Jestem niezwykle wprost uzdolniona

I chciałam to podkreślić z całą mocą oraz stanowczością. Otóż w poniedziałek sprzedałam samochód. Był to samochód, który kupiłam w poprzednią sobotę. Sprzedałam go za tę samą cenę, za którą kupiłam.
Knif polega na tym, że w uprzedni czwartek zepsuł mu się silnik.

Ręka do góry, kto uważa, że mam niezwykłe szczęście do kupowania samochodów?

Przy rozważaniach należy niewątpliwie wziąć pod uwagę fakt, że w poprzednio zakupionym samochodzie… wymieniliśmy silnik.

A teraz chwila przerwy na liczne, jak zwykł był to określać Protoplasta, techniczne określenia wojskowe. Dla niezorientowanych – rzut mięsem w dal oraz do celu, jak kto woli.

Właśnie sobie uświadomiłam, że przy zakupie obu tych samochodów upierał się Prezes… A teraz, metodą Pollyanny, znajdźmy w tym jakąś jasną stronę.
Otóż… hmmm… wyrabiam się. Poprzednio nic nie udało mi się odzyskać. A teraz wszystko.
Burzliwe oklaski. Na stojaka.

Uwaga na marginesie. Mamy co prawda pieniądze. Pieniądze piechotą nie chodzą. W przeciwieństwie do mnie. Chyba się oflaguję.

Kurtyna.

PS I chciałam jeszcze dodać, że z okazji awarii silnika złamałam sobie paznokieć. W związku z powyższym uprzedni właściciel samochodu powinien zostać zlinczowany. Pocieszający jest jedynie fakt, że zapłacił za lawetę, niech go piekło pochłonie.
O!

Komentarze