Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2017

2395

Uprzejmie informuję, że różnica pomiędzy zużyciem prądu w marcu ubiegłego, a tego roku - a wzięłam pod uwagę wyłącznie stawkę zmienną (bez opłaty za przesył i innych, złodziejskich manipulacji) - wynosi na niekorzyść 2017 - 5,35 zł . Oczywiście może to zależeć od różnych czynników. Np. w lutym obu lat mieliśmy zużycie identyczne co do 1 kWh, a przecież wymieniliśmy część źródeł światła na ledowe. Albo świecimy więcej, albo przybyły pożeracze prądu (i nie mam tu na myśli suszarki, bo jej jeszcze nie było). Zasadniczo utrafić w punkt się nie da, ale mamy rząd wielkości. Zatem obalam niniejszym mit o drożyźnie. Załóżmy nawet, że cała ta kwota należy do suszarki - a będę rzecz badać dalej - to nam daje zawrotną kwotę w zaokrągleniu... 65 zł ROCZNIE. I to pod warunkiem, że w lecie brudzimy tyle, co w zimie i wszystko suszymy w suszarce. Pomnożyłam rzeczonego piątala z groszem przez dwanaście. Podsumowując: nie mnie, nie niszczy, nie żre prądu i tak, nadal jest głośna, a to si

2394

Pomijam wyniosłym milczeniem, że psy wykopały się na świat w dwóch miejscach i wczoraj biegały po świeżo nawiezionych polach, a dziś goniły Edka po ogrodzie sąsiadów. Pomijam, bo jestem ponad to. Areszt do powrotu Prezesa, który zatka dziurę numer dwa. Dziura do obornika została zatkana wczoraj. Hanusię prano dwukrotnie. *** Poszłam na spacer z dwoma psami płci męskiej, ponieważ Hanka nie potrafi chodzić na smyczy i zaatakowana tym podłym narzędziem siada, gdzie stała i trwa w stuporze. To niech siedzi w chałupie. Na pewno wymyśli, gdzie wykopać kolejną dziurę. Spacer z dwoma psami jest bardzo pouczającym doświadczeniem. W sumie nie było specjalnie trudno, bo Morgan chodzi luzem i na wszelki wypadek nie spuszcza mnie z oka. Lesiek też chciałby chodzić luzem, ale poinformowałam go, że jest debilem i dopóki nie nauczy się pilnować mnie jak największego skarbu, którym w istocie jestem, znajdujemy się obligatoryjnie na dwóch końcach sznurka. Myślę jednakże, że po dziesięciu spacerach

2393

Wysłuchałam z uwagą i prawdziwą przyjemnością podrzuconej mi przez brata audycji Dwójki Polskiego Radia i poczułam nostalgię, jakiś wewnętrzny smutek i rozczarowanie. Z jednej strony uświadomiłam sobie, jak rzadko mam ostatnio okazję rozmawiać o sprawach absolutnych. Jak rzadko mam okazję rozmawiać o literaturze! Prawie wcale, poza domem własnym oraz rodziców, nie rozmawiam o książkach! Książki nie są tylko do czytania, na Boga! One są od zmieniania nas w nas, a to zakłada dyskurs, dzielenie się, a więc mnożenie znaczeń i sensów. I nie ma w tych działaniach matematycznych żadnego paradoksu. W jakimś nienamacalnym zupełnie momencie przekroczyłam ów próg mieszczańskiego poczucia bezpieczeństwa, o którym mowa w audycji. Żal i tęsknota. W chwilę później nadeszła refleksja, że nie tylko mam ochotę, by rozmawiać o sprawach - że tak je nazwę - wyższych, ale potrzebuję w tej dyspucie zająć pozycję ucznia. Czyli jednak tęsknię za autorytetami! No i ciagle, niezmiennie mam apetyt na wiedzę