Posty

Wyświetlanie postów z 2017

2443

Wszystkiego dobrego w nowym roku Wam życzę. Pamiętajcie, że jeśli życzycie komuś pomyślności w Nowym Roku, to życzycie mu, żeby wszystko układało się tylko w ten jeden, świąteczny dzień. Daję Wam tę informację za darmo, idźcie i wykorzystujcie podle, w pełni manipulując cudzą niewiedzą, i bez kompleksów. Zatem ja Wam życzę w całym nowym roku. To jest mnóstwo powodzenia, więc nie musicie oszczędzać, ale też nie szastajcie, jak opętani, żeby Wam do końca starczyło. Pamiętajcie, że mało kogo spotyka coś wielkiego i wygrana w Lotto. Cieszcie się więc drobiazgami i uśmiechajcie jak najwięcej. Życie - co do zasady - zbudowane jest z drobinek. Czyńcie je dobrymi. STAY TUNED!

2442

W związku z wczorajszo-dzisiejszą przygodą Zuzi, związaną z opóźnieniem lotu o sześć godzin, czego ślady znajdują się na Facebooku, moim nastawieniem do tego, a także do wielu spraw, chciałabym coś wyjaśnić. Zuzia nie lubi latać WizzAirem, bo tam jest burdel na kółkach i czyhanie na każdy grosik, co wcale nie charakteryzuje tanich linii lotniczych. Tym razem nie miała innego wyjścia, szczególnie że prosiłam ją, aby nie rezerwowała połączeń z Wrocławiem, bo to i koszty, i mnóstwo straconego czasu na dojazdy. W końcu mamy w rozsądnej odległości dwa lotniska (Katowice i Kraków), więc jakoś to można pożenić. Przyleciała do Balic - ach, te korki na A4 w kierunku Krakowa w piątki - odleciała z Pyrzowic. Bo w końcu przecież odleciała. Nie mamy pojęcia, dlaczego tak naprawdę jej lot opóźniono o 1/4 doby. Wszakże ci sami piloci, którzy nie mogą wystartować z Anglii czy też w Anglii wylądować z powodu opadów śniegu, od wielu lat bez problemu startują i lądują zimą w Polsce. A warto podkreśli

2441

Obraz
Choinka aż do sufitu, bo taką lubię. Ubrana. Zuzia w domu, a z nią ciepło. Zainteresowanie choinką: 0%. Zocha wpadła na moment, wąchnęła i poszła spać. Leśka zainteresował ścięty czubek, ale Prezes mu odebrał. Zainteresowanie winem: 100%. Cała ja interesuję się zgromadzonym w domu winem. Organoleptycznie. Mam już upieczone serniki, ugotowaną kapustę i kompot, zamrożone pierogi, usmażony mak. Teraz będę piekła drożdżowe zawijańce, smażyła ryby, gotowała zupy (u nas są cztery!). Miejcie dobry czas, ludzie. Unikajcie konfliktów. Za każdym razem, gdy ktoś zacznie wyprowadzać Was z równowagi, pomyślcie, jakby to było, gdyby zabrakło go przy stole. A potem odpuśćcie. Warto i opłaca się. Zdrowia Wam życzę. Miłości. I żeby było troszkę mniej kłopotów. Stresów. Albo żebyście sobie z nimi lepiej radzili. Bądźcie sobą i bądźcie dobrzy dla siebie samych i innych osób. Wszystko się jakoś ułoży.

2440

UPDATE: Piszę o audiobookach, bo dużo czasu spędzam za kierownicą. Od dawna nie słucham radia (i nie oglądam telewizji), więc wykorzystuję tę minimum godzinę dziennie, a i to założenie optymistyczne, na czytelnictwo. Mogę jechać w milczeniu. Ale nie muszę. I tu się historia zaczyna. Puściłam wczoraj w nocy strzałę na fejsie o treści: Postanowiłam zostać uczciwą i prawą odbiorczynią dóbr, więc ściągnęłam apkę Audioteki i... zatkało mnie. Audiobooki po przeszło 50 zeta. Bardzo Korzystne Pakiety: 5 książek za 150. Wiecie co, zachłanne matoły?! Tak czytelnictwa nie zbudujecie. Kogo na to stać?!! Serio. Jestem, kurwa, OBURZONA. Pojawiło się wiele komentarzy. Więc zebrałam przemyślenia w kupę. --- Chciałabym pociągnąć temat drożyzny książek i dlatego pozwolę sobie odpowiedzieć na Wasze komentarze do poprzedniego posta en bloc w formie wpisu. Otóż. Książki występują zasadniczo w trzech formach: klasycznej - papierowej, elektronicznej - e-booków, mówionej - audiobooków (tu lektor

2439

Obraz
Dostałam dzisiaj prezent. Piękny, najpiękniejszy. Właściwie nie dostałam go dla siebie, więc tylko trochę się przy nim ogrzałam i już oddaję go w ręce tych, którzy zostalim nim obdarowani za moim pośrednictwem. W Wasze. Chciałabym, żebyście pamiętali, że nasz stół w jadalni ma dwa metry długości. Wszystkie są absolutnie wyjątkowe, a jedna piękniejsza od drugiej. I w każdą włożone jest całe serce. To są najlepsze, najpiękniejsze życzenia, jakie można otrzymać: szczere, bezinteresowne, a ich złożenie było czasem okupione wielkim wysiłkiem, więc tym bardziej cenne. Bezcenne. Płakałam nad nimi ze wzruszenia i śmiałam się do rozpuku. Podziwiałam pomysłowość w wykorzystaniu materiału, spryt w doborze miejsca, artyzm wykonania, włożony trud i wielką staranność, a potem pomyślałam sobie, że nikt z Was, którzy przyłożyliście do tego rękę, nie będzie w tym roku samotny. A gdybyście byli, nie zapomnijcie zajrzeć na mój blog i raz jeszcze upewnić się, że tyle kartek, tyle ciep

2438

Jakiś czas temu wydarzyła się rzecz okropna, z którą kompletnie nie potrafimy sobie poradzić. Co gorsza - powtarza się uporczywie, ostatnio coraz częściej. Jesteśmy w kropce. Mianowicie Hanka zrobiła się agresywna. Ponieważ od połowy września zmieniły się ustalone z dawien dawna warunki, czyli Prezes pracujący w domu, a co za tym idzie: całodobowa piecza i zero samotności, zmienił się również rozkład sił. Gnam co prawda do chałupy co koń wyskoczył, żeby mi psy nie popękały z nadmiaru moczu, ale w związku z chorobą mamy po prostu muszę czasami załatwiać różne rzeczy. A kiedy mam to robić, jak nie po pracy? Staram się, jak mogę, manewrować dniami, gdy jest u nas Martusia, która i podłogi z kocio-psich kłaków wytrze, i utuli, i wypuści do ogrodu, ale nie zawsze się udaje. W związku z tym psy się niestety nudzą. Tak, mają trochę bodźców oraz towarzystwo, bo jest ich przecież sześć. Większość czasu z pewnością przesypiają. Jednak to nie to samo, co kiedyś. Żal mi ich bardzo, bo do tej

2437

Obraz
Ja to umiem! Wyszłam z domu i zgubiłam wszystkie psy! Nie wiem, skąd mi się wzięło takie szaleństwo, przecież jest absolutnie oczywistym, że to są kretyny kompletne. I nawet, jak się okazuje, do Morgana nie można mieć za grosz zaufania. Wzięłam, wyszłam z nimi w pola. Jak okiem sięgnąć śnieg, powietrze czyste, szkliste. I nagle mnie zamroczyło. Niech sobie pobiegają - pomyślałam. O, powiadam Wam, jak one sobie pobiegały! Lesiek zniknął za widnokręgiem w jedną 123456789876543 sekundy. Nikt nie produkuje samochodów z takim napędem!!! A reszta bandy za nim. Postałam chwilę w oszołomieniu, zrobiłam piętnaście kroków, zapadłam się po kostki w błoto i wróciłam do domu, bo co miałam robić. Wróciłam i powiedziałam do Prezesa: - Zbieraj się, jedziemy do schroniska. Zgubiłam wszystkie psy. Trzeba brać nowe, może nikt się nie zorientuje. - Jesteś nieodpowiedzialna - skwitował Prezes i powrócił do grania. - Nie dostaniesz nowego psa. Postałam w oknie jakiś kwadrans, a potem poszłam do ga

2436

Obraz
Bardzo lubię to, że w naszym domu, gdzie nie spojrzysz - leżą zwierzęta. Na przykład na stole. Kiedyś nie lubiłam kota na stole, a teraz lubię. Może to wynikać z faktu, że nigdy nie miałam takiego stołu. Albo... że to Zofia. Ona potrafi sprawić, że człowiek polubia (polubuje) rzeczy, których - jak mu się zdawało - nie lubił wcześniej. Przynajmniej w sytuacji, gdy jesteś kimś, kto chce żyć. Nocą zwierzęta bywają rozrzucone po różnych kątach. Tak, oczywiście poza Zochą, która nie jest rozrzucona, ale rozmyślnie ułożona. I nie po kątach, jak jakiś pies, nie przymierzając, tylko na środku wszystkiego. I na podwyższeniu. Kocham tę Zofię bardzo. Z wiekiem złagodniała - z jednej strony - robiąc się absolutnym przytulasem. Przynajmniej do chwili, gdy nie uzna, że zachowujesz się niezgodnie z przyjętymi przez nią regułami i nie naprowadzi cię na właściwe tory. Z drugiej strony zrobiła się bardziej zasadnicza, jasno i kategorycznie definiując wszelkie relacje. Zofia jest Kotem z Charaktere

2435

Matka zaprotezowana. Oczywiście nie obyło się bez zgniecenia mózgów, bo wyekstrahowanie nas na niewielkiej przestrzeni grozi śmiercią lub kalectwem wszystkich widzów oraz i również przypadkowych przechodniów. Więc sklep z zaopatrzeniem medycznym. Renia - właścicielka, matka, ja, personel i klienci, którzy skutkiem zbiegu nieszczęśliwych okoliczności znaleźli się w polu rażenia. Przymierzalnia, czyli pomieszczenie o powierzchni nikczemnej, listopad w rozkwicie, a więc wiele okryć wierzchnich. Torebek. Matek, mnie i Reń. Narada wojenna, co robimy: protezujemy stałą czy tymczasową? Kupujemy stanik czy korzystamy z własnego? Proteza. Renia (rozpaczliwie, gapiąc się matce w odziany cycek): Przygotowałam dla pani protezy w oparciu o to, co powiedziała mi córka. I to do dupy jest. Łoterloo : Ale chwilunia. Było podać rozmiar, to podałam. Nie moja wina, że producent strzela ślepakami. Matka (miętoląc z zainteresowaniem protezę tymczasową): Ta jest wielkości mojej głowy. Łoterloo : No

2434

Jestem zmęczona. Jestem tak zmęczona, jak chyba nigdy w życiu nie byłam zmęczona. Od mojego zmęczenia nie da się odpocząć i to jest właściwie najsmutniejsze. Ten rok źle się dla nas zaczął i choć próbowaliśmy go trochę polepszyć ślubem, który sam w sobie był bardzo fajnym wydarzeniem, szczególnie gdy uwzględnić imprezę po, to jednak życie mnie dopadło, bo od niego nie ma ucieczki. Do wyjazdu Zuzi, który rozumiem i z którym się godzę, choć smutno mi bez niej i tęsknię, dołączyła choroba mamy i kłopoty w pracy. Przeżywam obecnie absolutną kumulację, która mnie wykańcza psychicznie. I fizycznie też, bo uporczywy stres generuje różne dolegliwości, więc kiedy przestały mnie po kilku miesiącach boleć plecy, to zaczęły stopy. Czuję się jak zniewolona Japonka, boli mnie każda kostunia, a o tę w stopie - jak wiadomo - nietrudno. Próbowałam się nawalić dla odstresowania, ale już nie działa. Udręcza mnie również do granic permanentny brak snu. Zapomniałam już zupełnie, jak to jest przespać

