1432

Bardzo jestem nerwowa, bo Chuda pojechała do szpitala na siódmą. Oczywiście w głębi mnie tli się to bezwzględne przekonanie, że WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE. Ale jednak.

Ostanimi dniami podnosiły mi się włosy na głowie za każdym razem, gdy dzwoniła. To prawdopodobnie wyczuwało się w tonie, bo Chuda każdą rozmowę zaczynała od: to jeszcze nie ten telefon. A chciałam podkreślić, że kontaktujemy się bardzo często. Bywa - kilka razy dziennie.

Jestem na nogach od siódmej i myślę. Uporczywie pcham w stronę Krakowa energię dobrych rozwiązań. Kilogramami. Sprawdzam blog, bo może tata wróci do domu i, zgodnie z tradycją, obwieści światu narodziny kolejnego potomka. Nie oczekuję, że ona sama, choć wiem, że odezwie się do mnie, jak tylko będzie mogła.

Zrobiłam pranie, obiad, sprzątam. Sprzątam. Sprzątam. Nie mogę się chwycić za pracę umysłową, mimo że czeka.

Pomyślcie o Dorotce ciepło, dobrze?

Idę ogryzać paznokcie.

Komentarze

  1. Ależ oczywiście, że myślimy! Wysyłamy tonami! I oczywiście będzie dobrze! A jak ma być ! No co TY!

    OdpowiedzUsuń
  2. MYŚLIMY, MYŚLIMY I PAZNOKCIE TEŻ OBGRYZAMY!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymię kciuki! Dawaj znać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja do Ciebie weszlam, bo myślałam, ze coś wiesz-). Kciuki są-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochane jesteście wszystkie :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz