2403

Kiedyś Tato powiedział mi, że w pewnym momencie dojrzały czytelnik zaczyna odczuwać brak pociągu do beletrystyki. Puściłam to mimo uszu, ale zaczyna mi się wydawać, że miał rację i najlepszym przykładem wtórnego odprysku czytelnictwa w moim przypadku jest nie to, co czytam, ale to, co piszę. Coraz częściej czuję potrzebę, żeby wypowiedzieć się na tematy społeczne - coraz rzadziej, by pisać o kolejnym podkopie pod płotem. Wychodzi na to, że - jak zaśpiewał niegdyś zaprzyjaźniony zespół rockowy: ojciec ma zawsze rację*.

O czym więc dzisiaj zamierza opowiedzieć Ciocia Asia? Ano o odpowiedzialności i przewidywaniu konsekwencji. Dzięki temu wstępowi ci z Was, których moja czcza gadanina irytuje, mogą już wyłączyć telewizor. Cierpliwszych zapraszam do rozważań. Piszę na gorąco, ponieważ uważam, że sprawa tego wymaga. Być może powstrzyma to kilka osób od emocjonalnego kliknięcia i nie ukrywam, że na to właśnie liczę.

Dziś popołudniu internety (z naciskiem na fejsbuk) obiegła informacja, której - z przyczyn dla tej notki charakterystycznych - nie zalinkuję. Informacją tą był film z okropnego zajścia. Otóż w pewnej szkole ponadpodstawowej doszło do przemocy: cztery gimnazjalistki bez litości tłukły i kopały jedną dziewczynkę, czemu przyglądali się (i filmowali!) chłopcy. Film był straszny - obejrzałam go. Wdałam się również w całkowicie bezowocną dyskusję pod jednym z udostępnień. Czy żałuję? Chyba nie do końca. Finalnie nikogo chyba nie przekonałam, ale moi interlokutorzy znacznie spuścili z tonu, a opuściłam ich w momencie, gdy skończyły się argumenty i oberwałam od donosicieli. Nie wiem więc, co było dalej i - jak zapewne się spodziewacie - nie zamierzam sprawdzać.

Na wstępie, dla dobra późniejszych wywodów, pragnę wszystkich zapewnić, że jestem absolutnie przerażona tym, co zobaczyłam. Cztery dziewczynki "profesjonalnie" rozstawione, bijące w twarz, głowę, tułów swoją ofiarę, kopiące ją (również w głowę!!!), nienawistnie wykrzykujące pod jej adresem, a także chłopcy z drugiej strony telefonu, zachęcający oprawczynie do kontynuowania procederu, to aż za wiele na moją wytrzymałość. W chwili, gdy to sprawdzałam, pod filmem było 18.000 komentarzy, nienawistnych, pełnych agresji i zachęcających do bezlitosnego rozprawienia się z agresorkami (ciekawe, że nikt nie odnosił się do chłopców zza kadru). Naówczas film ten miał blisko 39.000 udostępnień. Strach pomyśleć, jaki był zasięg globalny.

Sytuację uważam za jednoznacznie złą i byłam prawdopodobnie jedyną osobą, która w komentarzu przywołała policję z prośbą o interwencję z urzędu (przyznaję z bólem, że nie mam mocy przerobowych na sprawdzenie wszystkich wpisów). Nienawiść, zachęcanie do samosądu, agresja lały się strumieniami. Nie wiem doprawy, co bardziej mnie przeraziło: czy sama sytuacja, czy kompletny brak odpowiedzialności dorosłych, którzy wyrzucili z siebie emocje kompletnie nie licząc się z konsekwencjami, jakie mogą z ich bezmyślności wyniknąć.

Daleka jestem od idealizowania świata. Sama byłam wielokrotnie ofiarą przemocy i z ogromnym wstydem nie potrafię przysiąc, że sama jej nie używałam. Nie zawsze byłam tą osobą, którą jestem obecnie. Mało tego! Doskonale pojmuję, że przez lata byłam głupkowata, pragnęłam akceptacji i poddawałam się psychologii tłumu, co prowadziło mnie po częstokroć na bezdroża debilizmu. Wstydzę się tego i nie usprawiedliwiam. Na szczęście mój spowolniony mózg w końcu zaczął działać, by doprowadzić mnie do sytuacji, gdy specjalnie nie krzywduję swojemu intelektowi.

Co on mi obecnie podpowiada? Ano, że tak nie można. Po pierwsze ujawnianie publicznie czyjegoś wizerunku bez jego przyzwolenia jest niezgodne z prawem. Na tym etapie nie możemy dociec, czy agresorki same zamieściły relację w internecie, czy też zrobił to ktoś trzeci. Jakkolwiek nie byłabym zwolenniczką natychmiastowej, ostrej reakcji na tę sytuację zarówno rodziców, jaki i nauczycieli oraz organów ścigania, tak uważam, że działanie dorosłych niezgodne z prawem niesie jedynie przesłanie... że wolno działać niezgodnie z prawem. A przecież prawo nie musi się nam podobać, ale dura lex, sed lex. W jaki sposób młody, dopiero kształtujący się organizm ma się dowiedzieć, co jest dobre, a co złe, skoro dajemy mu sprzeczne komunikaty?

Po drugie: ujawnianie twarzy tych dziewczynek jest skrajnie nieodpowiedzialne. Czy każdy, kto bez chwili zastanowienia kliknął "udostępnij", weźmie na siebie odpowiedzialność za ewentualny samosąd na tych dzieciach, do którego może doprowadzić?! Sądzicie, że na świecie jest mało osób, które zechcą "zdyscyplinować", "pokazać właściwą drogę", pozwolić zrozumieć, jak należy się zachowywać? Wiecie, jak działa psychologia tłumu? Tłum nie myśli, tylko rozszarpuje na strzępy. A od tego nie ma odwrotu. A nie o to, zdaje się, chodzi.

Przypomniała mi się sytuacja, kiedy w szkole podstawowej Zuzi dowiedziałam się, że w klasie jest chłopiec, którego dzieci ordynarnie szczują. Wróciłam do domu i zrobiłam jej jesień średniowiecza. Do dziś nie wiem, czy brała w tym udział, ale jedno wiem na pewno: moje zachowanie przyczyniło się do stworzenia porządnego człowieka. Gdy pokazujemy dzieciom na własnym przykładzie relatywność, nie uzyskamy tego, co nam się marzy w mokrych snach. Gdy mówisz dziecku, że należy przekraczać ulicę wyłącznie na pasach, a sam tniesz gdziebądź, nie oczekuj, że ono cię posłucha. Wychowasz gnoma, jakim sam jesteś. Zachowujmy się przyzwoicie. Może nie zawsze to się opłaca, ale na pewno warto.

Po trzecie: czy chciałabym, żeby moralności nauczył moje dziecko pięścią obcy tatuś? Czy w ogóle można kogoś nauczyć etycznego postępowania stosując przemoc? Jaki dajemy dzieciom przykład wyważonych, adekwatnych reakcji, gdy sami postępujemy skrajnie emocjonalnie, łamiąc prawo niesieni wzburzeniem? Czy uczymy dzieci odpowiedzialności pokazując, że każda iskra wznieca w nas pożar? Jak powinien zachować się w takiej sytuacji dorosły, odpowiedzialny człowiek? Jeśli zna dramatis personae - na pewno podjąć interwencję u rodziców, wychowawców, na policji. A obcy? Zawiadomić służby. Wszak działamy post factum! Nie rozmawiamy wcale o interweniowaniu w trakcie sytuacji! W Intermecie na kopy moralistów, a statystyki wykazują, że gdy coś się dzieje - ofiara zwykle pozostaje sama ze swoją tragedią!

Już w głębokim, zafajdanym dzieciństwie przestałam myśleć, że świat zbudowany jest w tęczowym entourage'u i składa się wyłącznie ze stokrotek oraz puchatych kociąt, z subtelną muzyką w tle. Wiem, że istnieje tyle dobroci, ile świństwa, zła, przestępczości i krzywdy. Ale wiem też, że nie przeciwstawimy im się, stosując identyczne metody. Dobro to nie jest słabość, do jasnej cholery!!! A dorosły człowiek myśli i przewiduje (na ile to możliwe) konsekwencje swoich zachowań.

