na temat poszukiwania sekretarki przej Jej Szacownego Małżonka. Bo mi się skojarzyło. Otóż rozmarzyłam się onegdaj na okoliczność posiadania gosposi. Takiej, rozumiecie, gosposi widmo. Przychodzi, kiedy nie ma mnie w domu. Ogarnia tę stajnię. Gotuje obiadek, pozostawia w garnuszkach na płycie i… znika, jak sen złoty zanim nadejdę. No cooo? Każdemu wolno czasem pomarzyć. Prezes, taki serdeczny przecież, taki czuły i dbały, dowiedziawszy się o moim marzeniu, zareagował nadspodziewanie entuzjastycznie. - Ależ oczywiście, kochanie! Zatrudniamy! Przecież tyle osiemnastoletnich, zgrabnych Ukrainek jest w potrzebie! Zadbam, żeby wyszła zanim wrócisz! I tak na mojej liście cech niezbędnych u gosposi pojawiła się jeszcze jedna. Rzec by można: warunek sine qua non. WIEK 60+.