2121
Rodzice byli - pojechali. Prezes ich przywiózł i zawiózł.
Patrzę na tego mojego tatusia i nie wiem, kiedy to się stało. Dziadziuś. Po ostatnim wypadku nie rozstaje się z laską. Powolutku chodzi. Przed schodami się zastanawia. Poszłam kawę zrobić, mama w tym czasie poleciała z Prezesem ogród teoretycznie urządzać, to siadł sobie w salonie w fotelu i podśpiewywał (ułan z zamiłowania). Trochę mi zeszło. Wracam z kawą na tacy, a on szczęśliwe oczy na mnie podnosi i...
- Patrz - mówi. - Wszystkie koty do mnie przyszły. A Karolek na stole się położył i pogadaliśmy.
Ano, dobry człowiek, to przyszły.
Taki kruchy się zrobił.
Ciasta mu dałam. Chcesz ogóreczków? Chcę. A grzybków? Też. Grzybków zawsze - lubi. Koniaczku się napijesz? No, pewnie! Opowiada, opowiada - złotousty. Głowa jak wiadro, stareńka, a tyle w niej wiedzy, że niejednego profesora, specjalistę w jakiejś dziedzinie by zawstydził. Dobrze ci tutaj na tarasie? Dobrze - piękny widok na łąki. A co byś jeszcze chciał, tatusiu? Kiełbaskę z grilla bym zjadł. I wódeczką popił.
No i masz! Grilla nie kupiliśmy, jakoś nie udało się wybrać odpowiedniego. I prędzej się u nas kiełbasę znajdzie niż wódeczkę. Gdyby wina chciał - cały stojak. Ale trzeba będzie lecieć prędko, kupić jedno i drugie. Kto tam wie, co mu pisane.
Tatusiu? No co, co? To ja tego grilla jeszcze kupię w tym sezonie, dobrze? Kup! Ławeczkę z tyłu domu we wtorek postawimy, gdyby było ciepło, to zawsze w cieniu posiedzisz. I wódeczkę kup, bo ja bym się napił pod tę kiełbaskę, a nie mam z kim, mama nietrunkowa, coś okropnego, jakie człowiek ma ciężkie życie. Kupię ci, kupię. To ja przyjadę. Ja cię przywiozę - jeszcze byś czegoś chciał? Noooo... Czego, tatusiu? Jak chłodniej będzie, żebyś w kominku napaliła, ja sobie naprzeciw ognia cicho posiedzę, nie będę przeszkadzał. Nigdy mi nie przeszkadzasz, napalę, nie martw się - teraz za ciepło.
W lutym kończy osiemdziesiąt lat. Zawsze był takim mądrym człowiekiem, dalej jest. Był też ważny, miał wpływ na wiele istotnych spraw, może wręcz sam decydował. Pokolenia fachowców wychował, już o tym pisałam, zawsze pięknie o nim mówią. A teraz - staruszek. Nie jestem z długowiecznej rodziny - mruczy, żebym nie myślała, że się będzie narzucał. Tylko babcia długo żyła, wszyscy wcześniej umierali. Na własną prośbę umierali, dyscyplinuję go, zwłaszcza twój ojciec, nie idź w tę stronę, tyle jeszcze książek do przeczytania. O, fakt - cieszy się.
Kiedy patrzę na mojego tatę, w szczególny sposób dostrzegam upływ czasu. I zawsze ściska mi się serce, bo uświadamiam sobie, że to już mniej niż więcej. I że właściwie w każdej chwili. A tu tyle spraw do omówienia, zdjęć do opisania, miejsc do wysiedzenia, widnokręgów do wypatrzenia. I tej wódeczki trzeba się napić, ożeszty, jak nie lubię, ale co tam.
W rękę mnie pocałował na pożegnanie. Jakbym przynajmniej jakąś poważną panią była. A tu ledwie czterdziestka. No, dobra, z hakiem.
