Wiele mnie już nie zdumiewa, a jednak się zdarza
Rozpoczęłam tydzień w sposób najgorszy z możliwych. Jedna z moich pracownic na koniec działalności zrobiła wszystko, co się tylko dało, żeby wymigać się od gaszenia światła i zwalić tę pracę na innych. Nie myślałam, że będę musiała coś takiego zrobić, ale wezwałam ją, wyraziłam swoje niezadowolenie, udzieliłam reprymendy i odebrałam premię. Tak gdzieś po dwóch godzinach przyszła z prośbą o rozmowę. Ucieszyłam się – znaczy dotarło. Usiadła i powiedziała: - To już mi zostaw trochę tej premii, co Ci zależy. W takich chwilach wiara w człowieka mi siada.