2126
Przyjechała moja ulubiona teściowa.
Od poniedziałku biegaliśmy jak szaleni poszukując łóżka, montując łóżko, kupując stoliczki nocne, wieszaki, wieszaczki, półeczki, ustawiając światła, sprzątając, szykując pościel, poduszki, kocyki - żeby jej było wygodnie. I jest. Uśmiechnięta, serdeczna, zachwycona domem, zadowolona, że nas widzi. Bardzo ją lubię.
Przywiozła suszone grzybki i pigwóweczkę. Obiecała, że zostanie cały tydzień.
Palimy w kominku, pijemy wino, opowiadamy, śmiejemy się, cieszymy swoją obecnością. Jest ciepło i dobrze.
I Zuzia wraca! Wyrusza za pół godziny, o czwartej nad ranem ma prom. Tak bardzo nie mogę się doczekać, że jak nie wiem co.
Prawdopodobnie jutro o tej porze będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - we własnym, ślicznym domu, otoczona bliskimi, z moją małą córeczką na wyciągnięcie ręki i bandą leniwych, futrzanych worów na wysokogatunkową kocią karmę, porozkładanych po wszystkich meblach. A przy tym - WEEKEND! Och, mówię Wam - życie jest takie fajne.
A dom...
Dom to tak naprawdę nie jest miejsce, tylko przestrzeń między ludźmi. Coś niebywale ulotnego, a jednocześnie trwałego. Jak stal. Jak granit.
Czego i Wam z serca życzę.
Od poniedziałku biegaliśmy jak szaleni poszukując łóżka, montując łóżko, kupując stoliczki nocne, wieszaki, wieszaczki, półeczki, ustawiając światła, sprzątając, szykując pościel, poduszki, kocyki - żeby jej było wygodnie. I jest. Uśmiechnięta, serdeczna, zachwycona domem, zadowolona, że nas widzi. Bardzo ją lubię.
Przywiozła suszone grzybki i pigwóweczkę. Obiecała, że zostanie cały tydzień.
Palimy w kominku, pijemy wino, opowiadamy, śmiejemy się, cieszymy swoją obecnością. Jest ciepło i dobrze.
I Zuzia wraca! Wyrusza za pół godziny, o czwartej nad ranem ma prom. Tak bardzo nie mogę się doczekać, że jak nie wiem co.
Prawdopodobnie jutro o tej porze będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - we własnym, ślicznym domu, otoczona bliskimi, z moją małą córeczką na wyciągnięcie ręki i bandą leniwych, futrzanych worów na wysokogatunkową kocią karmę, porozkładanych po wszystkich meblach. A przy tym - WEEKEND! Och, mówię Wam - życie jest takie fajne.
A dom...
Dom to tak naprawdę nie jest miejsce, tylko przestrzeń między ludźmi. Coś niebywale ulotnego, a jednocześnie trwałego. Jak stal. Jak granit.
Czego i Wam z serca życzę.
I tak ma być i niech będzie!
OdpowiedzUsuńBiorę! Biorę życzenia, obiecując, że przydreptam tutaj podziękować jak się ziści. I wnoszę o kolejny taki pogodny, ciepły i radosny post (na dom poczekam, ale optymizmu potrzebuję na już). Cieszę się, że się Wam spełniają marzenia!
OdpowiedzUsuńBierz. To się nie dzieli, tylko mnoży.
Usuńżyczenia biorę, reszta wiadomo: cudna! Dobrego weekendu :)
OdpowiedzUsuńHojna taka jestem :)
UsuńRany, jak fajnie! Jak fajnie, no!!!
OdpowiedzUsuńA zyczenia tez pozwole sobie wziasc.
No fajnie. Życie w ogóle jest fajne :)
Usuńale że suszone grzybki ? no że suszone to rozumiem bo susza była ale że grzybki ? fajny wpis , namalował mi uśmiech ;-)
OdpowiedzUsuńTeściowie - dostawcy najlepszych grzybów świata. W każdej postaci.
UsuńNie sposób się nie uśmiechnąć do tego posta :) Takie chwile są warte wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńOby ich było jak najwięcej :D
UsuńI mnie poryczałaś!!!! ze wzruszenia oczywiście!
OdpowiedzUsuńNo co Ty taka miętka!
Usuńwzruszeń część przeciągając, daję ci taki prezent https://www.youtube.com/watch?v=drp9SEoyfAs&list=RDEe0QSYi5p9o&index=5
OdpowiedzUsuńNie dziękuj
BARDZO!
Usuńa Twoja ulubiona córka? jak wrażenia i komentarze z nowego domu? pozdrawia fanka Zuzi
OdpowiedzUsuńCyt.: "Dom fajny, szkoda że nie stoi na rynku w Katowicach".
Usuńteż się czuję porzucona.....
OdpowiedzUsuńJuż się poprawiłam!
UsuńWychodzi na to, że czuję się bezdomna... Ale uśmiecham się czytając jak Ci dobrze :)
OdpowiedzUsuńNie czuj się. Zawsze ktoś bliski we świecie :)
UsuńMądrego to i dobrze posłuchać, zwłaszcza jak ma rację! Dzięki, czasem oczywiste oczywistostatkiemści musi mi ktoś uświadomić....
UsuńW internetach każdy może być (prze)mądr(zał)y ;)
UsuńOj tak, to święte słowa są! I niech Ci się ta przestrzeń rozprzestrzenia
OdpowiedzUsuńBo nie zawsze tak jest. W niektórych domach bardzo pomocny byłby spec od aranżacji przestrzeni... Czasami jeden element nie "bangla". I co z nim zrobić? Jak prochy babci. Wyrzucić - trochę nietakt. Postawić na ołtarzu nie sposób. Wtopić? Zasymilować? Zamknąć drzwi? Aranżuję.
Trzeba sprawdzić, co mniej bolesne: czy asymilacja, czy anihilacja ;)
UsuńDziękujemy :-)
OdpowiedzUsuńProsimy bardzo.
UsuńTak milo sie to czyta... jak dobzre, ze mamy takich ludzi wokol siebie, ktorzy tworza z nami ten dom...
OdpowiedzUsuńDwóch to nawet całkiem głośno tworzy, nie? ;)
Usuń