mój rozmiar! Już mi się wydawało, że się torebka zmarnuje, a tu taka niespodzianka. Chciałam z nimi spać, ale od kiedy mamy drugiego psa, w łóżku nie ma nawet miejsca dla pcheł. *** Poza tym donoszę uprzejmie, że jestem jedyną na tym łez padole, która ma w garderobie szafę na torebki. Sama sobie zaprojektowałam, zamówiłam, wymarudziłam, a Prezes zapłacił. Dobry z niego chłopina, nie ma dwóch zdań. *** Ale że co martuuha? Przeleciała mi przez chałupę jak wicher, wino piła, żądała kotleta, czereśnie wyżerała do cna, urywała się na spotkania z nieznanymi mężczyznami, obsmarkała kocyk i tyle ją widzieli. Jeszcze zdążyła poderwać moich rodziców i przetrzymać mnie na mrozie do 2:30, a potem frrrr

2339

Obraz
Prezes dostał na urodziny hamak, ja - bez okazji - martuuhę , a psy w nagrodę za urok i czar osobisty - basen dmuchany. I teraz Prezes się huśta, psy zrobiły dziurę w jednym zielonym wałeczku, a ja piszę notki po internetach, bo mój prezent okazał się najmniej trwały i zwiał na spotkanie z jakimś Tajemniczym Don Pedro do Katowic. W ogóle porozmawiamy sobie czy aby odwiedziny u mnie nie były jedynie pretekstem! Jeśli rzecz się potwierdzi, to każę jej gotować do końca tygodnia i nie dam więcej wina. Martuuha z naszego spotkania wyciąga same korzyści, ponieważ nie miała pojęcia, że podłogą w bagażniku Hondy jest stolik turystyczny*. I teraz się jara jak choinka w Boże Narodzenie. Ciekawe, ile przystanków w polach zrobi w drodze powrotnej. Na wszelki wypadek ugotuję jej jaj na twardo i herbatę wleję w termos, a niech ma kobiecina powód, żeby se stolik wyjąć i rozłożyć. Dołożę rozkładany taboret, nie będzie przecież głupio nad stolikiem stała. Pogoda jak drut, więc korzystam

2338

Obraz
Dziś, specjalnie dla Państwa, przegląd tygodnia. A Lesiek rano wstał rześki i nie rozumie, dlaczego posiłki są racjonowane. Poza tym Hania dziś po raz pierwszy SAMA weszła po schodach na górę. Jest z siebie bardzo dumna. Ja z niej też. No i śpimy wreszcie przy otwartych drzwiach. Koty uważają, że w poprzednim zdaniu najważniejsze jest słowo "wreszcie". Hańczydło we śnie. Jedziesz sobie windą, a tam instrukcja obsługi. Rzut okiem i od razu wiesz, co robić. Lubię czasem stanąć w trawie i spojrzeć w niebo. Na chory żołądek najlepsze okłady z Hanki. Obojętnie na co. I na deser... jedyny w swoim rodzaju... NIETOPERZ HANNA! TADAAAAM!

2337

Funkia zasrana! A mówiłam mu, żeby tego nie sadzić w ogrodzie!!! Oczywiście teoria jest niepotwierdzona, jednak tknęło mnie, gdy zobaczyłam resztki liści i kwiatków na podłodze w salonie. Prezes jeszcze fikał, ale bez słowa poszłam do kuchni po wałek do ciasta, więc stało się jasne, że jestem właściwie zmotywowana. Pieprzone funkie właśnie nas opuszczają. Na taczkach. Lesiek pojechał do doktórek, dostał kroplówkę, tabletki, dwa zastrzyki i grzebanie w dupie gratis. Było strasznie, musiał płakać, warczeć, szczekać i gryźć. Oraz być na rączkach. Ja się kiedyś złamię pod tym psem i zostanę taka złamana na podłodze oraz we wzgardzie, przysypana psią sierścią, sypiącą się kilogramami na okoliczność morderczego stresu. Właśnie poszedł się napić, więc ulga ogromna. Oto ostatnia roślina, która stanęła na Placu Defilad bez mojej zgody na piśmie.

