2412
Och, zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam, strzeżcie się łatwych i pobieżnych ocen. Dzisiejszy wpis sponsorują Dorota Zawadzka i Małgorzata Kalicińska, czyli jak stałam się sławna, bo zrobiło mi się smutno i stać mnie było na szczerość, choć doktor House mawia, że wszyscy kłamio.
Państwo sobie wyobrazi, że nieznanymi ścieżkami na cichy, skromny fanpejczyk zabłądziła sława telewizorów, kobieta, która WIE – Zawadzka Dorota. (Psycholog. Doradca rodzinny. Niezależny ekspert. Wykładowca. Doradca RPD. Szkoleniowiec. Superniania – tak o sobie pisze). Znaczy… mam podejrzanych, ale nie powiem, bo już raz się niechcący wyraziłam i dostałam w ucho, żebym się jednak nie wyrażała z uwagi na interakcje międzyludzkie, zwłaszcza w zakresie Osób Sławnych, więc ego. Skądinąd słusznie dostałam, bo to mi przypomniało, że mamy dwoje uszu i jedne usta prawdopodobnie nie bez powodu, więc tym razem pobiegłam kurcgalopkiem po widelec i podrapałam się w język zawczasu.
No, dobra, dobra, już przechodzę do adremów. Otóż wyobrazi Państwo sobie, że Zawadzka Dorota, że fanpejczyk i że przesz ja to widzę, albowiem powiadomienia. Oczywiście spłynęło na mnie odium sławy, ale – powiedzmy sobie szczerze – pragnęłam zaistnieć na okoliczność niebywałego intelektu, a nie, że: sfrustrowana i życia nie ma, żałosna biedaczka. To ja się tu lat milion dla Państwa produkuję, tę filologię nawet skończyłam z myślą o Was, a definiuje mnie frustracja.
Nosz, kurwa.
Ale uważajo. Dwa razy (słownie: dwa) Zawadzka Dorota mię udostępniła, ponieważ za pierwszym komentarz jej nie wskoczył. Ja bym edytowała, ale kto ja tam jestem – kobieta bez własnego życia, taka huba na dziecku, to nie będę tutaj epatować. I za drugim razem (jak już wskoczył), podsumowała całe moje życie, które – psychologiem będąc (niczym młodą lekarką) – poznała po jednym wpisie. Uwaga, cytuję:
„Preczytałam z uwagą. Smutny to tekst matki nie gotowej na "wypuść"..
Wychowujemy dzieci dla ICH życia, ICH wyborów i decyzji.
Emigracja? A czymże jest w dziesiejszym świecie mieszkanie daleko? Technologia pozwala na kontakt, a że do garnka nie można zajrzeć? i sobie zobić dobrze przytulacjąc?
Nie rozumiem. To znaczy oczywiście rozumiem mechanizm.. ale rodzicielstwo to "nakarm, naucz i wypuśc " :) :) :)
Jak to trzeba uważać, co człowiekowi z gęby wylata.
Smutno mi się zrobiło, że dziecko, że rekrutacja na studia magisterskie in progress (bo badania lekarskie niewykonane), że ten remont jej mieszkania trzy miasta dalej jeszcze niezrobiony, a co więcej – niezapłacony, że nie będzie codziennego pitu-pitu*, bo jakieś tysiące kilometrów, a przy tym sięgnęłam wyżyn, napisałam o tym szczerze i od strzału stałam się przykładem matki, która nie kuma, że dziecko nie dla siebie, lecz dla świata. REALLY?!
I byłabymż o tym nie pisała, ale pomyślałam sobie, że może istnieć człowiek X, który jakoś nieszczególnie radzi sobie w trudnej sytuacji. Dajmy na to – w relacji z progeniturą. I myśli człowiek ów, że złamie stereotyp, który mówi, że do psychologa to tylko świry chodzo, a on jednak pójdzie i tam pani go oceni po jednym zdaniu, łatę przyklei, w szufladę wepchnie, bo jej cudownie do akuratnej publikacji naukawej to zdanie będzie pasowało. I jak mają ludzie mieć zaufanie do fachowców**?!
Kochani, którzy dotarliście do ściany! Tak nie jest, naprawdę. W tym kraju pracuje wielu wspaniałych, mądrych, wyważonych psychologów, którzy nie dość, że nie oceniają po jednym wypowiedzianym przez Was zdaniu, to jeszcze w ogóle nie oceniają, bo wiedzą, że nie taka ich rola. Nie bójcie się poprosić o pomoc, gdyby była potrzebna. Jestem tego doskonałym przykładem: potrzebowałam wsparcia, poprosiłam o nie i dostałam – bez oceniania. Powiem Wam w tajemnicy, że niebywale te spotkania lubiłam. To był czas tylko dla mnie, stawałam się osią wszechświata, moje sprawy, problemy były przez godzinę najważniejsze. Odpoczywałam, jak nigdy przedtem i nigdy potem. Polecam.
A z tym dzieckiem jak jest? Ano rozumiem, że wybrała życie, które nie rzuca kłód pod nogi, Siłaczki są przereklamowane. W dwójnasób rozumiem, bo przecież dorosła (byłam dwa lata młodsza od niej wyprowadzając się z domu rodziców i Prezes też był te dwa lata młodszy, gdy rzucił dla mnie cały swój świat), ma prawo do wyborów, do szukania własnej drogi. Ufam jej, bo ją w brzuchu wynosiłam, urodziłam i wychowałam, dając wszystko, co we mnie najlepsze. I nie raz się przekonałam, że wypuściłam w świat pięknego, dobrego, mądrego człowieka, który drugiego nie skrzywdzi, na ludzkiej biedzie paść się nie będzie. I jestem z niej dumna, jak cholera! Dziecko! Czytasz? Jestem z Ciebie dumna, jak cholera!!! A że mi smutno? No, smutno. Dobrze mieć to dorosłe dziecko przy sobie, szczególnie że takie do mnie podobne, poczucie humoru w tym samym miejscu i jad. Z nikim się tak setnie nie bawię, jak z własną córką. Bez komentarzy nawet i po pachy. Niech idzie w świat. A ty, świecie, uważaj sobie. Bo mamusia czuwa. Mam pistolet i łopatę – nikt po tobie nie zapłacze.
Ach, zapomniałabym! Jeszcze ta Kalicińska Małgorzata, pisarka. Cytuję:
„Pani pewnie ma puste życie i żadnego własnego”.
No, takie właśnie puste mam. Notkę tę, którą wszystkim pospiesznie ocenionym poświęcam, na raty pisałam, bo mi się telefon i komunikatory urywały. A to akuracik książka na jaw wychodzi, do której stosunek posiadam osobisty i końcem procesu wydawniczego wspieram, podnoszę, radzę. A to tekst dla kogoś na stronę napisałam i trzeba to wśród chichotów omówić, czy skrócić, czy wydłużyć, czy gdzieś kurwą nie okrasić. A to w końcu jesień: sezon konferencji naukowych zaczynasię. Oprócz tego standard – w wydziale komunikacji parę osób rozśmieszyłam, remont garażu w rozkwicie i woda zewsząd wybucha, za mąż wyszłam, bidusia oraz marzę, żeby czasem świat się ode mnie odpie… znaczy – odsunął. Własną książkę mam w połowie napisaną i czasem nieśmiało puka mi w potylicę, wydawnictwo mnie kopie na okoliczność chałtury, szef mnie kopie na okoliczność sprawozdania, znowu kota Edwarda nie ma w domu, psi się bynajmniej nie uśpili i coś tam klaszcze za borem. Marzę o chwili nudy. Co nie znaczy, że nie czuję. I nie tęsknię. Ot, jestem człowiekiem i humani nil a me alienum putto. Nawet się tego nie wstydzę.
Nie sądź, ażebyś nie był sądzonym.
* Serio?! Ludzie, którzy mają fajny, luźny i z humorem kontakt z własnym, dorosłym dzieckiem, który opiewa na przytulaka i wymianę złośliwych opinii na temat otoczenia, to dziś jakieś zboczuchy?! Ja dobrze po czterdziestce jestem, a lubię do matki zadzwonić, gdyż mianowicie cenię sobie ten jad. Ale nigdy nie wpierałam Państwu, że jestem normalna, faktycznie.
** W tym przypadku: fachmanów.
O. Ja. Pierdole.
OdpowiedzUsuńAle ze serio?
Zatchnelo mnie.
Trzymej sie dzioucha.
AgulaW
Trzymam się, czego tylko mogę. Dziś np. tak się trzymałam kołderki, że o mało bym do roboty nie poszła. I byłoby na Ciebie!
UsuńDomyślam się, że boli, zwłaszcza od takich /tu sobie tylko pomyślałam, ale na głos nie napiszę ;)/ Ale jakem onegdaj wyraziła zdanie na temat owej Kalicińskiej M. o tu: https://dojasnejcholery.blogspot.com/2014/04/riserczerka-kalicinska.html, to nie będę pokazywać palcem, kto mi zarzuty złośliwości czynił, a prawdę przecież pisałam najświętszą, co się właśnie okazało ;)
OdpowiedzUsuńOlej, napij się czego dobrego i olej.
No, było złośliwe, co chcesz. I piję, pani kochana, piję. Piję, co się da ;)
UsuńNajlepiej jak wypowiedzą się właśnie "fachowcy";nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.pffffffffff(Aśka)
OdpowiedzUsuńNajlepiej, jak ktoś leci, że nie znam się, ale muszę, inaczej sie uduszę. Inna sprawa, że są ludzie, którzy znają się na wszystkim. Strzeżcie nas przed nimi, bogowie.
UsuńA ja paczam, trochę z boku od meritumu, też inne, też niefajnie generalizujące komentarze na tę okoliczność. O tym, że w tem kraju to się nie da. Że nic tu się nie da osiągnąć. I że każdy, co ma coś w głowie, to ucieka.
OdpowiedzUsuńI ja wtedy patrzę na siebie, na rodzeństwo, przyjaciół. Pracują, żyją, rodziny pozakładali, sukcesy jakieś mają. Więc nie wiem, co jest z nami nie tak. Bo przecież "tu się nie da". I czuję się jak jakiś gupek. Że chcę tu zostać i być.
A przecież chodzi o to, że są różne drogi. I nie muszą być lepsze i gorsze. Mogą być po prostu różne.
Wszystkie generalizujące komentarze są niefajne, przesz wiesz. Obok tych, że tu sie nie da, są też takie, że tam jadą wyłącznie nieudacznicy. Po prostu róbmy swoje.
UsuńNo wiem, przesz.
UsuńTo idź, zdejm hybrydzię.
UsuńO, ku..wa. Waterloo, wybacz ale nie mogłam inaczej zareagować. Wierzyć się nie chce, że to te Panie napisały. Aż takiego złego zdania o nich nie miałam, mimo wszystko. Jeden wpis lepszy od drugiego. Chyba by mnie cholera wzięła na Twoim miejscu.
OdpowiedzUsuńElla-5
U mnie górę wzięła bruzda. Obśmiałam się, jak norka i nie mogę przestać, biedna, pusta, sfrustrowana ja ;)
UsuńBrak mi slow, zywcem mnie zatkalo, a to mi sie rzadko zdarza.
OdpowiedzUsuńI to pisze osoba, ktora twierdzi, ze ma wlasne zycie? To po jaka cholere szweda sie po blogach i krew wysysa jak pijawka?
Zobacz, jak pięknie skomentowała to na fejsie Marta K-G. Nie potrafię nic ponadto, serio.
UsuńWidzialam, super i w samo sedno.
UsuńPół żartem, pół serio będzie, ale ja znam ten mechanizm. Pani przeczytała, że Ci smutno, pomóc nie umiała, ale myśli sobie "przecież jestem psychologiem, coś muszę z tym zrobić", więc napisała. Ciebie wkurw złapał, a przeciez wkurwu więcej równa się smutku mniej. Czyli jednak pomogła. Ten mój też tak umie, a nie psycholog. To się nazywa pocieszenie przez wkurwienie.
OdpowiedzUsuńAle mnie wcale wkurw nie złapał. Poczęłam kwiczeć radośnie na okoliczność sławy, wyjmłam wino (jeszcze mi 10 butelek po weselu zostało) i rozpoczęłam kultywowanie frustracji i braku sensu. Tak mi w cholerę dobrze szło, że o mały włos nie udałabym się do roboty. Normalnie opamiętanie nadejszło w ostatniej chwili :D
UsuńJuż się na FB wypowiedziałam, ale powtórzę że do p. Zawadzkiej straciłam szacunek odkąd wzięła kaskę za reklamowanie margaryny i polecanie jej dzieciom. I jak można było tak nie zrozumieć tego wpisu...
OdpowiedzUsuńWszystko, co wyjmiesz z kontekstu, można zinterpretować jakbądź. Napisze się o tym.
UsuńBoże Boże Bożenko. Nie od dzisiaj nie lubię tej kobity, a po tym to już całkiem. To już nie chodzi o fachowość czy profesjonalizm, chociaż o to of kors również, ale o czytanie ze zrozumieniem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twój wcześniejszy tekst i się wzruszyłam. I nawet mi przez myśl nie przyszło, że ktoś tu ma jakiś problem, tylko że to naturalne, zwykłe i że cudownie, że swoje uczucia wyrażasz, a nie chowasz pod pierzynę jak pół narodu. I tkliwość mnie taka ogarnęła.. Asiu ściskam Was obie.
Damy sobie radę. Teraz mam dodatkowy argument w sporach z 9uważaj!) MĘŻEM - jak nie będzie po mojemu, to wyjadę na wyspy, buchacha!
UsuńZawadzka zrobiła krzywdę wielu dzieciom i to tym najmniejszym. Niewydolne wychowawco mamuśki oglądały jej szkodliwy program i stosowały jej metody, pamiętam jaką miałam jazdę na blogu gdy prosiłam - zlitujcie się nad własnymi dziećmi, nie słuchajcie tej kobiety, to program na licencji, tam nie ma nic prawdziwego. To mnie chciały zeżreć. Te karne jeżyki, to pozwalanie, by dziecko płakało w nocy do upadłego itd.
OdpowiedzUsuńNo, z tym płakaniem to rzeczywiście było przerażające. Chociaż muszę Ci wyznać, że moje psy mają karnego jeżyka w postaci swojego ulubionego legowiska (grubości 15 cm plus 3 poduchy, wszystko z wymienianymi poszewkami, żeby biedactw nie zawiało czasem). Kiedy ktoś jest niegrzeczny, to idzie do budy. Zwykle kończą budowanie samorzutnie, a ja udaję, że nie zauważyłam ;)
UsuńTe dzieci, płaczące samotnie, jak dorosną, trafiają na psychoterapię... Może o to chodzi? Żeby się interes kręcił?
Usuń;)
Ella-5
Teoria spisku zawsze na propsie :D
Usuńo bogowie... serio? Nie umieja zrozumiec, ze matce smutno jak sie dziecko wyprowadza? Takie to dziwne jest? Hmm.
OdpowiedzUsuńTrza być superduperfit, żadnych ludzich odruchów. Przesz wiadomo, że jak się dziecko pobrudzi, to robimy nowe. Ty nie?
UsuńNie martw się, ktoś chyba nie rozumie różnicy pomiędzy "czuję" a "robię". Mogę być wkurzona, ale to nie znaczy, że walę po łbie, mogę czuć zazdrość, ale nie muszę robić z tego powodu awantur, mogę wychować dziecko gotowe do wyjścia w świat i być smutna, że właśnie przyszła ta chwila...
OdpowiedzUsuńPamiętam swój smutek, kiedy mój syn wyprowadzał się z domu - niby blisko - ale jednak duża zmiana...
Sądzę, że szczerość i wyrażanie emocji są czymś, z czym spora grupa ludzi sobie nie radzi, zarówno w nadawaniu, jak i odbiorze. A poza tym można tanio zabłysnąć.
UsuńW takich razach zawsze napada mnie pytanie "po co?". Dlaczego ktoś odczuwa takie swędzenie, żeby napisać rzecz przykrą o osobie, której w ogóle nie zna, komentując z wyżyn (mądrości, doświadczenia czy co tam o sobie myślą, że ich uprawnia). Swoją opinię, tak jak otwór wydalniczy każdy ma, ale żeby się zaraz nią dzielić? Czasem nie trzeba, czasem wręcz nie wypada. Zwłaszcza w miłym towarzystwie :)
OdpowiedzUsuńW dupie to mam, w dupie to maaaaam...
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ZyDTA464Mdw
:D
Ale że serio. Serio.
OdpowiedzUsuńNo serio.
UsuńLudzie nigdy mnie chyba nie przestaną zaskakiwać. Gdzie Zuza emigruje?
UsuńJuż wyemigrowała. Na Wyspy Brytyjskie, choć ja nie rozumiem tego klimatu, ale przynajmniej w miarę blisko. Wszak mogła na Grenlandię, o czym mnie wczoraj zawiadomiła.
UsuńOjej.. To ja chyba też jestem zboczeńcem, bo lubię spędzać czas z własnym dorosłym dzieckiem. Powłóczyć się po MOCAK-u czy serial obejrzeć. I jak się wyprowadzi, to pewnie będzie mi nieco smutno.
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz :)
Pozdrawiam serdecznie.
Hahaha. Zboczuchu!
UsuńJa zabieram moją (dorosłą!) mamę na wakacje! :D
Ty to już wogle z tą matką. A ona mnie podrawia!
