2136
Nie wiem czy Wam kiedyś mówiłam, ale nadano mi w fabryce ksywę. Brzmi ona: Matka Joanna od nauki. Co, oczywiście, szalenie mnie śmieszy*.
* Zwłaszcza w sytuacjach pozafabrycznych. Już dawno uznałam, że to nawet wygodne. Jadę na spotkanie, dzwonię, że jestem, przedstawiam się: Dzień dobry, tu Matka Joanna od nauki.
Satysfakcja gwarantowana.
* Zwłaszcza w sytuacjach pozafabrycznych. Już dawno uznałam, że to nawet wygodne. Jadę na spotkanie, dzwonię, że jestem, przedstawiam się: Dzień dobry, tu Matka Joanna od nauki.
Satysfakcja gwarantowana.
Od kotów :) Tudzież od kotowych zdobyczy :)
OdpowiedzUsuńW pracy to chyba nieeeee...
UsuńNajgorzej być matką Joanną od mopa. Zatem sukces.
OdpowiedzUsuńNajgorzej to od szczotki do kibla ;)
Usuń