2433

Obraz
Całe szczęście, że na fejsbuku wyskakują wspominki. Dzięki nim odkryłam, że mamy dzis urodziny i poleciałam szybko sprawdzić, od czegóż to się zaczęło. Od Karolka. 17 listopada 2006 roku napisałam pierwszy post na blogu i brzmiał on następująco: Donoszę uprzejmie, że objawienia w naszej podstawowej komórce społecznej mają charakter nagły, niespodziewany i spadają na nas w chwilach stabilizacji. Jak można przypuszczać w okresach tych następuje względne odprężenie, utrata czujności i niczym nieuzasadnione zadowolenie, a cechy te bezsprzecznie sprzyjają występowaniu objawień. Dla niezachowania chronologii pierwsze wystąpi objawienie ostatnie: Karolek. Karolek jest wynikiem posiadania stałego łącza internetowego. Objawił się w związku z korzystaniem z najpopularniejszego w naszej ojczyźnie serwisu aukcyjnego. Zaistniał w wyniku proponowania przez ów serwis tzw. opcji „Kup teraz” i pozornie wydawać by się mógł aukcją życia, albowiem nie zapłaciliśmy za niego ani grosza, a w dodatku

2432

Obraz
Mamy tutaj taką zabawę, nazywa się "podkręcanie psychopaty". Tzn. Prezes zawsze wznosi oczy ku niebu i mówi: "Znowu podkręcasz psychopatę?". Psychopata wygląda tak: No więc bierze się jednego psychopatę i zamiziuje. Obraca się psychopatę na kanapie w różne strony, klepie się go po pupie, sprawdza, czy nogi zimne, wałkuje i łaskocze po brzuchu. Psychopata się broni, wierzga i warczy. Kiedy dźwięki osiągają specyficzne staccato, należy znienacka pomiziać psychopatę w uchu. A gdyby się tego spodziewał, to w pachwinie. Psychopata jest absolutnym mistrzem debaty, Lesiek przy nim po prostu wymięka. Jęczy. Rzęzi. Warczy. Charczy. Kaszle. Kicha i pluje. Pomiziany znienacka w pachwinie zastyga i przestaje oddychać. Uwaga dla podkręcających: nie przesadzać, bo się udusi. Bawię się tak codziennie i nigdy nie mam dosyć. Polecam.

2431

Zgrzały mi się zwoje. Czasem zapisuję się do różnych grup na Facebooku. Sprawdzam, czy to wnosi coś do mojego życia - jeśli nie, rezygnuję. Zapisywałam się też do lokalnych grup związanych z informowaniem o utrudnieniach na drogach, bo wiadomość o korku pomaga go ominąć, a korek działa mi na nerwy. Wolę przejechać kilka kilometrów więcej, byle jechać. Dość szybko ogarniam topografię terenu, mam skłonność do eksperymentowania, szukam alternatyw. Ale tego typu grupy to również nieustanne informacje o kontrolach trzeźwości i prędkości. Moim zdaniem tych kontroli jest o wiele za mało. Dane dotyczące wypadków śmiertelnych są przerażające. Ludzie są bezmyślni, nie mają narządu odpowiedzialnego za refleksję. Nie, nie chciałabym nikomu wmawiać, że od przeszło ćwierci wieku nigdy nie "depnęłam" na ograniczeniu - one rzeczywiście bywają irracjonalne. Ale staram się. Wiem, jak wygląda człowiek po wypadku drogowym. Wiem, jak wygląda człowiek, którego uratowano z płonącego samochodu.

2430

Obraz
O 7:05 9 listopada 23 lata temu trafiłam oczko (dowód: zdjęcie pierwsze). Od tej chwili nieustannie utwierdzam się w przekonaniu, że całkowicie nieprzypadkowo moja śliczna córeczka otrzymała w szpitalu taki właśnie numerek. Napisałam do niej dziś o 7:05, że wtedy, w zimnym listopadzie 1994 roku, płakałam ze szczęścia, zachwytu i trochę z żalu, że już nigdy nie będziemy tak blisko. I dziś płakałam - z tego samego powodu. Niektóre rzeczy na niebie i ziemi są całkowicie niezmienne. Na zdjęciu numer dwa widnieje ta sama osoba, studentka college'u, która już odkryła, że warto się uczyć. A więc - zdobywszy wykształcenie w kraju - robi to w obcym języku, na ochotnika i za swoje, ciężką pracą zarobione pieniądze (od mamusi nie chce). Kocham ją jak nikogo na świecie i jestem z niej nieznośnie wprost dumna. Oto największe moje osiągnięcie i największe szczęście. Wszystkiego najlepszego, kwiatuszku.

2429

No to mamy szczęśliwy finał - udało mi sie pozyskać numer konta bankowego, na które można zawsze (nie tylko w ramach mojej skromnej akcji) przelewać środki dla naszych dużych dzieci. Ba! Mało tego! Na to konto można również przekazać swój 1% podatku, o czym pozwolę sobie przypomnieć Wam w okresie rozliczeniowym. Jak zapewne podejrzewacie, ośrodek jest Organizacją Pożytku Publicznego, w związku z czym - hulaj dusza, piekła nie ma. W kuluarach toczy się nadal współpraca (nasza z ośrodkiem). Zakończyłam dziś zbieranie pieniędzy i popołudniu przeleję je dzieciakom. Uznałyśmy bowiem z panią kierownik Jolą, że ona sama najlepiej zagospodaruje to, czego nie zdążyłam wydać. A mówimy o kwocie niebagatelnej, bo ponad 4000 złotych! Oprócz tego wciąż jeszcze zbieram nagrody rzeczowe. Część mam w domu, część już do mnie gna i w końcu część się zapowiedziała. Gdy już zbiorę wszystko, kopnę się do Chorzowa, by przekazać dobro we właściwe ręce. Pomagam też ośrodkowi, odkrywając przed nim tajniki zak

2428

Kochani! Chciałabym, żebyśmy sobie coś wyjaśnili raz na zawsze. Pozwólcie, że wyłuszczę kilka moich prawd życiowych, co będzie przydługie i nieco nudnawe, ale konieczne dla mojego w miarę dobrego samopoczucia. Mianowicie wyjaśnijmy sobie, DLACZEGO JA TO ROBIĘ. Otóż. Czy ja mam w rodzinie dzieci z SMA? Nie, nie mam. Czy mam w rodzinie dorosłe osoby niepełnosprawne? Nie, nie mam. No, chyba że bierzecie pod uwagę bycie kompletnie od czapy, to tak. Mam tylko takich. Matkę, ojca, dziecko, męża (wciąż oswajam się z faktem, że mam w ogóle męża), ukochanych braci stryjecznych, ciotków, wujów, stryjów, czyli wszystkich. Absolutnie wszyscy w mojej rodzinie są kopnięci, wychowałam się w tym klimacie i dobrze mi z tym. Mam też samych zdrowo pogrzanych przyjaciół, po prostu nurzam się w tej specyficznej puli genowej. No, dobra. Matka jest ślepa, a przynajmniej na wpół ślepa, ale z wrodzoną sobie pogodą ducha i energią znakomicie ogarnia rzeczywistość. Ja też ogarniam, chociaż otrzymałam od mam

2427

Obraz
Ojezusienazareński, zapomniałam sfotografować dla Was drugi bagażnik. No, cóż... będziecie się musieli zadowolić zdjęciami cząstkowymi. W każdym razie dziś wyszły po mnie chłopaki - podopieczni. Z pięciu chyba. I każdy wracał do ośrodka z dużą paką. Była jazda! Opowiem Wam przy okazji, jak wygląda praca przy takiej zbiórce. Najpierw pojawia się góra paczuszków, które przywożą panowie kurierzy oraz tymy ręcami odbieram z paczkomatów. Panowie kurierzy ustawiają je w zgrabne kopczyki pod wiatą garażową. Potem ja je przenoszę do domu i ustawiam w jeszcze zgrabniejsze kopczyki, fotografuję, żeby nic mi nie zaginęło (no, pewnie, że zaginęło, ale się odnalazło), otwieram, oglądam każdą rzecz, czy nie jest uszkodzona albo niepełnowartościowa i opisuję zdjęcia paczuszków dla celów porządkowych. Ta nieopisana paczka wykazała pasję podróżniczą. Zawartość rozpakowanych paczek układam na stole i odhaczam w excelu, że przyszło i że zgodne. Prowadzę też, jak widzicie, rozliczenia,

2426

Obraz
Kochani Czytelnicy Bezfejsowi! Zaniedbałam Was, za co bardzo przepraszam. Chciałabym się jakoś usprawiedliwić, więc przekopiuję na blog trzy ostatnie posty. Żywię głęboka nadzieję, że nie pozostawicie sprawy bez echa. 1. Dobrzy Ludzie, jest sprawa! Poniżej znajdziecie artykuł na temat Patrycji i jej mamy - Oli. Patrycja jest osobą dorosłą z niepełnosprawnością. Mama jest jej opiekunką, co - jak wiemy - wyklucza ją z możliwości zarobkowania. W związku z tym żyją z zasiłku. Jakiś czas temu Patrycja otrzymała możliwość dwugodzinnej zabawy z innymi dorosłymi dziećmi w Dziennym Domu Pobytu (Ośrodek Wsparcia w Chorzowie). Niestety nie zapewniono jej transportu, więc spędzają z mamą 1,5 h w autobusach i mama teraz walczy o transport dla Patrycji w gminie. Chciałabym pomóc, jeśli Państwo pozwoli. Skontaktowałam się z siostrą Partycji, Julią i dowiedziałam się, że wspomniany ośrodek najbardziej potrzebuje środków czystości (proszki, mydła, papier toaletowy, rękawiczki jednorazowe wsz

2425

Na Facebooku trwa akcja #metoo. Osobom, które nie korzystają, wyjaśniam, o co chodzi. Otóż każda kobieta, która zechce, a czasem i mężczyźni, umieszcza na swoim wallu następujący tekst: #Jateż *Jeśli wszystkie kobiety, które były kiedyś napastowane lub/i molestowane seksualnie napisałyby "Ja też" w statusie, być może pokazałybyśmy ludziom, jaką skalę ma to zjawisko. (więc kopiuj i wklej!) #MeToo *If all the women who have been sexually harassed or assaulted wrote "Me too." as a status, we might give people a sense of the magnitude of the problem. (so copy and paste!) Niektóre po prostu piszą: ja też. Niektóre opowiadają swoje historie. Czasem ogólnie, czasem ze szczegółami. Wiele z nich pisze, że powiedziało o tym pierwszy raz w życiu, inne - że skarżyły się swoim bliskim, ale je zlekceważono, więc nigdy nie wracały do tematu. Odzywają się też faceci, bo oni też bywają ofiarami przemocy seksualnej. Piszą w końcu tacy mężczyźni, których przeraziła liczba wyzn

2424

Obraz
Dziś będzie o tym, że są jeszcze fajni ludzie na tym łez padole, ludzie zupełnie oraz całkowicie obcy, po prostu fajni sami w sobie. W opozycji do następnej notki, w której przestrzegę Was przed sklepem internetowym, a szczególnie jego właścicielką. Ale do rzeczy. Zuzanna wpadła na chwilę i, namawiana przeze mnie, spakowała sobie w paczkę 21-kilową różne pinkle, z naciskiem na odzież i obuwie jesienno-zimowe. Zobowiązałam się rzeczoną paczkę wysłać do niej, korzystając z licznych, obecnych na rynku ofert. Tu uczulam wszystkich, żeby sprawdzali firmy wykonujące tego typu usługi - reklama szeptana, jak zawsze, najlepsza. I z takiej finalnie skorzystałyśmy. Opisu przedzierania się przez szemrane oferty i niebotyczne ceny Wam oszczędzę. Firma mieści się w Bochni i działa dwuetapowo. Zamawia Wam kuriera DPD do wskazanego punktu w kraju, ściąga do siebie paczkę, ładuje na własny samochód i wiezie. Za to nie pobiera żadnych pieniędzy, ponieważ ten etap jest wkalkulowany w usługę. Koszt pr

2423

Obraz
Jestem feministką. Lubię kolorowe buty. Ale lubię też glany. Poszłam więc do Dr. Martensa, a on na to: JEST ROZWIĄZANIE! W ten oto sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką obuwia na jesień. Oraz liczne kolejne jesienie, znając mnie.

2422

Skończyłam " Małe życie " Hany'i Yanagihary. Skończyłam, a czytałam ją baaardzo długo. Nie bez powodu. To jest trudna książka. Ale wywarła na mnie takie wrażenie, że postanowiłam się tym z Wami podzielić. Siedzę nad wirtualną pustą kartką i nie wiem, od czego zacząć. Nigdy jeszcze nie przeczytałam takiej powieści i nie wiem, czy jeszcze kiedyś na podobną trafię. To książka, która sięga gdzieś do głębi człowieczeństwa. Sięga pazurami i szarpie. Czytałam ją bardzo powoli i z przerwami. Na poczatku była trudna - mnóstwo splątanych wątków, za którymi nie potrafiłam nadążyć i o mało się nie poddałam. Nie dawałam rady w papierze, kupiłam audiobooka. Ogłosiłam nawet na fejsie, że to moje największe rozczarowanie, ale zachęcono mnie do wysiłku, więc podjęłam go raz jeszcze i nie żałuję. To jest dzieło wielkich sprzeczności. Znajdziecie w nim wyjątkową, bezinteresowną i cudownie piękną, choć bardzo trudną miłość. Nie tylko w relacji partnerskiej, ale też rodzicielskiej. Znaj

2421

Obraz
Piękną mamy złotą, polską jesień, więc zabrałam Prezesa i sraluchy na spacer do lasu.  Czyli jakieś 500 m. Przy naszej wiejskiej ulicy Nie narzekamy na widoki Ani na otoczenie Ani nawet na sąsiedztwo Miłe w sumie Jestem już samowystarczalna w spacerowaniu - spinam je razem i tylko pilnuję, żeby się nie pozabijały A to nasze własne kwiatki, które za nic mają jesień A jak Wy spędziliście niedzielę? Bo my akurat w promocji mamy też dziecko, ale pilnowało kołdry.

2420

Monsieur O., zwany roboczo Okoniem, którego pole orne graniczy z naszym ogrodem i któren był uprzejmy w 2015 roku, w ramach tańca świętego Wita na kombajnie, skosić nam płot, chyba wytrzeźwiał. Aż miło popatrzeć, jak on orze na traktorze, trzymając się od naszej siatki na odległość czułą. Inna sprawa, że się nie rzucaliśmy. Nie żądaliśmy odszkodowań. Nie windykowaliśmy mu majątku i nie nachodziliśmy w domowych pieleszach, choć wiemy, gdzie to jest. Określiliśmy oczekiwania na wymianę siatki z zapasem jednego przęsła z każdej strony. Zakończywszy prace polowe, Okoń po prostu przyjechał i wymienił. Nie miał z tym wielkiego kłopotu, bo tego typu płoty ma tu co drugi mieszkaniec i łatwo nabyć części w lokalnym budowlanym. Nie miał tez przesadnych kosztów. Rozstaliśmy się w pokoju. W kolejnym sezonie Okoń przybył na swym wielokonnym, stalowym rumaku, podjechał nam do płota, aż zamarliśmy w niemym oczekiwaniu, a następnie ustawił się równolegle ze stosownym zapasem i jął żąć. Dojechawszy

2419

Jakem obiecała niektórym, tak czynię. A że z poślizgiem, to z bonusem. W ubiegłym tygodniu kot marki Zofia odwalił numer w niektórych kręgach zwany Numerem Karola, a ci, którzy o tym nie czytali, po obecnej lekturze mogą sobie resztę dopowiedzieć. Otóż nadchodził mrok i w dodatku dżdżenie się wzmagało, więc zaproponowałam stadu, by wróciło do domu. Z uwagi na wzmiankowane wzmaganie wszyscy powrócili szybko i bez zbędnych ceregieli, nawet kot marki Edward, któren tylko odrobinkę zamarudził pod samochodem, by następnie rzucić się ochoczo ku drzwiom i matce, gruchającej ku niemu słodko wew tych drzwiach. Wszyscy, prócz Zofii. Ja się z Zofią znam od lat bez mała dwunastu, choć ostatnio ciuteńkę mi się wiek dzieciątek poptasił i chodzą plotki, że nawet od trzynastu. Po pierwsze wiem, że Zofia lubi żyć wygodnie, co nie obejmuje moczenia futerka bez potrzeby. Po drugie wiem, że Zofia jest kotem. Właściwie to Zofia jest kwintesencją kotowatości i mogłaby stać w Sèvres pod Paryżem tuż obok