Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

2365

Obożebożenko, piesek Lesiek jest ranny i może nawet umrzeć za jakieś osiemnaście sekund. Otóż. Wróciłyśmy wczoraj z Zuzanną do domu dopiero przed osiemnastą. Prezes wyjechany. Tumult, szaleństwo, niuch, podbieg, wzdryg. Ciepło było i pogodnie, więc wszyscy wypruli do ogrodu. Po jakimś czasie wrócili, akurat siedziałam w fotelu w salonie i pisałam poprzednią notkę, a to trochę trwa i wymaga skupienia. - Mamo - dotarł do mnie głos pełen wyrzutu. - Mamo! - Co? - Pies koło ciebie leży, jest jakiś nieszczęśliwy i nie przychodzi na wołanie. O, faktycznie. Leży i rozsiewa pustkę emocjonalną oraz dramat i tragedię. - Co tam, syneczku? - zapragnęłam wiedzieć. - Życie cię uwiera? Nie życie, moi drodzy. Rana! Ogromna, przygnębiająca, śmiertelna, półcentymetrowa rana na udzie, brocząca psią krwią serdeczną, a uciekało przez nią życie. Ojojane rany mniej bolą, wspomniałam starą prawdę. - Ojojojojojojoj - pochyliłam się nad pieskiem Leśkiem. - Mój biedny, ranny szczeniaczek ze schroniska,

2364

Notka o tym, że w każdej szafie leży trup i czeka na otwarcie drzwi, czyli dlaczego #jestemznatalią Na początku, dla porządku, wrzucam kontekst, bo może jest jeszcze w tym kraju ktoś, kto nie czytał, nie słyszał i nie wie. Parę dni temu Natalia Przybysz, o której istnieniu nie miałam pojęcia, a teraz wiem, że jest piosenkarką, ale dalej nie kojarzę człowieka,  udzieliła wywiadu Wysokim Obcasom . W wywiadzie tym opowiedziała o swojej twórczości i emocjach, ale przede wszystkim o piosence, która stała się jej coming outem - przyznaniem do wykonania aborcji. Na Natalię wylał się hejt w tak gigantycznej skali, że przestał to ogarniać ktokolwiek. Co więcej: dostało się dziewczynie nie tylko od środowisk zygotariańskich, ale również od rzeczonych sióstr w czarnym proteście. Z całego, dość obszernego wywiadu zapamiętano jedynie, że Przybysz ma 60-metrowe mieszkanie i uważa je za zbyt małe dla trójki dzieci i dwojga dorosłych. Tymczasem chodzi przecież o coś zupełnie innego. Mianowicie o p

2363

Obraz
Dzik - lat nieomal pięć i pół. Ma Poglądy. Rzecz wydarzyła się niedawno, na urodzinach Cioci. Ciocia właściwie jest ciocią Matki Dzika, co oczywiście nie ma żadnego znaczenia dla przedstawianych rewelacji. W każdym razie impreza trwała w najlepsze. Na parterze ona trwała, a Dzik przebywał na pięterku z Tą Kaczką, gdyż ustalono, że grzeczne dzieci* winny o pewnej porze opuścić towarzystwo dorosłych. Szczególnie gdy nadużywają. Dorośli, ma się rozumieć. Kaczka - niespodzianka Ta Kaczka jest urody nieco zeszmaconej, gdyż towarzyszy Dzikowi od czasów - z punktu widzenia Dzika - zamierzchłych. Wiele przeszła**. Niedawno nawet kilka zabiegów operacyjnych, czyli rozprucie, wybebeszenie, napchanie ponowne, doszycie nowych oków (bo oczko mu odleciało, temu misiu) i licznych ozdóbek. Proszę się zapoznać: Państwo - Stuart, Stuart - Państwo. Dziękuję. Wróćmy do opowieści. W pewnej chwili Dzik jak cień spłynął ze schodków na parter, pod pachą dzierżąc Tę Kaczkę***. Odchrząknął sumien

2362

Obraz
Nie miała baba kłopotu... Oto bogate wnętrze psa Hanusi. Owszem, trzeba było wyciągnąć za pomocą skalpela. Tyle miałam przytomności, że zawinszowałam sobie w komplecie sterylkę i czipowanie - ja tam przedstawicielom medycznym w nic nie wierzę, a najbardziej, gdy mówią, że coś nie boli. Weź se, kmiocie, wbij taką grubą igłę i wstrzyknij czipa, a potem pogadamy. Bardzo emocjonujący dzień. Hania na pustaka, bo w żołądku jednak dziura. Jutro wieczorem dopiero dostanie trochę rosołku, który jej mamusia, ma się rozumieć, ugotuje. Napiła się wody (wolno), wysikała i śpi. Bida straszna, serce się kraje.

