Ciąg dalszy nastąpił

Ja tu w nastroju niedbałem, a Państwo pewnie czeka. Doceniam wszakże, że mię Chuda nie upomniała, choć może zapadła w sen zimowy lub też depresję jesienną i zwyczajnie się jej odechciało.

No to ten zabieg chirurgiczny wezmę najsampierw na warsztat. Otóż, ku zdumieniu wszystkich Państwa, był się odbył. W dodatku miast obiecanej półgodziny trwał gdzieś coś koło ponad całą, a do tego dodać należy godzinne oczekiwanie w korytarzu pełnym różnych mniej lub bardziej uszkodzonych świadczeniobiorców. Jeden nawet przybył z ojcem (wnoszę po skroni przyprószonej siwizną oraz burzliwym okrzyku: syn tu już dwie godziny czeka!!!), który nie był widocznie uszkodzony, chyba że umysłowo. Zdenerwował bowiem, panie dziejaszku, chirurga – i to przed moim zabiegiem. A zgodnie z wygłoszonym uprzednio przez owego exposee: stan wkurwienny chirurga jest jednym z czynników, wpływających na jakość blizny. No i masz. Szczęśliwie jako deser (pozostawiona na koniec), byłam potraktowana lekko i z uśmiechem. Oprócz znieczulenia, ma się rozumieć. Od którego mam siniak nie powiem gdzie. I o tym podyskutujemy sobie nieco w środę nad szwem nierozpuszczalnym. Nad rozpuszczalnym dyskutować nie będziemy, bo jest niedostępny z racji przebywania pod spodem.

Nowy się zadomowił całkiem przyzwoicie, zyskując zgrabne miano Edzia (Edziu, skup się, tu jest twój paśnik. I nie wyżeraj Karolkowi!) oraz wyprawkę na nową drogę życia w postaci młocki, wykonanej własnoręcznie przez Zochę, która do tego nie potrzebuje podwykonawcy. Obecnie Zocha jest nieco zdziwiona, że Edzio do niej nie lgnie. Też bym nie lgła na jego miejscu, a co najwyżej lżyła. Więc Edzio lży, jak potrafi – nie rozumiemy treści, lecz wnosimy z tonu. Ogólnie zrobiło się wielce wesolutko: jednego kota szlag trafił, drugi marzy, by się zaprzyjaźnić, trzeci nie wie, co zrobić z nadmiarem bodźców, a czwarty zniknął w czarnej dziurze mieszkania, jak to ma w autystycznym zwyczaju. Dodają se Państwo wrzeszczącego nastolatka i męża w permamentnej delegacji. A pośrodku ja – lekko opętana. Lekko, póki co, lecz to się może zmienić. W każdej chwili.

Komentarze