2480

Największym świątecznym problemem człowieka-mnie jest dysmorfia twarzy polegająca na braku możliwości szerszego rozwarcia otworu gębowego. Mój się po prostu otwiera do pewnego momentu i koniec. Dalej zawiasik nie działa. Na szczęście chodzę do tej samej dentystki od 20 lat, więc nie muszę wysłuchiwać żadnych teorii z dupy, a i warunki do mnie dostosowano i leczy mi się zęby na - w miarę możliwości - półuchyle.

Ale.

Człowiek-ja by se w święta coś hapsnął na stojaka w kuchni bez konieczności wyciągania narzędzi. To nie. Bo jak wyłowię, dajmy na to, paluchami jabłuszko z kompotu, to ono mi nie wchodzi na raz. Mimo że jest krążkiem, a nie całym (wszakże) owocem. I albo się wyciapram, albo narzędzia.

Jak to malformacje człowieku życie utrudnią, że idź pan stąd. Biedna ja. Idę się pożałować w kącie.
Koło kuchennego blatu.
Gdyż próby podejmuję z uporem godnym lepszej sprawy.

Komentarze

  1. Oj, biednas ty! :(
    I nie da sie tak szybciutko cos chwycic i uciec... :(
    Ojojojojoj!!!!

    U mnie sie jedzonko w lodowce skonczylo, wiec nawet bez dysmorfii nie mam mozliwosci czegos zjesc (czegos oczywiscie wyjatkowego, no bo kto normalny jadlby chleb???)
    :)))))))))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz