1910

Dzwoni dziecko, co to usiedzieć na tyłku nie może. Ledwo tydzień w domu, a już wypruła, by zamarznąć w kempingu.

Dziecko: Pojechałabym do SPA.
Łoterloo: Też bym pojechała do SPA. Co cię powstrzymuje?
Dziecko: Brak towarzystwa.
Łoterloo: O! To samo, co mnie!
Dziecko: Jedziemy?! Stać mnie!
Łoterloo: Chcesz? Jechać? Z? Matką?
Dziecko: Pewnie. Wymasują nas, wykąpią, a to wszystko w aurze zapachu. Gdy się znudzimy, poleżymy w internetach.
Łoterloo: Kiedy stałaś się dorosła?!
Dziecko: Nie marudź. Mamy wspólną pulę genową.

Ano mamy.
Dziś wykazałyśmy to publicznie.
Publiczność była ukontentowana.

Komentarze

  1. Spa jest fajne. Z wiekiem doceniam.
    Amelia po sesji w borowinowym jaccuzzi (no dobra, w niedzielę to było, ale miłe!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zauważyłam w blogrollu, że wróciłaś.
      To witamy stęsknieni!

      Usuń
  2. Oto pozytywy posiadania córki, do mnie prawie synowe dzwonią jak awaria. Choćby dzisiaj, siedze sobie przy lapku i ślinie na widok pięknych perełek marząc że może Mecenas zafunduje a tu dzyń, dzyń i pytanko.... jak sie robi ulubione M. śledziki????

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też lubię towarzystwo własnej Matki, więc jakoś mnie to nie dziwi. A raczej lubiłom, bo starość to się zdecydowanie naturze nie udała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja się rozczulam, bo to takie miłe symptomy po dłuuuuugiej, dłuuuugiej zimie dorastania.

      Usuń
  4. Mój Boże, chcę tak wychować córki, żeby potem chciały zabrać matkę do SPA. Widać da się :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabrałabym mamę do SPA :) A może kiedyś moja córka mnie zabierze.
    Na razie pozostaje SPAcer :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz