2392

EDIT:
Moja suszarka ma czujnik wilgotności, dzięki któremu skraca lub wydłuża cykl. Co przy dobrze odwirowanym praniu działa też na rachunki. Ostatnie suszenie skróciła o 45 minut.


Suszarka przybyła wczoraj. Czy macie świadomość faktu, że co do zasady sprzęt dostarczany jest bez wniesienia? Zderzyłam się z tym idiotyzmem boleśnie, ponieważ do mieszkania dawno nie kupowałam żadnego AGD, a w domu mi nie zależało - i tak wszystko stoi na parterze. Wszystko... prócz suszarki, którą zapragnęłam mieć na piętrze, co było genialnym posunięciem, ale o tym później.

Proces kupowania.

Najpierw nieprzyjemnie starłam się ze sklepem dla idiotów. Chciałam nieoprocentowane raty, mieli wybraną przeze mnie suszarkę. Dowiedziałam się, że nie ma opcji, żeby wnieśli na piętro, nawet odpłatnie, ponieważ sprzęty przywozi pojedynczy kurier. I zostawia przed domem lub blokiem. Jeśli masz 70 lat, mieszkasz na czwartym bez windy i potrzebujesz nowej pralki - dalej kupuj w Media Markt.
Metodą polskiej kombinatoryki doszłyśmy w końcu z pracownicą tej żałosnej sieci, jak to załatwić: zamówić suszarkę przez internet, ale nie do domu, tylko do sklepu, przyjechać do sklepu, ustalić transport, uiścić za niego 59,90 zł i jest szansa, że przyjedzie do mnie dwóch dżentelmenów. Którzy mi tę suszarkę wniosą do łazienki na piętrze. Odetchnęłam.

Przystąpiłam do zamawiania, sprawdziwszy uprzednio, że sprzęt dostępny jest w ciagu 24 godzin. Cóż za naiwność! Owszem, dostępny, ale tylko za gotówkę, czego kupujący dowiaduje się na sam koniec, chcąc sfinalizować zamówienie na okoliczność oferowanego systemu ratalnego. Odstrzelił mi dekiel, zadzwoniłam na infolinię, gdzie pani nie widziała problemu. Mam sobie sprawdzać po kolei każdy sprzęt, dokonując zamówienia i na końcu się dowiem, czy można na raty. A że będzie to trzydziestokrotnie powtarzana czynność, to już mój, a nie sklepu, problem.

Porzuciłam sklep dla idiotów bez żalu i ostatecznie, przeszłam na stronę Euro RTV AGD, znalazłam te samą suszarkę w identycznej cenie, zamówiłam w systemie ratalnym i uiściłam 39,90 zł za wniesienie na piętro bez żadnej łaski. A następnie rozpoczęliśmy oczekiwanie. Suszarka przybyła w sobotę, panowie wnieśli i w łazience wyszło na jaw, że jest mały problem, bo trzeba ją przerzucić nad wanną, ponieważ umywalka i wanna uniemożliwiają klasyczne wsunięcie.


Panowie poinformowali mnie, że mają zakaz przenoszenia nad sprzętami z uwagi na możliwość ich uszkodzenia, ja poinformowałam ich, że mają niczego nie uszkodzić, wyasygnowałam dwie dychy za fatygę i suszarka wylądowała bez najmniejszego problemu w przeznaczonym na nią miejscu*.
Koniec opowiadania o kupowaniu, przechodzimy do opisu sprzętu, działania i poziomu satysfakcji.

Zdecydowaliśmy się na suszarkę Candy za niecałe 2.000 zł, bęben 9 kg. Jestem zwolenniczką kupowania najtańszych możliwych AGD i RTV, ponieważ żadna firma nie reprezentuje już wyższego poziomu. Nawet Miele. Nie zamierzam również korzystać z napraw gwarancyjnych - jeśli cokolwiek zepsuje się przed upływem dwóch lat, to rękojmia i niech sobie zabierają, a ja kupię nowe. Za pralkę dałam 700 zł i działa bez zarzutu półtora roku, co daje 8,97 zł opłaty za tydzień pracy i kwota ta stale maleje. W razie czego po prostu ją wywalę i nabędę następną. Najtańszą. Suszarkę można kupić już za 800 zł, ale mnie zależało na kondensacyjnej i jak najwyższej klasie energetycznej, a ta za 800 chodzi w B. Nasza ma klasę A++, co daje mniej więcej połowę zużycia prądu w stosunku do najtańszej. A wiadomo - nie sztuka kupić, sztuka utrzymać.

Najpierw wady.

Jest głośna. Wydziela 67 decybeli, czyli zaledwie o 2 mniej niż ta za 800 zł. Porównałabym to do pralki i zmywarki stojących obok siebie, pracujących równocześnie. Nam bardzo nie przeszkadza, bo - jak wiadomo - stoi w łazience na górze, więc po zamknięciu drzwi właściwie mi to ryro. Czyli mamy pierwszy plus dodatni jej ustawienia.

Trzeba bardzo uważać, żeby zapiąć i przewinąć na lewą stronę wszystkie ciuchy posiadające metalowe części (suwaki, dzyndzle na troczkach, napy itp.), bo inaczej walą w bęben, jak na paradzie. Taka uwaga dla leniwych.

Niektóre rzeczy niszczy. To też uwaga dla leniwych, czyli dla mnie. Antygwałty, rajstopy i pończochy nie. Ładna bielizna raczej nie. Rzeczy oznaczone "nie suszyć w suszarce bębnowej"... trudno powiedzieć. Specjalnie wrzuciłam kilka takich i np. spodnie, które nabyłam ostatnio w H&M za złotych polskich 30, po wysuszeniu wyglądały jak z dupy. Już miałam je wywalić, gdy mnie tknęło, rozstawiłam deskę, zagrzałam żelazko, wyprasowałam i co? I identyczne, jak przed praniem. Bluza Zuzi, również z oznaczeniem, wyszła z suszarki bez szwanku i w dodatku niewymięta. Nie wiadomo, od czego to zależy. Jedwabi nie polecam (ale prać też nie), do wełny ma specjalny program. Zasadniczo warto myśleć o tym, że suszarka wytwarza bardzo wysokie temperatury. Ot i wszystko.

Zalety.

Wydajność. Nasz kosz mieści 6 bębnów prania.


Do suszarki wchodzą 2 bębny. Czyli mam do wysuszenia 3 wsady tygodniowo. To mi daje niesamowitą wygodę - pranie z całego tygodnia w sobotę mam świeże, suche i schowane. Geniusz w czystej (nomen omen) postaci.

Programy. Wypróbowałam dotąd dwa: suche do szafy i suche na wieszaki. Oba tak samo dobre. Jest tylko jeden warunek - trzeba wyciągnąć pranie od razu, póki jest jeszcze ciepłe (ostatnie 15 minut pracy to chłodzenie, więc nie ma niebezpieczeństwa oparzenia) i poskładać. Samo się rozprasuje, jeśli równo poskładacie. Genialne. Naturalnie ciuchy typu koszule trzeba wyprasować. Ale to trzeba zawsze wyprasować. Poza tym posiada programy na samo odświeżanie czy na suszenie bez zagnieceń.

Koszty. Nie wiem, bo to drugi dzień naszego wspólnego życia. Ale Matka Sanepid wyliczyła to precyzyjnie dla suszarki o planowanym zużyciu 299 kWh na 208 zł ROCZNIE. Jej suszarka ma klasę A+, nasza A++ i producent przedstawia symulację na 259 kWh. W lecie (być może, bo się nie upieram) będę suszyła na słońcu. Nie z oszczędności, tylko dlatego, że lubię takie "słoneczne" pranie. Czyli teoretycznie może mnie to kosztować nawet 120 - 150 zł. ROCZNIE, co podkreślam. Niech kosztuje nawet 300 zł - to 25 zł miesięcznie. Zasłońcie uszy, bo oto upada mit o kosztach suszenia bębnowego.

Odkłaczanie. Płaczę nad tą funkcją ze szczęścia. Zobaczcie sami:



Tak, jeśli się suszy na drucie, to potem całość ma się w płucach, nosie i oku. Nie mówiąc o wyglądzie. Kocham to. Kocham. Filtr znajduje się w tym miejscu, gdzie w pralce jest uszczelka. Ma dwie dziurki na paluszki: wkładasz paluszki, podnosisz, otwierasz, wyciągasz ten gnój, rozczulasz się chwilę i wywalasz do kibla. Touche!



Opróżnianie zbiornika na wodę. Proste, jak budowa cepa. Nasza suszarka ma zbiornik w tzw. telewizorku.


Po zakończeniu cyklu ściągam go za uchwyt jednym ruchem i wylewam zawartość do wanny obok (drugi plus dodatni ustawienia), a potem jednym ruchem zakładam na miejsce. Znam osoby, które wykorzystują tę wodę np. do żelazka albo do spryskiwacza w samochodzie. Czyli dodatkowa oszczędność.



Wygląd i zapach tkanin. Po suszeniu w suszarce pranie jest bardzo miękkie i intensywnie pachnie płynem zmiękczającym, zatem można zainwestować w droższy o miłym nam aromacie, bo można dodawać go mniej. Nie ma porównania z praniem zdjętym ze sznura. Po prostu nie ma. Jeśli ktoś ma twardą wodę (wszyscy mają), to jej fatalne działanie widać szczególnie po ręcznikach - są sztywne i nie zawsze nadają się do aromaterapii. U nas woda jest ozonowania (a nie chlorowana), mamy filtr na wejściu do domu. I co? Jajco. Obrzydlistwo, jeśli chcecie znać moje zdanie. To co dopiero w miejscach, gdzie do uzdatniania wody służy wyłącznie chlor, a sama woda daje się nożem kroić.

Wygoda. Po prostu nie wiem, co napisać, bo wzruszenie odbiera mi mowę. Może, że trzeci plus dodatni ustawienia na piętrze jest taki, że suche, poskładane pranie nie zalega mi wszędzie, z naciskiem na kominek, gdzie je do tej pory układałam, a oni tygodniami zabierali na górę. Kurz, sierść z sześciu pieszczoszków, wątpliwy wygląd, bajzel i moja irytacja. Teraz mokre pranie wrzucam do miski, zanoszę na górę i przekładam do suszarki. Potem to samo robię z drugim. Suche ma trzy kroki do garderoby. Po prostu nie zalega, bo od razu znajduje się na miejscu. Dajcie mi chwilę na otarcie łez szczęścia. A, nie. To będzie dłuższa chwila.

Inne korzyści. Najchłodniejszymi pomieszczeniami w naszym domu są łazienka na piętrze i połowa garderoby, która z nią sąsiaduje. Niespecjalnie nam to przeszkadza, ponieważ w tej łazience kąpiemy się rzadko (wanna), a kiedy postanowimy się wykąpać, to nagrzewa się od wody (wanna), natomiast półkową część garderoby można zostawić otwartą i nagrzewa się bez problemu. Ale akurat właśnie zmieniły status - bo nagrzewają się od suszarki. Czwarty plus dodatki lokalizacji.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Na suszarkę namówiła mnie przypadkiem AnetaR. Tak sobie gadałyśmy przez telefon małą godzinkę o budowie domu (Aneta właśnie się buduje, a ja rozumiem jej emocje i staram się podpowiedzieć, na co zwracać uwagę), wyszła nam powierzchnia na pralnię i od słowa do słowa kupiłam suszarkę. Dzięki, kochana. Mam u Ciebie dług wdzięczności. Obsypuję Cię całusami.



* Offtopic. Te dwie zielone butelki nad wanną to kosmetyki dla zwierząt za miliony pieniążków. Sami nigdy w życiu nie mieliśmy takich drogich szamponów i odżywek, ale z serca polecam, podobnie jak odśmierdzacz do sików w tym samym sklepie. Wszystko na bazie kwasów owocowych i bakterii - genialne. Warto zapłacić. Sklep TU.

Komentarze

  1. jej jak ja Ci zazdroszczę ! jak nam pralka padła to chciałam pralko suszarkę ale wtedy akuracik Druga Mama przerabiała ten sam temat i wszyscy mówili że nie ,nie kupować w pakiecie , a z kolei nie mam miejsca żeby mieć dwie no chyba że w dużym pokoju postawię :D a w bloku takie ustrojstwo byłoby cudnym rozwiązaniem ...ech no może kiedyś będę miała dom a w domu suszarkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam suszarkę w dużym pokoju :))) mąż obudował ją w kolorze moich mebli i udaje dużą szafkę ;-) - tylko tył musiał zostać niezabudowany a przód otwieram na czas suszenia i studzenia po suszeniu (ok. pół godziny). da się? da się!

      Usuń
    2. Moszna? Moszna.

      Postaw kolumnowo, prawie wszyscy tak mają. Ja jestem w mniejszości.

      Usuń
  2. Moja ukochana cudowna najwspanialsza na swiecie (na rowni niemal ze zmywarka) suszarka Candy umarla po 5 latach, co uwazam za przyzwoity wynik. Jako, ze nas jest piecioro to suszylam w bebnie 8kg 4 razy w tygodniu. A reczniki z suszarki to rozkosz. Jako, ze nigdy i w ogole nie prasuje to po dzwieku zakonczenia suszenia lece migiem lub gonie jakiegos czlonka rodu do wyciagania i skladania.
    A halas? No wiesz co? Jaki halas? Toz to muzyka dla moich uszu;)
    Teraz mam nowke. Candy, 9 kg. Z Euro, wiec pewnie taka jak Ty.
    Pozdr.
    AgulaW

