Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2011

Jeżeli natychmiast

ktoś nie zrobi czegoś z tą pogodą, to ja zwariuję!

Absurdy

Aby zameldować się na pobyt czasowy we własnym mieszkaniu (na dowód posiadania którego ma się odpis aktu notarialnego), w Urzędzie Miasta trzeba podać: swój stan cywilny, dane byłego współmałżonka (w moim przypadku rozwiedzionego od lat 13.) oraz wykształcenie. Następnie trzeba się podpisać (z podaniem numeru dowodu osobistego) dwa razy: w pozycji chętnego oraz udzielającego zgody na meldunek czasowy (sama jej sobie udzielam). Chyba zepsułam panu urzędasowi dzień. Przy wykształceniu zacisnęłam zęby, przy stanie cywilnym zacisnęłam pośladki. Przy danych deadmałżonka mnie poniosło. Pytania: 1. czy gdybym miała wykształcenie podstawowe, mogłabym zameldować się w MOIM mieszkaniu? 2. czy deadmałżonek nie powinien przypadkiem przyjechać z Krakowa do Chorzowa żeby sprawdzić, czy mogę mieszkać w MOIM mieszkaniu (które nie pochodzi z majątku wspólnego)? 3. czemu nie kazali mi przyjść z ojcem? 4. a co, gdyby ojciec nie żył? 5. dlaczego kobiety nie mają mózgu (bo tak są traktowane)? PS Pan urzęd

Potomstwo dołączyło do grona zarobkujących

I nie mam tu bynajmniej na myśli zajęć dorywczych, ale regularny etat, czyli 8 godzin dziennie przez miesiąc wakacji. W związku z odbyciem pierwszej dniówki, słownik Potomstwa wzbogacił się o wyrażenia: - moja zmiana, - nie będę grała, muszę się położyć spać, bo rano idę do pracy, - mamo, czy zrobiłaś coś na obiad, czy mam sama zorganizować itd. Serce rośnie. Obecnie pracuje na pierwszą zmianę, czyli wstaje o 4, wychodzi o 5, bo zaczyna o 6. Kiedy ona wychodzi do pracy, my jeszcze głęboko śpimy. Ale czad.