1082

Siła nałogu – oto jedyny argument, który był w stanie ruszyć mnie dziś z domu.
Ale ma to swoje plusy dodatnie. Gdyby nie nikotyna, nie poszłabym na pocztę. A tak – paczka nadana, Robótka zrealizowana. A jak u Was (przypominam dyskretnie, bo grudzień)? Oprócz tego nie pojechałabym po ten tusz! Ruszyłam się, znalazłam w gąszczu uliczek sklep pod tytułem „hasie, szkło i byle co”, tusz nabyłam za 3,50 zł. Taką marżę rozumiem (przypominam: cena producenta – 3,22 zł). Specyfiku do plucia nie było. Poza tym charakter sklepiku nieco utrudniał wybrzydzanie i poszukiwania, bo obsługowy, zapchany towarem do niemożliwości i za ladą… pan. Nie chciałam go katować.
No i przywiozłam ten tusz do domu, wcisnęłam do opakowania po Estee. Jak użyję, złoże sprawozdanie. Oczywiście rozumiem, że informacja jest cenna (na wagę trzech i pół złotego). Na stronie Celii można sobie sprawdzić, gdzie w danym mieści prowadzona jest sprzedaż.
A teraz lecę szukać roboty, bo dziecko zapłaciło dziś u dentysty 270 zł. W promocji. A to jeszcze nie koniec, oczywiście. Nastąpił właśnie nieoczekiwany koniec lata (czytaj: wakacji) i trza się, niestety, brać.
Nie chce ktoś mnie zatrudnić?

Komentarze