Na koniec powiem coś straszliwie niepopularnego. Otóż, widzicie, ja od zaistnienia uważam gimnazja za zło. Oczywiście nie chcę negować pracy, jaką wkładają liczni nauczyciele w podniesienie jakości wychowania i nauczania w placówkach tego poziomu, ponieważ to szanuję i doceniam. Nie jestem również zwolenniczką likwidacji etapu gimnazjalnego, ponieważ sądzę, że raczej powinniśmy udoskonalać to, co już istnieje niż zaorać wszystko, co udało się do tej pory osiągnąć. Ale zmierzmy się z myślą, że widzimy jest odprysk. Grupujemy w odosobnieniu burzę hormonalną. No to mamy efekty.

Co ja właściwie chciałam tu powiedzieć? Och, zaskoczę Was! To, co zawsze. Nie bądźcie chujami płci obojga. Nie kierujcie się wzrostem adrenaliny. Zachowujcie się wyważenie i adekwatnie. Interweniujcie, gdy sytuacja tego wymaga.

------

PS Na koniec dykteryjka w aspekcie wpisu o odpowiedzialności za komentowania na podstawie sędziego Gwizdaka. Otóż wrócił z poprezesowkich, urlopowych, zagranicznych, rowerowych wojaży i przeczytał moją notkę. Zachował się tak, jak przypuszczacie. BARDZO EMOCJONALNIE** ;-)
Oraz znów mi wyznał. Jego tajne spowiedzi doprowadzą mnie kiedyś do schizofrenii. Ale liczę, że będzie się działo! I oczywiście całym sercem wspieram te szalone, wspaniałe plany. Niech się dzieje!

PS 2 Ludzie, ja się czuję czasem jak konfesjonał. Myślę o wprowadzeniu opłat. Ja mam liczne kredyty i chcę, żebyście to przyjęli do wiadomości. Howgh.


* Żeby nie było, że taka poważna jestem: chodziło o spożycie alkoholu. Ale hasło chwytliwe.
** Dużo emotikonek. Dużo wykrzykników.

Komentarze

  1. Asiu, mnie też przeraziła ta bezmyślność i agresja dorosłych... Mało tego podawane są już dane tych dziewczyn i chłopaka... Bo oczywiście zachowanie tej młodzieży karygodne bez dwóch zdań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie zauważyli, że postępują IDENTYCZNIE, jak dziewczyny na filmie. One - bo im buzują hormony i brakuje właściwego przewodnictwa. Oni - bo są debilami.

      Usuń
  2. Nie widziałam (i dobrze), ale w pełni popieram!!
    A gimnazja się bardzo ładnie wyspecjalizowały w pracy z trudnym wiekiem i z całą pewnością lepiej ten wiek oddzielić od najmłodszych uczniów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Film dowodzi czegoś całkowicie przeciwnego. I to na 100% nie jest odosobniony wybryk.

      Usuń
    2. Moim zdaniem to nie jest kwestia placówki, tylko braku reakcji dorosłych -szczególnie okrutnego, trwającego prawie pięć lat pastwienia się doznałam w szkole podstawowej, gdzie akty przemocy obejmowały "standardowe" obrzucanie kamieniami i niszczenie mojej własności, jak i tak wyrafinowane akcję, jak wytrącanie mi z rąk na ziemię kanapek, by następnie z radością pytać katechetkę, czy jeśli wyrzuciłam chleb -wtarty w linoleum, detal taki- zamiast go zjeść, to pójdę do piekła. Te wątpliwe atrakcje rozpoczęły się w drugiej klasie, jedną z kulminacji osiągając okołu okresu komunijnego. Przemiła wychowawczyni nauczania początkowego, widząc, jak nad jednym dzieckiem pastwi się pozostała +/- dwudziestka, w opinii na koniec współpracy wpisała w opinii o mnie "uczennica konfliktowa".
      Gimnazjum nie przyniosło żadnych problemów, które się mu przypisuje -jedynym przykrym elementem, prócz wynikającej z upchnięcia niemal czterdziestu osób w klasie ciągłej walki o krzesła, była nasza wychowawczyni, z której to opiekun klasy był jak z koziej trąba.
      Moim zdaniem, misja jakiejkolwiek szkoły rozbija się o tłok w klasach, bo wtedy łatwo sporo spraw przeoczyć, a nie sposób przyjrzeć się wszystkim widocznym na pierwszy rzut oka; o brak współpracy z rodzicami i przekonanie wielu z nich, że ich dzieci to aniołki; o brak wytycznych dla rozwiązywania konfliktów; wreszcie o podejście wielu nauczycieli, szczególnie wychowawców, w duchu "to nie moja sprawa, ja mam ich tylko nauczyć polskiego/matematyki/chemii, odbębnić zebranie, pobrać składki i wystawić oceny, od wychowania są rodzice".
      Na zmiany jednak się chyba nie zanosi.

