Rozpoczęłam natarczywą akcję O

No bo październik za pasem, co to jest miesiącem oszczędzania. Wdarłam się na firmowe konto Prezesa i ogoliłam go do cna. Dał mi hasła, to niech ma za swoje. Teraz już za późno na mądry Polak po szkodzie.
Pieniądze natychmiast zamroziłam z dala od chciwych, lepkich rąk rodziny.

Z informacją o swoich poczynaniach udałam się na łono.
- Kochanie, chciałam cię poinformować, że jestem gospodarna, dobrze zarabiam, świetnie gotuję i jestem piękna. Czy myśl, że jestem twoją własnością jest w tej sytuacji satysfakcjonująca?
- Ta własność to takie nieostrożne określenie – zripostował Prezes – Mogę tu mieszkać, to naprawdę wiele.
Rozsądny, bądź co bądź.

Pracuję ponad miarę ostatnio, co jakby nie jest wstrząsającą i zaskakującą informacją. Dziś harowałam w pracy numer 1 jak opętana, następnie przemieściłam się do pracy numer 2, powróciłam do domu już o 19.27, by ogarnąć snującego się Prezesa, zaropiałego gardłowo po raz czwarty w tym sezonie Potomka oraz bandę rozpasanych futrzaków; dowiedzieć się, że zakupy niezrobione, brak pomysłu na jutrzejszy obiad i stanąć do garów.
W kuchni. Gdzie moje miejsce.
Bowiem zawsze ukrywam w zamrażalniku jakiś produkt na czarną godzinę.
Właśnie zakończyłam. Zaprawdę jestem kobietą renesansu, dopóki mnie szlag nie trafi.

W pracy jestem chwilowo nazywana kierownikiem wszystkiego, a przecież jestem kierowikiem zaledwie trzech działów. Na osiem istniejących. W związku z powyższym borykam się z licznymi, zajmującymi problemami. Z najzabawniejszych, które wypłynęły w dniu dzisiejszym: worki z dokumentacją archiwalną, zalane fekaliami, wynikłymi z awarii sieci kanalizacyjnej. Rzec by można, że to jest śmierdząca sprawa. I trzeba się z nią obchodzić w rękawiczkach. W białych, bo takie mamy na stanie.
Nie odkryłam jeszcze, jak daleko jestem w stanie się posunąć w swych poczynaniach.

Na wszelki wypadek zapytałam dziś moich stałych pracowników, czy nie czują się zaniedbywani i czy nie poświęcam im za mało uwagi. Miło było ujrzeć ich ciepłe uśmiechy i usłyszeć:
- Spoko, szefowa, poradzimy. Rób swoje.
Fajnych mam ludzi, fajnych.

Nie wiem, jak Państwo, ale ja idę spać. Przede mną masa nieodkrytych dróg. Mam nadzieję – mniej alternatywnie aromatycznych.

Komentarze