Patrzę na tego mojego tatusia i nie wiem, kiedy to się stało. Dziadziuś. Po ostatnim wypadku nie rozstaje się z laską. Powolutku chodzi. Przed schodami się zastanawia. Poszłam kawę zrobić, mama w tym czasie poleciała z Prezesem ogród teoretycznie urządzać, to siadł sobie w salonie w fotelu i podśpiewywał (ułan z zamiłowania). Trochę mi zeszło. Wracam z kawą na tacy, a on szczęśliwe oczy na mnie podnosi i...
- Patrz - mówi. - Wszystkie koty do mnie przyszły. A Karolek na stole się położył i pogadaliśmy.
Ano, dobry człowiek, to przyszły.
Taki kruchy się zrobił.
Ciasta mu dałam. Chcesz ogóreczków? Chcę. A grzybków? Też. Grzybków zawsze - lubi. Koniaczku się napijesz? No, pewnie! Opowiada, opowiada - złotousty. Głowa jak wiadro, stareńka, a tyle w niej wiedzy, że niejednego profesora, specjalistę w jakiejś dziedzinie by zawstydził. Dobrze ci tutaj na tarasie? Dobrze - piękny widok na łąki. A co byś jeszcze chciał, tatusiu? Kiełbaskę z grilla bym zjadł. I wódeczką popił.
No i masz! Grilla nie kupiliśmy, jakoś nie udało się wybrać odpowiedniego. I prędzej się u nas kiełbasę znajdzie niż wódeczkę. Gdyby wina chciał - cały stojak. Ale trzeba będzie lecieć prędko, kupić jedno i drugie. Kto tam wie, co mu pisane.
Tatusiu? No co, co? To ja tego grilla jeszcze kupię w tym sezonie, dobrze? Kup! Ławeczkę z tyłu domu we wtorek postawimy, gdyby było ciepło, to zawsze w cieniu posiedzisz. I wódeczkę kup, bo ja bym się napił pod tę kiełbaskę, a nie mam z kim, mama nietrunkowa, coś okropnego, jakie człowiek ma ciężkie życie. Kupię ci, kupię. To ja przyjadę. Ja cię przywiozę - jeszcze byś czegoś chciał? Noooo... Czego, tatusiu? Jak chłodniej będzie, żebyś w kominku napaliła, ja sobie naprzeciw ognia cicho posiedzę, nie będę przeszkadzał. Nigdy mi nie przeszkadzasz, napalę, nie martw się - teraz za ciepło.
W lutym kończy osiemdziesiąt lat. Zawsze był takim mądrym człowiekiem, dalej jest. Był też ważny, miał wpływ na wiele istotnych spraw, może wręcz sam decydował. Pokolenia fachowców wychował, już o tym pisałam, zawsze pięknie o nim mówią. A teraz - staruszek. Nie jestem z długowiecznej rodziny - mruczy, żebym nie myślała, że się będzie narzucał. Tylko babcia długo żyła, wszyscy wcześniej umierali. Na własną prośbę umierali, dyscyplinuję go, zwłaszcza twój ojciec, nie idź w tę stronę, tyle jeszcze książek do przeczytania. O, fakt - cieszy się.
Kiedy patrzę na mojego tatę, w szczególny sposób dostrzegam upływ czasu. I zawsze ściska mi się serce, bo uświadamiam sobie, że to już mniej niż więcej. I że właściwie w każdej chwili. A tu tyle spraw do omówienia, zdjęć do opisania, miejsc do wysiedzenia, widnokręgów do wypatrzenia. I tej wódeczki trzeba się napić, ożeszty, jak nie lubię, ale co tam.
W rękę mnie pocałował na pożegnanie. Jakbym przynajmniej jakąś poważną panią była. A tu ledwie czterdziestka. No, dobra, z hakiem.
Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńMój też zdelikatniał. Wygląda tak...delikatnie.
Mama też...
Boję się...
Taka kolej rzeczy, wiesz? Tato mi dziś powiedział:
Usuń- Porządek spraw ma być taki, że młodzi grzebią starych. Całe życie się bałem, żeby nie było odwrotnie.
Rację ma mądry Człowiek
UsuńPięknie.. i wiesz, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńJezu, też tak mam. I czasem zastanawiam się, czy warto tak kochać, żeby potem tak bardzo musieć cierpieć, odczuwając stratę. Ale chyba jednak warto.
