2002

Zima idzie, nie ma rady na to, więc wyciągłam z końca lodówki olej kokosowy. On był kupiony na włosy, się do rąk wysmaruje. Pojawił się, owszem, pewien maleńki problem w postaci braku rękawiczki foliowej, ale na szczęście przypomniałam sobie, że mam zmagazynowaną farbę do włosów, gdyż była w promocji, a tam przypuszczalnie. I były.
To teraz nie wiem czy gołąbki wiązać, czy ręce. Te drugie bardziej kuszące.

Jużem myślała, że dzień udany, czyli minął bez wstrząsów, a tu na spotkanku wieńczącym Szef nagle wyciągnął jakieś pismo, odczytał i się zadumał. Nie zwracałam na zbyt wielkiej uwagi, gdyż tematycznie rzecz mnie nie dotyczyła, a tu...
- Sprawdź mi to.
Poszło nieco w eter i taka niepokojąca cisza zapadła, więc spytałam głupio:
- Ja?
- Ty.
- Aha... - zawiesiłam głos, nie mając zielonego pojęcia, dlaczego karabin wymierzono prosto w mą pierś obfitą. Cisza się przedłużała i kolega, który jakby na oko powinien się takimi rzeczami zajmować, przyszedł z pomocą, wyłuszczając temat. Myślicie może, że Szef się opamiętał i zmienił decyzję? Phi!
No, cóż... Będę bogatsza o wiedzę z dziedziny zupełnie terra incognita oraz, z mojego punktu widzenia, zbędnej.

Jutro przyjedzie pan i zrobi nam wykład, czyli wyłoży. Interesująca sytuacja się wytworzyła, bo Szef o tym zapomniał i gdy przypomniałam, doznał ataku focha, że on nie chce. Rzucił więc w przestrzeń pytanie czy ktoś chce, oczekując nabrzmiałego niechęcią milczenia, a tu... wszyscy chcą. Więc się na mnie obraził, bo przecież ja takie atrakcje organizuję.
- To jest idiotyczny moment - naburmuszał się w moją stronę na korytarzu.
Przypomniałam mu, że ja jedynie wybieram temat i organizuję, ale termin wyznacza zupełnie ktoś inny. Przyznam, że próbowałam mu też wytłumaczyć, dlaczego wszyscy chcemy, a on najbardziej, ale miał akurat fazę na całkowitą impregnację. W dodatku nie mógł mnie opieprzyć, że to jutro. Fatalna sytuacja. Dobrze, że wypadło po wypłacie, to premię dostałam. Mogło być po premii. A tam wolę OPR.

No, idę do tych garów, idę.
Już byście w moją stronę nie prychali.
Co za naród!

Komentarze