Posty

2511

Obraz
 Do naszego stada dołączyła Maryja. Ładne to, malutkie, mordercze i szerzące rozpierdol. Na temat Marysieńki piszę na Fejsie prawie codziennie, gdyż uporczywie odblokowuje coraz to nowe poziomy wyposażenia. No. Cieszymy się niezmiernie.

2510

Taka niespodzianka. Zaledwie 18 lat (no, prawie) blogowania i jest! Kącik sponsora! Wybierz swój prób, swoje nagrody i nie krępuj się kupić weterynarzom Mercedesa! Albo przynajmniej smaczki. Albo wino dla mnie. Tak, przede wszystkim wino dla mnie!  

2509

Obraz
  Dziś Dzień Kobiet. Bez względu na to, co myślicie o tym święcie, pamiętajcie, że jego geneza sięga czasów, gdy kobiety znajdowały się w sferze przedmiotowej, a więc - jak można by dziś ująć - ich ważność orbitowała gdzieś między pralką a lodówką. Wtedy zapewne raczej między stołem a drzwiami. Dzień Kobiet powstał po to, żebyśmy nigdy nie zapomniały, że żadne prawo nie jest dane na zawsze, trzeba więc traktować je z należnym szacunkiem i o nie dbać. Dzień Kobiet przypomina nam także, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w kwestii równouprawnienia i że z szacunku do tych, które szły przed nami, zawsze powinnyśmy mieć w zanadrzu jakąś parasolkę. Wszystkim niedowiarkom i heheszkującym polecam wysłuchanie uzasadnienia projektu zmiany w Kodeksie karnym, które wygłosiła z okazji Dnia Kobiet (zbieg dat nieprzypadkowy) pani posłanka wnioskodawczyni Anita Kucharska-Dziedzic, a także stanowiska klubu Prawa i Sprawiedliwości i koła Konfederacja. Wprowadzenie do Kodeksu karnego zmiany w zakresie d

2508

Obraz
Znowu przegapiłam urodziny bloga i w chwili nieadekwatnej skonstatowałam, że nieuchronnie zbliżamy się do pełnoletności. Okazuje się, że jestem wyjątkowo stała w uczuciach: stary blog, mąż, samochód, stare koty i psy, nawet dziecko stare i w Imielinie mieszkamy już dziewiąty rok. Jaki z tego wniosek? Tak, trzeba będzie pomalować. Nie blog - niech mu patronuje Zofia, za którą tęsknię nieustannie - ale przynajmniej piętro. Napomknęłam o tym ostatnio Prezesowi i zemdlał. Gdy tymczasem samo się nie pomaluje, nie ma to tamto. Znów trzeba się będzie pomodlić do aniołka, bo czasem miewa w dupie. Ostatnio na weterynarza, więc liczę, że i na malowanie się uda. Żeby nie było, że nic z tym nie robię. Zagrałam! Wygrałam 24 zeta, więc poszłam do lumpa i kupiłam sobie sweter, a dziecku piżamę w pieski. I to by było tyle z szaleństw, dziękuję za uwagę, zapraszam na fejsa.

2507

Obraz
 Tak rzadko tu zaglądam, że zapominam wrzucać nie tylko na Fb ważne notki. A ta na pewno powinna się była tutaj znaleźć. W czerwcu. Lepiej później niż wcale. Pierwszy w życiu Dzień Ojca, w którym nie składam życzeń. Mój tato był zdecydowanie najinteligentniejszym człowiekiem, jakiego znałam. A ponieważ przekroczyłam pięćdziesiątkę, czyli mam z górki, ta opcja raczej nie ulegnie zmianie. Trochę już za późno na szukanie nauczycieli, zwłaszcza gdy samemu jest się osobą, do której wiecznie wszyscy przyłażą z głupimi pytaniami, mimo że uporczywie ich zniechęcam nieuprzejmym zachowaniem, niemiłym charakterem i opryskliwością. Jestem gotowa nawet przestać się myć, żeby zniechęcać zapachem, jeśliby to odniosło skutek. Miał też tato poczucie humoru oraz dystans do siebie, choć naturalnie nie zawsze. Ale dość mu przeszkadzało, gdy jakiś rozmówca rzeczonych przymiotów nie posiadał. Przy tym był popędliwy i nie przebierał w słowach. Jednak mogę śmiało założyć, że w kompaniach przeróżnych bardzo lu

2506

Obraz
 Jak zwykle zapomniałam o rocznicy, a tu w listopadzie, imaginujcie sobie, stuknęło mi 16 lat blogowania. Dłużej to mam tylko prawko. Zabawne, że nadal plotę trzy po trzy, w tym samym miejscu zresztą (fp jest jednostką wysuniętą), w dodatku nad podziw regularnie. Mało tego! Żyją jeszcze czytelnicy, którzy towarzyszą mi od samego początku! No, przecież nie mówię, że mają się dobrze. Ledwie, ale dyszą. Musze mieć jednak barwne życie. Wiecie, że kiedyś nie mieliśmy psów? Śmieszne, nie? Blogu stacjonarnemu nadal patronuje Zofia, bo smutno bez Zofii. Cały czas widzę ją gdzieś kątem oka i wieczorami, odliczając obecnych, zawsze ją odfajkowuję. 1, 2, 3, 4 - psi są. 1, 2, Zofia - koci są. Można iść spać. Tęsknię. Na szczęście zawsze tu jest, więc co rano patrzę na nią przez okno. I na Cześka też. Ale ja nie o tym. Prezes wrył mi się do pracowni po całości. Jest już tak urządzony, że nie ma siły, żeby go wyhuśtać. W dodatku założył blog (Sterta Plastiku na Blogspocie) i ja nawet w nim występuję

2505

Obraz
 Umieściłam ten post na Fejsie i zrobił się bardzo popularny, więc niech zawiśnie i tutaj. Z grubej rury przy niedzieli. Jestem kierowczynią z trzydziestoletnim stażem. Specjalnie nie piszę "mam prawko od 30 lat", bo to mogłoby sugerować, że mam je w szufladzie. Nie. Jeżdżę od pierwszego dnia po otrzymaniu dokumentu, codziennie, 30 lat, na długich trasach, w każdej porze roku, po autostradach i bitych drogach, terenówką po lesie, maluchem i dostawczakiem (marzę, by nauczyć się prowadzić TIRa z naczepą). Wparkowuję się w śmieszne miejsca i je opuszczam, wyhuśtam się z zaspy, umiem po lodzie, jeździłam bez wspomagania (i miałam wtedy bicka) oraz dwusuwem (pierdziochy), w górach zimą, na łańcuchach, nocą, o zmierzchu (najgorzej), na manualnej i z automatem (z wiekiem człowiek robi się wygodny, więc propsy) oraz w dziewiątym miesiącu ciąży. Podsumowując: mam duże doświadczenie. Obecnie preferuję, gdy ktoś mnie wiezie, byle z przodu, bo z tyłu rzygam. Zawsze jeździłam dość szybko