Niektóre tutaj to normalnie rury

No cooooo??? Żeby zaraz basenem człowiekowi grozić??? Nie do pomyślenia po prostu.

Otóż rozwiewam Wasze pobożne nadzieje – nie znikłam jeszcze od tego odgrubiania. W ogóle to wcale nie jest jakieś przesadnie spektakularne. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, że w międzyczasie odbyło się kolejne posiedzenie Koła Gospodyń Miejskich, w trakcie którego robimy mnóstwo pożytecznych rzeczy. Jak to Koło Gospodyń.
Głównie się obżeramy i nadużywamy alkoholu.
I to nie mogło pozostać obojętne dla wskazań wagi elektronicznej, posadowionej na działce mojej łazienki.

Ale ogólnie nie jest źle, bo jedna Pani mi wczoraj powiedziała, że zeszczuplałam i pytała czy jakaś dieta, czy co. Czyli, że coś tam już widać, a nie tylko czuć. Luz w gaciach.
Planuję kolejne załamanie, bo w niedzielę wyjeżdżam na kilka dni w delegację i będę spożywać delegacyjne posiłki oraz delegacyjny alkohol. No wódko, pozwól żyć. Polak to ma ciężko.
I dziecko nie będzie na mnie krzyczało bez powodu. Może poproszę o azyl. (Tu westchnęła i się rozmarzyła).

Wczoraj w salonie wieczornym odbyła się rozmowa a propos. Bo skojarzyłam sobie, że właściwie to nie muszę się katować do śmierci i mogę się zrzec praw rodzicielskich do Tej Osoby. Co spowoduje jej błyskawiczny rajd nach Krakau, gdzie przebywa stale niczego się niespodziewający ojciec uroczej dzieciny.
- Wszystko słyszę! – wrzasnęła urocza, przebywająca akurat w kuchni przy kuchence mikrofalowej.
Rozmarzyliśmy się natychmiast, wizualizując wersję alternatywną z krwawym mordem, rozkawałkowaniem i wyniesieniem ciała w walizkach w roli głównej. Zainteresowana przybyła w te pędy, zasiadła między nami na podłodze i z głębokim zainteresowaniem zaczęła śledzić rozwój dialogu, zawisając nam wzrokiem na ustach. Bynajmniej nie w milczeniu.

Jeśli ktoś jest ciekaw, co u mnie, odpowiadam – wszystko w normie.

Komentarze