UsuńO pani Z. już dużo skomentowano wiec nie będę się powtarzać. O pani K. mam swoją teorie. Mianowicie ona Ci zazdraszcza. Talentu literackiego Ci zazdraszcza.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to przytulam i pocieszam: teraz to wszędzie blisko.
Ona mnie nawet nie zna, ale ma skłonność do szybkich ocen, bo jest przemądrzała.
UsuńCo trzeba miec samej w glowie, zeby zarzucac Ci wiszenie na dziecku???
OdpowiedzUsuńI w ogole co to za pozal-sie-boze "autorytety" - 1 pani, ktorej syn omal nie zgwalcil kolezanki (lub nawet tego dokonal, nie sledzilam ciagu dalszego afery) i 2ga, ktora jest pisarka wiejskiej sagi.... Doprawdy! Chyba jak ci pozal-sie-boze celebryci z silikonem wydetymi ustami, piersiami, napompowani po silowni, podziargani itd. Jakie czasy, takie "autorytety":P
Czytam Cie juz dluzszy czas i na serio nie mialam podobnych watpliwosci, ze wisisz na dziecku:P Czyzbym czytala ze zrozumieniem?:)
Tylko troche smutno mi sie zrobilo, ze kolejna fajna, mloda osoba wyjezdza z naszego kraju. I wcale jej sie nie dziwie:( No ale to strata, tak czy siak. A nie jestem jej matka:P
Wiec wiesz... chyba nawet te "autorytety" nie zasluguja na osobny post, bo jeszcze rozdete ego im urosnie i peknie, w koncu:)))
A z Corcia kontakt bedziesz miec, teraz ona musi swoich wlasnych sil sprobowac, jak Ty kiedys, ja kiedys i inne samodzielne kobiety. Ale wspolodczuwam smuteczek i pustke...
Usciski dla calej pozostalej na miejscu zwierzecej trzodki!
Issa
To wymaga osobnego postu.
UsuńFutra uściskam. Mogę tez męża?
A pewnie! Ale sadzilam, ze usciski dla Was (z okazji slubu tez;) sa jasne, jak slonce!
UsuńDlatego usciskalam zdalnie trzodke;) Moja trzodka (2psy) pochrapuje aktualnie w pieleszach...
Zuza
To w końcu fachmany :)
OdpowiedzUsuńKtoś w tym kraju musi mieć jakieś wykształcenie.
UsuńW oderwaniu od reszty bloga Twój teks można było tak zrozumieć. Zwłaszcza jak się pięknie wpisywał w jakieś osobiste przemyślenia. A pułapka polega właśnie na tym co napisać w pierwszym zdaniu "strzeżcie się łatwych i pobieżnych ocen".
OdpowiedzUsuńJa ostatnio poznałam fajnego faceta. Świetnie nam się rozmawiało, póki nie padło słowo feministka. No i pozamiatało. Najwyraźniej urosła mi druga głowa i zionęła ogniem.
Twój komentarz jest idealnym planem notki, dzięki czemu nie musze go przygotowywać :)
UsuńA facet... całe szczęście, że padło słowo feministka. Wyobraź sobie, jaki miałabyś problem, gdyby padło za pięć lat.
Niewiarygodne. Świat nie przestaje mnie zadziwiać, szkoda tylko, że w tę stronę.
OdpowiedzUsuńŁadny był komentarz Marty K-G pod tym tekstem na fejsie. Po prostu trudno coś dodać.
UsuńBo w Internetach to wszystko takie łatwe i oczywiste do bólu, i proste, i jedynie sluszne, a jajogłowe przecież w Internetach nie mogą siedzieć, no chyba żeby celebrytfankami były i pichciły strawę dla jedynych własnych poglądów. Wszystkim innym zwyczajnie nie wolno i nie powinny tu być.
OdpowiedzUsuńTwój wpis o wyborze Córki dla mnie był emocją chwili zamkniętą w kilu słowach, takim życiem rodzicielskich emocji skondensowanym w słowach kiedy następuje przesilenie i życie się zmienia. Lecz może dlatego widziałam w tym tę specjalną i magiczną, choć jednak smutną, chwilę emocji, że Młody w podobnym wieku jest i wiem, że chwila, kiedy całkiem w swoją stronę postanowi odfrunąć jest już blisko.
Tak właśnie było. Informacja świeża, jeszcze ciepła, budząca falę uczuć przeróżnych. Musiałam Wam powiedzieć, nie wiedziałam jak, więc powiedziałam prawdę o tym, co w opisywanym momencie czułam. Nie wiedziałam, że nadeszły czasy zakazu posiadania emocji.
Usuń