1890

Zofia znów dziś została poniżona i to na oczach wszystkich.

Najpierw zapakowano ją do kosza. I to przed śniadaniem.
Następnie wydano śniadanie pozostałym kotom, a ona to widziała.
Znów wywie(d)ziono ją w pole, czyli do lecznicy.
Wszystkie zwierzęta w kolejce widziały, że gdy wychodziła, miała wygoloną sierść na łapie.
Nie mówiąc już wyciskaniu kota, przeciwko czemu poważnie protestowała.
Nie jest w humorze.

Zrobiliśmy badania krwi o bardzo szerokim spektrum, włączając tarczycowe. Podobno sraczka u kota może świadczyć o prawie wszystkim, co wyznał nam nasz doktor, wzięty w krzyżowy ogień pytań. Trzeba przyznać, że wykład mieliśmy jak się patrzy. Z rycinami włącznie. Zocha nie była zainteresowana i okazywała pogardę dla naszych starań. W czasie wykładu wiele wysiłku wkładała w odnalezienie wyjścia ewakuacyjnego. Nie udało się i musiała opuścić lecznicę w koszu.

Jeśli badania wyjdą dobrze, a będziemy to wiedzieć jutro drogą e-mailową, przystępujemy do dalszych badań stolca. Kupsko zostanie przeanalizowane pod każdym kątem, grzyby - naturalnie - włączając. Oraz kilka innych zjawisk, których nazw normalny człowiek w kulturalnym towarzystwie nie wypowiada. Ufam, że w końcu coś znajdziemy. Bo jeśli nie, to kolonoskopia. Nie uśmiecha nam się to badanie z uwagi na skutki poprzedniej narkozy. No i wyznam, że wolałabym grzybicę niż inne, paskudniejsze rzeczy. Mimo że leki przeciwgrzybicze bardzo obciążają wątrobę.

W związku z zaistniałymi okolicznościami (oraz użyciem odkurzacza), Zofia ma nas w poważaniu, zaryła się w pościel i udaje, że się nie znamy.

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Ogólnie nie wygląda na biedną, naprawdę. Gdyby nie fakt, że jestem przekonana o złym wpływie nieładnej lupy na życie ssaka, zostawiłabym ją w spokoju. Brzuch jej nie boli, jest rześka, żwawa, chętna do jedzenia, miziaków i zabawy, porządkuje panów kotów należycie, sika i wypróżnia się z podziwu godną regularnością. No nie ma się do czego przypieprzyć. A futro to pewnie sobie wylizuje, bo dupcia ją szczypie albo stolce są kwaśne.
      Nic - poczekamy, posprawdzamy, zobaczymy!

      Usuń
    2. Skoro tak,to może na zatwardzenie trzeba jej coś dać po prostu,na wyregulowanie , florę bakteryjna uzupełnić, może to byc reakcja po antybiotykach i narkozie.

      Usuń
    3. Przecież małe dzieci bywa,ze podobnie reagują jak za dużo leków. czasami proste rozwiązanie znika nam z oczu,bo zaraz myslimy na zapas i szerzej.

      Usuń
    4. Ona już jest po kuracji probiotykami.

      Usuń
  2. A może żwirek ją uczula?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przymierzam się do adopcji kota i takie sytuacje przede mną.
    Współczuję i zwierzom i ludziom :)
    Co do obrazka na górze - świsnęłaś mi fotkę z wakacji?
    Jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozglądaj się uważniej!

      Weź dwa koty - zupełnie poważnie radzę. Naprawdę.

      Usuń
    2. Dorzuć mi jeden pokój (może masz zbędny) - wezmę dwa i psa na dodatek ;)

      Usuń
    3. Koty nie potrzebują przestrzeni, tylko miłości. Powtarzam to do znudzenia od lat. Mieszkaliśmy we trójkę z dwoma kotami na 38 m. Jak długo nie ma Cię w domu w ciągu dnia? 8 h? 10? Dłużej?

      Usuń
    4. Ależ ja potrzebuję miejsca dla siebie, nie dla kotów :D

      Usuń
    5. Dwa koty mają na to jakiś istotny wpływ?

      Usuń
  4. A czy 3 kot na 49m2 to dobry pomysl? Bo miłości mamy mnóstwo mnóstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie. A ilu macie domowników? Bo u nas to zrobiło różnicę, a zamierzamy się znowu zamachnąć na równowagę. Poczekamy tylko, żeby się Zośce dupa zatkała.

      Usuń
  5. Póki co 2 domowników ludzkich. No i 2 kocich. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pytam bez powodu. 2 na 2 (3 na 3, 4 na 4) to relacja idealna. Koty wybierają sobie ulubionego domownika i nikt się nikomu nie wcina. U nas czwarty kot (na troje domowników) zrobił różnicę. Do dziś uważam, że Tusieńka, jako element najsłabszy, po prostu ustąpiła Edkowi miejsca. Trochę mnie boli serce. Nie, żebym żałował, że z nami zamieszkał, ale ona była tym kotem, który kochał mnie ponad wszystko na świecie. Mimo jego przywiązania do mnie, nie mogę zapomnieć tych pełnych miłości oczu.

      Usuń
  6. A to ciekawa teoria. Póki co obie kotki garną do nas po równo, nie wyróżniając nikogo. Chyba, że jeszcze za wcześnie na określenie wyraźnych preferencji-nasza starsza jest z nami niecały rok (a ma 4 lata), nasza młodsza-4 miesiące (a ma pół roku). Obie fundacyjne. Pamiętasz może, pisałam kiedyś do Ciebie (jako specjalistki od kotów) co robić, przygarniając drugą kotkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadna reguła nie sprawdza się w 100% :)
      Może tak u Was nie być i, prawdę mówiąc, mam nadzieję, że my też sobie jakoś z tym poradzimy, bo mamy w planie czwartego kota.

      Teraz sobie uświadomiłam, że szykujemy się do tego bardziej niż do dziecka, haha.

      Usuń

Prześlij komentarz