OdpowiedzUsuńIwona
Na pewno warto.
UsuńLo matko,prawie sie poplakalam.. Tym bardziej,ze mialam zaszczyt poznac Twojego Tate osobiscie!! Mam nadzieje,ze jeszcze nie raz spotkamy sie na laweczce za domem:)
OdpowiedzUsuńBylo wolac,ze grila nie macie jak pytalam o taczki:)) Wodeczki nie mam,ale naleweczke przywieziemy:))
Grilla nie mamy z wydziwiania, wariatko :)
UsuńPięknie to napisałaś. Mojego tatę postrzegam jako młodego, ma dopiero 72 lata, ale jak trzy lata temu miał zawrót głowy i upadł, przeraziłam się. Zupełnie nie jestem gotowa na ich starzenie się. Na szczęście okazało się, że to tylko kręgosłup szyjny od komputera przeciążony był i rehabilitacja pomogła.
OdpowiedzUsuńIch życie wydaje się rodzajem gwarancji i zabezpieczenia. Mam jeszcze babcię, mamę taty, ma 98 lat i jest zdrowa. rzadko się widujemy, ale jak byłam ostatnio, nie mogłam się od niej oderwać, tuliłam, chłonęłam. Było jakoś inaczej...
Mój tato pracował od 19 do 75 roku życia. Tak się zmienił, gdy przestał.
UsuńOmateńkokochana!!!! Ty to zawsze potrafisz włączyć te dwa mokre miejsca na twarzy mojej... Ech!!!!!!!!!!!! I to zarówno jak dzisiaj, jak i ze śmiechu <3
OdpowiedzUsuńSzczęście, że na wesoło też.
UsuńI mnie podobne przemyślenia wczoraj dopadły...
OdpowiedzUsuńCoraz częściej, niestety.
UsuńJak ja Ci zazdroszczę... Miałam 6 lat gdy zmarł mój tata. Teraz ma prawie 40 i z roku na rok coraz bardziej odczuwam Jego brak ...
OdpowiedzUsuńŚciskam.
UsuńWzrusz. . .
OdpowiedzUsuńKrusz - wzrusz.
UsuńCzasem tak jest, że czyta się cudzy tekst jak własny. No prawie.
OdpowiedzUsuńPewne wartości okazują się uniwersalne.
UsuńSerdeczne uklony dla Rodzicow przy Waszym nastepnym (grillowym) spotkaniu...
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała, że rozmawiamy o Tobie. Bez okazji :)
UsuńTeż mi się łezka zakręciła. Mój tato zginął, gdy miałam zaledwie 10 lat. Od tamtej pory zawsze mi go brakuje. Mamy też nie mam, ale ją to zawsze tak mało miałam. Ukochana babcia zastępowała mi ją. Też odeszła.
OdpowiedzUsuńCiesz się nimi i nie żałuj czasu na spotkania, bo gdy zgasną, następuje pustka, której nie sposób zapełnić.
Zaproś ojca na tą wódeczkę i kiełbaski z grilla, bo w razie czego (odpukać), ciągle byś miała to przed oczami.
Nie znam ich, ale pozdrawiam, Ciebie też. :*
Tak zrobię :)
Usuńślicznie to napisałaś ! pewnie fajnie mieć tatę ...a już w szczególności takiego TATĘ ! a powiedz mi jesteś jedynaczką podobną do Mamy ?
OdpowiedzUsuńJestem dwojaczką podobną do mamy :)
UsuńMój 68, rok temu miał zawał i bardzo się bałam, że już nie usiądziemy razem, że już tylko zdjęcia. Ale jest! Jest! Słabszy, dużo słabszy, ale jest...
OdpowiedzUsuńOby był jak najdłużej.
UsuńMoj tata to najwieksze moje zmartwienie teraz... z powodow zdrowotnych. Rozumiem Cie ja nie wiem co. I przytulam mocno.
OdpowiedzUsuńDzięki, kochana.
Usuń