2336

Przeżyliśmy trudny dzień, kiedy Zuzia na wyjeździe, a Prezes musiał pójść do biura i nad domem zawisła czarna chmura pozostawienia wszystkich zwierzaków bez opieki. Na szczęście ma się dobrych ludzi wokół i ludzie ci zgłaszają się na ochotnika, żeby zwierzyńca popilnować, mimo że deszcz i korzystanie z atrakcji agroturystycznych stało pod znakiem zapytania. Finalnie skończyło się przemiło - wspólnym obiadem i ploteczkami na tarasie, z którego zostaliśmy wypędzeni przez aurę dopiero na koniec. Drodzy Państwo Be! Bardzo Wam dziękujemy (z naciskiem na Panią Be). Tymczasem późnym wieczorem pochorował się Lesio. Biedak strasznie wymiotuje i ma kupę w spray'u. Ani chybi zeżarł coś zakazanego, a człowiekowi serce się kraje, gdy widzi psa snującego się po domu łapa za łapą z opuszczonym ogonem i uszami, popatrującego w oczy z nadzieją, że wszechwładny człowiek coś na to zaradzi. W przypadku Leśka rzecz szczególnie nas dotyka, bo przecież to szatan i struś pędziwiatr, więc zmiana zachow

2335

Obraz
Tak wygląda teraz nasza rzeczywistość. W przerwach psy ganiają jak wściekłe po ogrodzie. Na szczęście czasem sypiają. Prawda, jak Haniuta pięknie warczy? Szczeka jeszcze lepiej.

2334

Obraz
Hanna odbyła swoją pierwszą kąpiel, a każde dziecko wie, że higiena boli. Są na to liczne dowody. Lesiek był bardzo pomocny, ponieważ już zna cierpienie czyścioszka. Stawał na dwóch łapach koło umywalki, trącał ofiarę higienistów nosem i wydawał pocieszające dźwięki. Niestety zdjęcia mokrego szczurka nie zostały wykonane, ponieważ nie odważyłam się zostawić Hani w umywalce bez nadzoru, a nadzór w tym czasie MUSIAŁ strzelać do hitlerowców. Czy innych tam. Jesteśmy o to trochę obrażeni. No, musiałam ją wykąpać, bo jest tak pociesznie zbudowana, że ciągle się obszczywa i wali jak stodoła. Chytrym komentatorom spieszę wytłumaczyć, że chodzi mi o bezmiar i skalę. Poza tym jest zimno i każdy okrywa się, czym może. A Eduś, mamusi syneczek laluniek kalafiorek, ma dziś przerwę w byciu obrażonym na śmierć, więc miziaki łamane przez miziaki. Posunął się do tak gigantycznego poświęcenia, że przyszedł do nas, gdy leżeliśmy sobie na kanapie i nawet powąchał Hankę. Po czym mu się d

2333

Lesiek poszedł do szkoły. Wiem, że macie taką informację, ale zaznaczałam, że właściwie to szkoła przyszła do Leśka. Tymczasem nadeszła chwila rozpoczęcia zajęć lekcyjnych w grupie. I patologia znów wyszła na jaw w całej okazałości. W kursie uczestniczą wyłącznie rasowe pieski. I Lesiek. Też rasowy - a konkretnie multirasowy, więc starcza jeden na całą grupę. Wszystkie rasowe pieski są regularnie kąpane oraz uczęszczają do groomerów. Lesiek też jest regularnie kąpany, czyli zawsze, kiedy podlewamy ogród. Wodą z węża. Jest również wtedy bardzo wybiegany, wyskakany i ma przewietrzoną jamę ustną, ponieważ kłapie nią seryjnie, łapiąc strumień wody. Następnie stara się z wielką dbałością wytarzać całego psa w ziemi, trawie i piachu. Oraz przynieść nam to wszystko do łóżka. A, nie - chwila! Przez pół roku dwa razy kąpaliśmy go w wannie z użyciem środków piorących: raz po przywiezieniu ze schroniska, bo walił jak stodoła, a drugi raz, gdy się wytarzał w gównie i walił jak stodoła. Wsz