      Usuń
    3. Kochana - powiem Ci, jako osoba z nauczycielskim zawodem: jak się chce, to się dba i liczebność klasy nie ma tu najmniejszego znaczenia. Zuzia miała jedną taką wychowawczynię przez 12 lat. Do dziś wysyłam jej życzenia świąteczne. Cudny człowiek!

      Usuń
  3. Nie znam tej konkretnej sytuacji, ale przeciez takie rzeczy dzieja sie w kazdym zakatku swiata, wiec nie sa mi obce.
    Jednak musze napisac, ze bardzo mi sie podoba Twoja dojrzala analiza sytuacji. Sama jestem raptusem, wiec nie wiem czy najpierw nie chlapnelabym czegos a dopiero potem pomyslala.
    Bardzo sie ciesze, ze do Ciebie trafilam (troche pozno, ale ponoc lepiej pozno niz wcale), mam nadzieje, ze chociaz troche tej Twojej madrosci zyciowej otrze sie o mnie jak bede tu przebywac.
    Dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, patrz. Na fejsie pozostałam całkowicie niedoceniona ;)

      Usuń
  4. Ekhm, ekhm. Gdyz poniewaz pracowalam w gimnazjum od zarania (a tez bylam ich przeciwnikiem) do lat ich nastu (i zostalam entuzjastka) to powiem tak: te same dziewczyny beda takie same w podstawowce. Nic tego nie zmieni. Podstawowki z ulga wrecz wypychaja tego typu dzieciaki do gimnazjow - bo tam sobie z nimi poradza. Z wiekszoscia sobie radza, z jednostkami (jak widac) nie. Teraz te same podstawowki zostana bez wsparcia z tymi, z ktorymi sobie nie radza. I bedzie tak, jak bylo przez pierwsze 10 lat istnienia gimnazjow. Czyli bedzie zle i ciezko.
    A meritum? Jam raptus. Ale praca w szkole, praca z niepelnosprawnymi nauczyla mnie nie ferowac wyrokow. Trzeba zobaczyc i porozmawiac z kazda ze stron , kazdej wysluchac. Ale tez trzeba dzialac. Szybko i zapeniajac bezpieczenstwo.
    Fejsa nie mam, TV podobnie jak Ty nie mam. W ogole mediow spolecznosciowych nie mam. Moja niewiedza z tego wynikajaca nie zmniejsza zla tego swiata. Moja niewiedza daje mi komfort psychiczny i spokoj. Czy takie postepowanie jest sluszne? Niespecjalnie mnie to interesuje. Jestem wolna od hejtu, pracuje z tymi, ktorzy mojego wsparcia potrzebuja, a moja rodzina ma mnie szczesliwsza.
    Pzdr.
    AgulaW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słusznie. Należy tak przeżyć życie, żeby miało sens. W odczuciu przeżywającego.

      Usuń
  5. Tak, jak Ciebie, przeraża mnie to jak niewiele osób zastanawia się nad konsekwencjami swojego postępowania. Osób dorosłych oczywiście. Z ogromnym niedowierzaniem też patrzę na to, jak usiłują wychować swoje dzieci na "dobrych ludzi" i jak są zawiedzeni, że kiepsko im idzie. Kiedy mówię, że najlepiej wychować dzieci przykładem własnego postępowania to patrzą na mnie, jak na kosmitkę. Pominę już kwestię definicji "dobrego człowieka", bo po prostu ręce opadają i strach się bać.
    Prawda jest taka, że agresja wiedzie prym wszędzie, a brak umiejętności przewidywania, choćby podstawowych i najbliższych skutków własnych działań jest tak wszem obecny, że mnie to przeraża.