2361

Wczoraj przyjechali do nas goście. Nie jest żadną tajemnicą, że nasze zwierzęta uwielbiają wszystkich gości i natychmiast stawiają się tłumnie, by witać wchodzących: przechadzać się wielokrotnie tam i z powrotem w celu zwrócenia na siebie uwagi i załapania się na głaski (koty) oraz szaleńczych hopsasów, tarzania się po podłodze i włażenia na głowę w celu zwrócenia na siebie uwagi i załapania się na głaski (psy). Każdy ma taki środek wyrazu, na jaki sobie zapracował. Wczoraj Lesiek przebił wszystko. Z tego szczęścia, że oto zjawiły się trzy nowe osoby, w dodatku prozwierzęce i chętne do pieszczot, rozpędził się z kwikiem i... jednym zwinnym susem znalazł się na stole! Z uwagi na moją reakcję (wrzask i gwałtowne wymachy wszystkimi kończynami), przebiegł po nim (2 metry), zeskoczył z drugiej strony i bez kompleksów kontynuował taniec-połamaniec. Kto mi podrzucił tego psa?!

2360

Na fejsie pod poprzednim wpisem pojawił się komentarz o treści: "Wulgarnie....! Bardzo". I to mnie zachęciło do wypowiedzi na temat wulgaryzmów, a także agresji nadającego komunikat. Otóż. Z mojego punktu widzenia wulgaryzmy są takimi samymi słowami, jak wszystkie inne. Jestem językoznawczynią, co większość z Was wie, lubię je jako materię, oglądam, miziam za uszkiem, wypuszczam i patrzę, jak ludzie na nie reagują. Oprócz tego mam taką wadę systemu, że nie widzę. W sensie: dla mnie istnieje tylko to, co nazwane. Może być w głowie, a więc nie głośno, ale muszę wypowiedzieć słowo, żeby zauważyć i zapamiętać. Dla mnie świat składa się ze słów, znam ich wiele (pewnie trochę więcej niż statystyczny użytkownik) i nie waham się używać z gestem. Nie potrafię wizualizować. Czyli: wulgaryzmy są takimi samymi słowami, jak wszystkie inne. Różni je od pozostałych tylko jedno - niosą duży ładunek emocji. Zwróćcie uwagę na ten gatunek, który idzie ulicą i kurwuje co drugi wyraz. Tam si

2359

Obraz
Moje drogie, moi drodzy! W świat gruchnęła wieść, że PiS ugiął się z powodu kobiecych protestów i zakończył prace nad projektem zaostrzającym ustawę antyaborcyjną, czyli całkowitym zakazem aborcji. Wyszedł na mównicę Gowin, ten, co mu krzyczą blastocysty i powiedział, że to byłoby niewyobrażalnym okrucieństwem. Gowin... ktoś mu wierzy? Really? Fala radości zalała środowiska kobie... A, nie - chwileczkę. Coś tu śmierdzi, nie czujecie? Napiszę to teraz, żebyście mi potem nie mówili, że post factum to każdy umie powiedzieć "wiedziałam". Kaczyński to jest polityk z krwi i kości. Opętany nienawiścią do wszystkiego i wszystkich mały skurwiel, upośledzony emocjonalnie gnom, usiłujący odegrać się za własne nieudane życie na innych ludziach, żeby tylko nie zmierzyć się z osobistą niedoskonałością, ale nie głupiec. Oj, nie. Z intelektem u niego wszystko w porządku, a nawet lepiej. Jest politykiem przez duże P, choć nikomu nie musi się to podobać. Z mojego punktu widzenia to najgor

2358

Moje poglądy na kwetię wyboru są powszechnie znane. Zawsze powtarzam, że jedynym kryterium, jakie kobieta winna spełnić, by dokonać aborcji, to nie chcieć być w ciąży. Nie zamierzam tego tematu rozwijać, nie interesuje mnie, dlaczego tak wiele osób nie zajmuje się własną, a wyłacznie cudzą moralnością[1], bo to jest oczywiste. Nie wdaję się również w żadne dysputy na ten temat, ponieważ mam w dupie poglądy zdecydowanej większości ludu pracującego miast i wsi oraz emerytów[2]. Do czasu, gdy nie włażą z tymi poglądami niczym zabłoconymi buciorami w życie moje lub osób mi bliskich. Żyj i daj żyć innym, powtarzam. Jaka szkoda, że nie chcą słuchać. Przeciwników prawa wyboru uważam za szkodliwych idiotów i wcale nie wstydzę się do tego przyznać. Podobnie mam z rasistami, ksenofobami, homofobami, antyfeministami, wieloma innymi fobami i anty. Oraz myśliwymi. Po prostu miło by było, gdyby ktoś poddał ich jakiejś terapii, na przykład elektrowstrząsom. To jest moja osobista opinia i nie wymaga