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozczuliłam się razem z Tobą, bo pamiętam moje pierwsze rozczulenie ze swoją :-) a w temacie miękkości i zapachu. Czytałam w różnych miejscach, że przy suszeniu w suszarce nie powinno się używać płynów do płukania. Wiesz coś o tym? Bez płynu pranie też jest miękkie i wydmuchane, ale cholernie się elektryzuje... Agulec (piszę na telefonie u nie chce mi wejść na konto googlowe, stąd ten anonim)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też o tym czytałam gdzieś i raczej nie używam płynu do płukania z uwagi na późniejsze suszenie - wyjątkiem są np. szlafroki bo tu nidyrydy bez płynu taki prąd później siedzi w nich :)

      Usuń
    2. Ale były podane jakieś powody? Bo ja lubię pachnące pranie.

      Usuń
    3. Pierwszy raz slysze o czyms takim. Zawsze uzywamy do wszystkiego plyny do plukania bo one zmiekczaja tkanine i zapobiegaja elektryzowaniu. Nigdy nie mialam problemow z pozniejszym suszeniem. Zupelnie to dla mnie niezrozumiale i tez jestem ciekawa jakichs konkretnych powodow.

      Usuń
    4. o jaka byłam głupia - byłam przekonana że z instrukcji obsługi tę wiedzę zaczerpnęłam, ale nie ;-) albo z durnych internetów, albo od bratowej która taką suszarkę miała wcześniej niż ja. ale to również od niej się dowiedziałam, że żaden odpływ nie jest potrzebny, żeby cieszyć się takim szczęściem :) i prasowania nie mam już prawie wcale! pojedyncze rzeczy tylko.
      no ale wracając do płukania w płynach - w mojej instrukcji napisane jest tak: "płyn do płukania tkanin, używany podczas prania tekstyliów przeznaczonych do suszenia, dozować według wskazówek producenta". czyli jak rozumiem: nie nadużywać :) i chyba tyle w temacie. od dziś już będę lać do każdego prania ;)

      Usuń
    5. Dzieki Mala, dozowac wcale nie oznacza "nie uzywac":))

      Usuń
    6. Gdzieś wyczytałam, że to chodzi o to, że w procesie suszenia ten płyn osiada na filtrach i na elementach suszarki i że to szkodzi suszarce. Dobra, wiem, że te moje wyjaśnienia są mętne, ale wychodziło z tego, że płynu nie używamy jeśli suszymy w suszarce. Ale argument Małej mnie przekonał, jutro kupuję z powrotem płyn :)
      P.S. A jak się coś spieprzy to zwalę nie na płyn, ale na BEKO.. Tfu, tfu, tfu!

      Usuń
  4. ZAZDROSZCZĘ CI I JUŻ ! a za polecenie sklepu z odsikami dzięki wielkie

    OdpowiedzUsuń
  5. a masz któryś od-odor sprawdzony i jak działa - psikasz na odwłok psa ?-bo o to najbardziej by mi chodziło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psikam na miejsce obsikane. Właściwie już nie psikam, ale psikałam. O psikaniu na psią dupę bym nie pomyślała, ale może skontaktuj się ze sklepem, czy Ci czegoś nie doradzą.

      Usuń
  6. Jestem przeszczęśliwą posiadaczką suszarki Electrolux, kupionej w Euro w listopadzie. Mąż się uparł na jedną z droższych, nie chciałam dyskutować, w ogóle twierdziłam, że to zbędny wydatek. O, jakże się myliłam!!!! Odszczekałam wszystko po dwóch suszeniach. Mieszkam w bloku na poddaszu, skosy i okna dachowe, które przy suszeniu prania na sznurku zimą - "płakały" niemożebnie. 3x dziennie można było wycierać, a i tak kapało. Tej zimy okna wycierałam chyba 2 razy, jak na zewnątrz było -20. Ale jak ze zbiornika wylewa się co najmniej 2 litry wody w jednym cyklu i ma się świadomość, że to nie ląduje na oknach...
    I jak w piątek wieczorem przyjeżdża Starszy student z torbą brudów, to w niedzielę po południu zabiera to samo, wszystko czyste, suche i pachnące. I prasować nie trzeba...
    cytrynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nigdy człowiek nie skończy tych bachorów opierać!