2332

Obraz
Post wolny od psów. Na dzisiejszej lekcji, drogie dziateczki, omówimy sobie efekty rozmnażania roślin. Otóż. W dziedzinie porzeczek doczekaliśmy się obfitych zbiorów. Zostały one komisyjnie przeliczone, zaewidencjonowane i rozdzielone pomiędzy członków komisji. Oczywiście tych piśmiennych (sztuk dwie). Kwaśne były, że gęby wykrzywiało, ale: - Mmmm, panie prezesie, pyszności. Lepiej poszło nam z borówkami amerykańskimi. Tu część niepiśmienna komisji (sztuk dwie, ale za to osiem nóg) postulowała, żeby jeść. Część piśmienna machała kończynami oraz kijem i piszczała, żeby poczekać aż zmienią kolor. Z uwagi na siłę argumentacji (kij) postanowiono wstrzymać się z konsumpcją. Jeszcze lepiej poszło nam z bobem. Chyba będziemy niebawem bobkować. A już najlepiej spisała się fasolka. Będzie w weekend na obiad. Natomiast szczypiorek jest miejscowy i dostaliśmy go od sąsiada. Za pozostałymi darami natury już nie latam. Ale podkreślam, że zasieki dla miłorzębó

2331

Obraz
Nadchodzą aktualizacje statusów z pola boju. Najpierw psi padli pod stołem. A następnie pod biurkiem. Pomagają Prezesowi w pracy. Lesiek chyba wykupił za małą poduszkę plażową. Edek nie odzywa się do mnie wcale i muszę go prosić, żeby wrócił do domu wieczorem przynajmniej trzy razy. Wczoraj siedział przy płocie, od strony sąsiadów, naprzeciw okna kuchennego, a całe jego jestestwo zachęcało, żebym płaszczyła się, błagała i przekupywała. Płaszczyłam się, błagałam i przekupywałam. A on mnie kopnął. Identycznie jest przy każdym nowym zwierzęciu. Tak, przyszedł, pewnie, że przyszedł, wszak nie po to dziurę w sąsiedzkim chodniku wysiedział, żeby spać pod gołym niebem. Jednak kara musi być. Hania po przeglądzie, z wbitą gwarancją. Waży 2,38 kg - ile z tego przypada na futro, nie mam pojęcia. W każdym razie po powrocie do domu została pięknie uczesana, dzięki czemu zrobiła się jeszcze miększa w dotyku. O ile to w ogóle możliwe. Dziś rano szła za Zosią przez dom. Zainteresow

2330

Obraz
Wstaliśmy z Leśkiem o poranku, a Prezes i Hanka spali. Konkretnie to Prezes spał w łóżku, a Haniuta na jego głowie. Cichutko, żeby ich nie budzić, ruszyliśmy do swoich spraw. Kiedy wróciliśmy do sypialni - Lesiek po śniadaniu i lustracji terenu, a ja po kąpieli - Hanusia była już gotowa, by rozpocząć nowy dzień (Prezes mniej). Na mój widok pękła ze szczęścia, okazując swój okrąglutki, łysy brzuszek, fikając kończynami i śmiejąc się od ucha do ucha. A ja musiałam wyjść do fabryki!!! Następnie zeszłyśmy na dół i Hanka ruszyła do drzwi, bo siku. Naprawdę, przysięgam, ona to robi! Ponieważ jej nie wypuściłam (samej nie pozwolę iść, a nie chcę przyprawiać sąsiadów o zawał strojem niedbałem), wysiusiała się na kafle koło drzwi i zaproponowała posiłek. A potem się zaczęło. No co to jest za kluska zadzierżysta, mówię Wam! Dostała własną maskotkę w postaci piętnastocentymetrowej Daisy w sukieneczce (no co? dziewczyna w końcu!) i dalejże galopować z nią w pysku po salonie. Lesiek obserw

