Wielk kambak

I tak sobie powróciłam wczoraj do pracy.

W nagrodę za dobrze wypełniane obowiązki szefostwo dołożyło mi roboty, ale za to odebrało 2 etaty. Czy ja wyglądam, jakbym była z gumy? Przyparta do muru wygłosiłam mowę do ludu chińskiego przez lufcik:

1. kiedy dostałam ten dział:
- od dawien dawna były w nim 4 etaty ponad program,
- stan etatowy był święty i nienaruszalny,
- wszyscy pracownicy mieli wykorzystane 150 nadgodzin rocznie,
- terminy ustawowe standardowo nie były dotrzymywane,
- panował chaos, burdel oraz nikt nie był za nic odpowiedzialny,
- nikt nie prowadził żadnych statystyk, dotyczących równomiernego obciążenia pracą oraz ogólnego rozdziału obowiązków;

2. po upływie pół roku:
- odebrano mi 2 etaty,
- nic już nie jest święte,
- wszyscy pracownicy opuszczają budynek o 15.30,
- a w międzyczasie latają i załatwiają sobie różne prywatne sprawy,
- nikt nie wykorzystał nawet minuty ponad program (serio, serio, bez ściemy),
- cała korespondencja odchodzi terminowo, a nawet sporo przed terminem,
- każdy odpowiada za każdą sprawę, której dotknie, co wszystkim dobrze zrobiło,
- co miesiąc generuję z systemu informacje, dotyczące obciążenia pracą, przekazuję zestawienia pracownikom, bo nic o nas bez nas i nie powinni czuć się traktowani po macoszemu, zakresy czynności zostały urealnione i w dodatku każdy ma prawo zgłosić zastrzeżenia, czego nikt oczywiście nie robi, bo są przy zdrowych zmysłach,
- zdarza nam się imprezować po pracy, a czasem – o zgrozo – i podczas.

W związku z tym odbiera mi się kolejne 2 etaty i dokłada pracy.
A GÓWNO.

Pracę przyjęłam, bo ja się pracy nie brzydzę.
Zamiast 2 etatów oddaję 1 i oświadczam, że to koniec.
Żądam pieniędzy dla ludzi.

Póki co, aktualne i zaakceptowane są wyłącznie dwa pierwsze punkty.
O trzecim przypomnę przy premii.

Komentarze