      Usuń
  7. Cieszę się Twoim szczęściem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobrze, to teraz ja :-) Ja mam niestety Electroluxa pralko - suszarkę, bo łazienka mała i wszystko odbywa się na parterze. Po pierwszym rachunku za prąd trochę się zgarbiłam i przestałam tak namiętnie używać, poza tym jak wysuszę jasne rzeczy i potem wypiorę czarne, to są całe właśnie w tych jasnych kłakach. I odwrotnie. Ale to jest właśnie ten problem, że pralko-suszarka nie ma pojemnika na kłaki ani na wodę, wszystko idzie do bębna i w eter. A ile czasu trwa program "do szafy"? Bo u mnie 3 i pół godziny, co doprowadza mnie do szału. Gdybym wszystko suszyła, to w sobotę zdążyłabym przerobić dwa prania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie. Ja uważam, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, co potwierdzasz. Po prostu muszą być określone funkcje, żeby to miało sens, a moim zdaniem w pralko-suszarce się nie da.

      Cykl "do szafy" jest najdłuższy i trwa 2:45, z czego ostatnie 15 minut to chłodzenie. Ale z uwagi na czujnik wilgotności, suszarka ostatnio skróciła mi ten cykl o 45 minut.

      Usuń
    2. u mnie najdłuższy jest cykl 'bawełna do szafy" i trwa 2:20. jest to najczęściej używany przeze mnie cykl. przeważnie trwa do dwóch godzin. suszenie jest dużo szybsze jeśli akurat nie wrzuciłam np. grubych bluz lub dżinsów. syntetyki w czasie suszenia wiszą sobie obok i jest im tak ciepło że już przeważnie ich nie suszę tylko dochodzą na suszarce, tej no wiecie do zwykłego suszenia w stanie rozwieszonym :)

      Usuń
  9. Przez 30 lat nie moglam pojac dlaczego w Polsce ludzie nie maja suszarek. Rozumiem jesli metraz na to nie pozwala, ale ilekroc odwiedzalam Polske to zawsze spotykalam sie z niechecia do suszarek.
    Cudaniewidy opowiadali o tym sprzecie diabelskim, az raz mi bratowa uprala w czasie mojej nieobecnosci dzinsy i wysuszyla na sznurku w lazience. Nastepnego dnia, jak juz sie uporalam z ubieraniem tych drewnianych spodni, to sie okazalo, ze mi obtarly skore az do krwi pod kolanami. Podobno dlatego, ze nie wyprasowalam:))))))))))))))
    Smieje sie z tego do dzis, bo ja NIGDY nie prasuje, niczego i takich cudow nie widzialam.
    No i te reczniki o fakturze wycieraczki do butow.... ech szkoda gadac.
    Ale ciesze sie, ze o tym wszystkim napisalas, bo to nareszcie glos rozsadku od srodka ze tak powiem. Czasem ponoc i jedna jaskolka moze wiosne uczynic:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też żyłam w przeświadczeniu, że to zbędny luksus. Człowiek rodzi się głupi i oby głupi nie umarł.

      Usuń
    2. Ja zyje na hmmmmm bardzo malym metrazu. W 5 osob plus zwierz. Tak mi sie zycie ulozylo, ze metraz nie byl istotny.
      Pralke mam w kuchni. Suszarke w lazience podwieszona pod sufitem. Gdyz na ziemi miejsca brak. Na drut do suszenia brak tym bardziej.
      Ale Star faktem jest, ze suszarki to rzecz od niedawna w Polsce uzywana bardziej powszechnie. Od paru lat zaledwie.
      Ja mam ponad 5 dopiero.
      Natomiast te legendy o tym jak niszcza, ile kosztuja - bosz.
      Plynu do plukania uzywam i nigdy sie nie spotkalam z informacja, zeby nie.
      AgulaW

      Usuń
  10. Będzie przyjemna niespodzianka (może, bo różnie może być), więc do rzeczy: mam pralko-suszarkę Candy od chyba 17, może trochę więcej lat! Działa, nigdy się nie zepsuła jako suszarka, pierwsza i ostatnia awaria była w ubiegłym roku, poszedł pasek klinowy. Nie używam tej suszarki za często, ale jednak, parę razy na miesiąc, to się uzbierało. To archaik zapewne w porównaniu z twoją, no i ograniczona praniem, ale suszy dobrze, firma ta sama, Candy, no i życzę długich lat szczęśliwego używania. A jaka twoja jest piękna!

    OdpowiedzUsuń
  11. Brawo Ty :)

    Trochę zazdroszczę Ci tej suszarki, ale doprawdy nie miałabym ją gdzie wepchnąć (chyba żeby może w "salonie"), a pralkosuszarka zupełnie do mnie nie przemawia.

    z racji zamieszkiwania na końcu świata, też musiałam się przekonać do zakupów w Internetach i ... Euro AGD wygrywa za sprawną miła i szybką obsługę. Dodatkowo, mają zazwyczaj bardzo przyjazne ceny. Akurat roztkliwiam się nad problemem pod hasłem: Lodówka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz