Trochę dziwne samopoczucie

Donoszę uprzejmie, że dziś, po raz pierwszy od trzech tygodni, nie rozmawiałam z drugą-mamą. Czuję się z tym dziwnie.

Fakt – cały dzień pracy spędziłam na negocjacjach płacowych ze związkami zawodowymi. Jeśli ktoś uczestniczył kiedykolwiek, wie – że tam nie ma przerw. Bije się pianę bezustannie, w sali narad, na papierosie, siedząc, stojąc, jedząc.

Fakt – potem musiałam odebrać samochód z warsztatu (jedyne 630 zł) i pojechać na przegląd techniczny (jedyne 170 zł). Jeśli ktoś wykonywał kiedykolwiek, wie – że czasem trzeba poświęcić sporo uwagi panu diagnoście, żeby go energia nie rozniosła. Bo oni lubią się przyczepić do każdego gówienka.

Fakt – finalnie musiałam porozmawiać z przedstawicielami mojej grupy członkowskiej w spółdzielni. Jeśli ktoś działał kiedykolwiek w takich strukturach, wie – że to bywają trudne rozmowy. Bo czasem na trudne tematy.

Fakt – musiałam w końcu pójść do fryzjera, ale siły miałam tylko na stwierdzenie:
- Weź maszynkę i jedź na glacę.
Na szczęście moja wieloletnioobsługująca fryzjerka nie takie rzeczy już widziała, więc zlitowała się nad moim nonkonformizmem.

Fakt – paliwo mi wyszło, auto miałam brudne jak wóz z gnojówką, jakiś kot się do mnie przyczepił na stacji benzynowej i myślał, że się załapał i już zamieszkał, musiałam się tyłem wstawić do garażu, żeby za widoka sprawdzić sobie poziom oleju, dziecko przyniosło wypis ocen ze szkoły i dostałam apopleksji.

Fakt – wróciłam po 20.00 (a wyszłam o 6.45). I to bez jedzenia, bo nie było czasu.
Ale jakoś mi łyso.

To zadzwonię rano i postaram się donieść, co trzeba.

Komentarze