2087

NO, DOBRA. MOŻNA PUŚCIĆ. WYGRALIŚMY.

Najnowsze badania Cześka dowodzą, że będzie żył. Białko całkowite jeszcze trochę podwyższone, ale globuliny w normie, leukocytoza ustąpiła. Co prawda samo oko będziemy podobno leczyć długo i upierdliwie, czego Czesław nie zamawiał, ale oko to już nie zagrożenie życia. C'nie?
Jeszcze tydzień antybiotyku, tydzień leków przeciwzapalnych i kropelek sześć razy dziennie, ale co to dla Matki Polki.

Tymczasem Zośka zgrubła jak bania. Nagle. Chodzi po prostu o to, żebym się nie nudziła.
Zgrubła kilo, co dla kota Zośki jest 1/4 Zośki, bandzioch jej w życiu przeszkadza i jest wkurwiona. Umaiłam więc Prezesa w pobranie krwi dwóm kotom. Co ma mieć łatwo, jak ja nie mam. Zocha im zresztą pokazała, haha. Radości było co niemiara, dwóch spoconych weterynarzy, spocony Prezes, minimalnie zirytowana Zofia i w końcu, po obezwładnieniu, utoczyli z tylnej łapy, bo z przedniej to się Państwo odpierdoli. Jak dzieci. Następnym razem to se sama z nią pojadę, bo naprawdę. Trzy dorosłe, niby rozsądne osoby do jednego kota. Też mi coś.

Wyniki ma dobre, prócz wątrobowych. Dostała leki na ów podrób oraz przypuszczalną diagnozę, że starsza pani i prawdopodobnie tarczyca się jej rozjechała. Jeśli tarczyca, to wątrobowe słabe, dupa rośnie i wkurw się włącza. Pasuje.
Zofia oczywiście o mało nie umarła ze śmiechu, gdy jej dosypałam prochów do żarcia. Wątrobę wzmocnił sobie Edward.

I teraz mam tak.
Antybiotyki w zastrzykach raz na trzy dni - Czesław.
Przeciwzapalne w tabletkach raz na dwa dni - Czesław.
Jedne krople do oka cztery razy dziennie - Czesław.
Drugie krople do oka dwa razy dziennie - Czesław.
Proszek na wątrobę codziennie - Zofia. Muszę kupić strzykawkę i się z nią szarpać, bo wiadomo.

Poza tym we wspólnocie remont, kredytu nie ma, a doradca przestał odbierać ode mnie telefony, w pracy... jak w pracy, po wyniki EMG muszę pojechać na koniec świata, ortopeda histerycznie stara się znaleźć cieśń nadgarstka, ale wała, bo ją ma ktoś inny, wyniki badań krwi predystynują mnie do natychmiastowego oddelegowania na front wschodni, a kręgosłup szyjny niczym szczała. I co? Jajco.
A palce drętwe.

Jezus, jak mi się chce do łąk i pól zielonych, słowo Wam daję.

Przy czym zrobiono mi badania na rodzaj temperamentu i wyszło, że jestem flegmatyczką. Nie rozumiem, dlaczego każda osoba, której to mówię, płacze. I tak się jakoś dziwnie dusi. Ja tych testów nie układałam, a temperament jest wrodzony. Więc piszcie, dzwońcie i nie dziwcie się, jak odpowiem za trzy miesiące.
O.

UPDATE.
W lecznicy spotkałam dwa chow-chowy. Umarłam z rozkoszy. To jest plan maksimum na najbliższe lata.

Komentarze

  1. Zazdroszczę.
    Żywego zwierzaka...

    OdpowiedzUsuń
  2. no jak ty flegmatyczka to ja katatonik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. Następna.
      PANIE DOKTORZE, NIKT MI NIE WIERZY!!!

      Usuń
  3. Kocią tabletkę rozkrusz, pomocz palec, tenże oblep kruszywem tabletkowym i wytrzyj w koci język. U mojej działało.
    Kicia też miała chorą tarczycę, do końca życia brała tabletki i działały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie musisz poznać Zofię.
      O ile zgodzi się wyznaczyć 7 sekund na audiencję ;)


      (Spoko, dam sobie radę - daję od dziesięciu lat z górką).

      Usuń
  4. Flegmatyczka, hehe :) Powiedz to Twojemu szefowi, niech sie chlop tez posmieje.
    Swoja droga, ciekawy ten test. Tez bym sie mu poddala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możecie się śmiać, ale to prawda. Flegmatyk nie jest człowiekiem, który wszystko robi wolno.

      Usuń
  5. Zofia po prostu pozazdrościła Czesławowi ciągłej atencji ze strony Pańci.
    Może te palce Ci drętwieją psychosomatycznie jakoś? że na przykład podświadomie bardzo nie chcesz się czegoś tykać i z umysłu do palców przechodzi ten wstręt?

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam jakiś czas temu taki paskudny objaw drętwienia palcy, zwłaszcza, jak coś w nich trzymałam i musiałam zaciskać (za skojarzenia nie odpowiadam :). najgorzej było, jak jechałam autem, bo mi palce na kierownicy drętwiały i średnio to było przyjemne dla kogoś, kto dużo jeździ :).
    przeszło po dłuższym czasie, niczego z tym nie robiłam i nie badałam, bo nie miałam czasu (jak zwykle). ale też jestem ciekawa, co to za cholerstwo było.
    trzymam kciuki za kredyty itp. my już mamy z jednego banku decyzję pozytywną, a na drugi czekamy niecierpliwie, ale już bez stresu. też jedziemy na zdolności kredytowej M., bo ja mam działalność dopiero 10 miesięcy i jej nie uznają (wcześniej pracowałam, jako najemnik, więc byłam bardziej kredytowo wiarygodna). niech moc będzie z nami!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ufff, cieszę się, ze Czesław będzie żył. Oby sto lat w najlepszym zdrowiu. Zofia, hmmm, mam w domu podobny egzemplarz jeśli chodzi o lekarstwa, łączę się w bólu.

    Podzielam również marzenie o łąkach zielonych, niby mam pod nosem, tylko nie ma kiedy poleżeć. Cholerajasnapsiakrew.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytajac Twoje literki zawsze z wielka przyjemnoscia oczywiscie, zastanawialam sie jak mozna by okreslic Twoj temperament i wlasnie wydawalo mi sie(a teraz to juz testowo potwierdzone) ze uroczy flegmatyk Aneta

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobre wieści (o Czesławie), za resztę kciuki trzymam mocno zaciśnięte (nie drętwieją mi, ale drętwieją mi pięty w nocy!!! jak śpię na wznak!!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważaj, bo na piętach szybko robią się odleżyny! :)

      Usuń

Prześlij komentarz