    Ogólnie, wymieniony przypadek, zgłosiłabym na policję - tak po prostu, jeśli to pierwszy raz, skończyłoby się na pouczeniu, być może na jakiejś karze porządkowej (nie bardzo orientuję się w karaniu nieletnich), ale skoro już doszło do takiego czynu, to dobrze byłoby uświadomić i sprawczynią, i "operatorom filmowym" na czym polega prawo, i że obowiązuje, a nie tylko jest... w co w tym kraju niestety czasem trudno jednak uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policja interweniowała, winne nieco zmieniły zdanie na temat swojego postępowania. Czy na zawsze? Trudno powiedzieć. Ale ważne, że dostały sygnał: społeczeństwo nie śpi. Tak właśnie powinno się stać.

      Usuń
  6. Filmu nie widziałam, choć przemknął w mojej świadomości. Z większością tego wpisu się zgadzam w całej rozciągłości i uważam, że nie należy tego zostawiać. Ale z końcówką jednak się nie zgadzam. Tu gdzie mieszkam gimnazjum traktuję jako szansę dla dzieciaków, a nie zagrożenie, choć na pewno ma na to wpływ, że młodzież wiejska i małomiasteczkowa ma ciągle jeszcze szacunek do starszych. A najgorsze rzeczy działy się w podstawówce, tak na poziomie 6 klasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julka - anecdata. Choć nie powiem, kiedy Zuzia była w gimnazjum, marzyła mi się taka dojrzewalnia w postaci kilkudziesięciu hektarów ogrodzonych elektrycznym pastuchem gdzieś w dzikiej Polsce...

      Usuń
  7. studiująca córka stwierdziła i twierdzi że gimnazjum to zło.Niemniej jednak doznała szykan w ... podstawówce. Wybroniła się ale i otorbiła na przyszłość i już nikt jej nie potrafił zagrozić.Niemniej takie sytuacje się zdarzały i za moich czasów że tak powiem jakem dinozaur. W ośmioklasowej szkole starano się izolować maluchy do klasy piątej - osobne piętro,osobny korytarz od starszaków i jakoś,jakoś to kulało się.
    Jak się okazało filmiki są wszędzie,nawet w tv.
    Paskudne są reakcje komentujących pod pierwszym acz nie śledziłam,nie czytałam wiem od znajomych i ciebie.
    Z niejaką obawą rzucam komentarzem po przeczytaniu o chujach płci obojga...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo. A moja dorosla corka twierdzi (i syn jeszcze nie dorosly), ze gimnazjum to najlepsze, co ich w zyciu spotkalo. Po piekle podstawowki w gimnazjum poczuli, ze zyja.
    Ile mlodziezy tyle opinii.
    Osobne pietra, izolacja mlodszych od starszych?
    Znam wiele, wiele podstawowek. Tak sie nie da. Pracowanie komputerowa, jezykowa, sale gimnastyczne - to jest wspolne.
    Jakos sie to kulalo - trafne. Tyle, ze raczej kulalo. A teraz kulec bedzie oj bedzie. Jeszcze bardziej przez wiele lat.
    Szkoda dzieciakow. Strasznie mi szkoda.
    AgulaW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuzia też nie lubiła swojej podstawówki. Gimnazjum od drugiej klasy, kiedy przeniosłam ją do równorzędnego oddziału i trafiła się rewelacyjna wychowawczyni. Ale dziś mówi, że gimnazjum to zło.

      Usuń
  9. Takie same mam refleksje pod filmikami o skatowanych zwierzętach. Nienawiść, nawoływanie do linczu i eskalacja agresji gdzie "oko za oko" to jedne z wypowiedzi najłagodniejszych. Łatwo w internecie o życzenie śmierci.
    Moja córka miała w podstawówce kolegę z podwórka, na którego wołali "Pedzio". Kiedy zwróciłam jej uwagę, tłumaczyła mi, że to nie złośliwie, że jemu to nie przeszkadza, za sam tak o sobie mówi itp. Powiedziałam, że absolutnie nie zycze sobie, że MNIE to przeszkadza, że to JEST ZŁE i moja córka ma tak nie mówić do nikogo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz