Jak zwykle zapomniałam o rocznicy, a tu w listopadzie, imaginujcie sobie, stuknęło mi 16 lat blogowania. Dłużej to mam tylko prawko. Zabawne, że nadal plotę trzy po trzy, w tym samym miejscu zresztą (fp jest jednostką wysuniętą), w dodatku nad podziw regularnie. Mało tego! Żyją jeszcze czytelnicy, którzy towarzyszą mi od samego początku! No, przecież nie mówię, że mają się dobrze. Ledwie, ale dyszą. Musze mieć jednak barwne życie. Wiecie, że kiedyś nie mieliśmy psów? Śmieszne, nie? Blogu stacjonarnemu nadal patronuje Zofia, bo smutno bez Zofii. Cały czas widzę ją gdzieś kątem oka i wieczorami, odliczając obecnych, zawsze ją odfajkowuję. 1, 2, 3, 4 - psi są. 1, 2, Zofia - koci są. Można iść spać. Tęsknię. Na szczęście zawsze tu jest, więc co rano patrzę na nią przez okno. I na Cześka też. Ale ja nie o tym. Prezes wrył mi się do pracowni po całości. Jest już tak urządzony, że nie ma siły, żeby go wyhuśtać. W dodatku założył blog (Sterta Plastiku na Blogspocie) i ja nawet w nim występuję