2329

Obraz
Rozkosz w czekoladzie po prostu. Bardzo to jeszcze maluśkie dziecko - trochę pobiega, poszczeka prześmiesznie na Leśka, zje 5 chrupków, zsika się i zasypia. Poznaje teren po kawałeczku, dzielnie zresztą, bo przecież wszystko takie ogromne, a ona taka mała... Przychodzi na wołanie, piszczy za potrzebą, no ideał po prostu. Kocham Leśniewskiego całym sercem, ale on przy tej kruszynie jest po prostu tumanem. Mówię Wam, będzie z niej zadzierżysta panna, już nie daje sobie w kaszę dmuchać, a przecież jest na etapie przewracania się przy drapaniu. Wszyscy zakochani, aż szkoda, że Zuzi nie ma. Nie mam pojęcia, jak wyjść jutro do pracy... Koty z dystansem - wiadomo. Ale one są łagodne jak anioły: póki ktoś wyraźnie nie poprosi, nie oberwie na pewno. Mniej się Hanką interesują niż świeżym, małym Leśkiem, ale to też zrozumiałe, był w końcu pierwszym psem na ich orbicie i przetarł szlaki. Poza tym był starszy i znacznie większy, szybciej się poruszał, wchodził w interakcję. Haniuta jest na to

2328

Obraz
Hanusia jest takim okruszeczkiem, że sobie nie wyobrażacie. To absolutnie nie będzie żaden duży pies. Jest też bardzo młodziutka.

2327

Obraz
No, dobra. Na fejsie fala hejtu, wszyscy mi tłumaczą, że już jest jutro. Jakie jutro, kiedy dziś. Chyba coś Wam się poptasiło. Ale znajcie moje miękkie serce! Co prawda chciałam post factum, ale z Wami to się normalnie nie da. Uwaga! Jedzie do nas Hanusia! Śmieszna z tą Hanusią historia i jak zawsze wykazująca, że życie pisze własne scenariusze, a gdy chcesz rozśmieszyć Boga, to opowiedz mu o swoich planach. Wsyćkie wią, że ja się rozglądam za sunią, ale dość niezobowiązująco. I tak patrzę ostatnio, a na fanpejczu schroniska Hanusia (ona jeszcze nie wie, jak ma na imię). No to rzuciłam Prezesu linkę i zadzwoniłam w ślad. Ale o co Wam chodzi?! Praca nie jest od obsesyjnego pracowania! Więc zadzwoniłam i mówię: - Patrz, jaki psiuńcio. - No, ładny - on na to. - Jakby nasz, nie? - Jakby. - To ja może zadzwonię? - Zadzwoń. - Ale o co zapytam? Bo piesek to się nie musi tłumaczyć. Jest piesek i tyle. - Wymyślisz coś. To zadzwoniłam. Odebrała bardzo miła pani i na wstępi

2326

Obraz
Mam dla Was hardcore'ową niespodziankę.  SERIO. Ale potrzymam wszystkich w niepewności do jutra.

2325

Obraz
POST WOLNY OD PIESEŁA Podobno pierwszy milion trzeba ukraść. No to ja Wam ukradłam. Od chwili mojej przeprowadzki z Blogu na Blogspot zajrzeliście tu ponad milion razy. DZIĘKUJĘ! Karolek czytelniczy również. I Zocha na dachu samochodu. I nawet Eduś, który wpadł na chwilę do domu. A także Irregularki z laleczką.  Serio, serio. Oraz martwa wierzba. Dzięki, że jesteście. CMOK!