1961
Urlop w miłej atmosferze i kotlety drobiowe. Z sałatą.
Wyrzuciłam pięć par butów. Następnych pięć przygotowałam do zawiezienia do szewca. W szafie nie widać różnicy.
I ugotowałam kompot. Kompot, wyobraźcie sobie!
Obejrzałam też film o wampirach. Nic specjalnego we mnie po nim nie zostało.
W ogóle mam teraz taki problem, że się na filmach nudzę. Musi mnie wciągnąć i to szybko, bo inaczej nie jestem w stanie oglądać. Z drugiej strony - wciągają najczęściej filmy mało i średnio ambitne. Wiecie, jakieś nawalanki i ajlowju. A po nich nic we mnie nie zostaje. Tymczasem dzieła ambitne straszliwie mnie nużą, bruzda nie ogarnia. I co tu, panie, wybrać?
Ostatnio na tapecie zaistniał "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Przyjemny, ale na raty oglądałam. Nie sądzę, żeby to coś z filmem, raczej ze mną. Zwoje mi się przepaliły czy co? A już jak film nakręcono przed rokiem '90, to jakaś klapka mi w mózgu klapie od strzału. Są na to jakieś tabletki? Tabletki się łatwo łyka.
Jutro grzybowa.
Wyrzuciłam pięć par butów. Następnych pięć przygotowałam do zawiezienia do szewca. W szafie nie widać różnicy.
I ugotowałam kompot. Kompot, wyobraźcie sobie!
Obejrzałam też film o wampirach. Nic specjalnego we mnie po nim nie zostało.
W ogóle mam teraz taki problem, że się na filmach nudzę. Musi mnie wciągnąć i to szybko, bo inaczej nie jestem w stanie oglądać. Z drugiej strony - wciągają najczęściej filmy mało i średnio ambitne. Wiecie, jakieś nawalanki i ajlowju. A po nich nic we mnie nie zostaje. Tymczasem dzieła ambitne straszliwie mnie nużą, bruzda nie ogarnia. I co tu, panie, wybrać?
Ostatnio na tapecie zaistniał "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Przyjemny, ale na raty oglądałam. Nie sądzę, żeby to coś z filmem, raczej ze mną. Zwoje mi się przepaliły czy co? A już jak film nakręcono przed rokiem '90, to jakaś klapka mi w mózgu klapie od strzału. Są na to jakieś tabletki? Tabletki się łatwo łyka.
Jutro grzybowa.
Ha, a z małżonem idziemy dzisiaj na "Bogów ". Zorientowaliśmy się albowiem, że dziś jest rocznica ślubu. Pierwszego, bo mamy dwa w istotnym odstępie czasowym. "Stulatka " też chciałam zobaczyć. Mówisz, że na raty? To ze mną by tak samo było :-)
OdpowiedzUsuńTo pisałam ja z kotletami mielonymi i pomidorową.
Mielone były wczoraj. Z mizerią.
UsuńNie, żeby jakaś mizeria. Choć.. dziecko się buntowało, że nie ma ziemniaków. Więc jednak mizeria.
Idę szukać nieobejrzanej serii "Rządu". Widziałaś? Jeśli nie, Dzieciowo będzie zaniedbane...
Ja mam wspomnianego stulatka w formie audio, w interpretacji pana Artura Barcisia. Słucham go sobie przed snem, szybko zasypiam, a potem moja podświadomość wyłapuje jakieś dziwne skrawki historii i do dzisiaj nie kumam o co kaman. Jest żwawy dziadzio, stacja autobusowa, ukradziona walizka, zamknięty w chłodni facet, a potem - przeskok - car i jajka Faberge. Niezrażona startuję co wieczór od początku, szybko zasypiam, a potem moja podświadomość wyłapuje jakieś dziwne skrawki historii... :-)
OdpowiedzUsuńIwona
Bardzo dobrze Ci podświadomość podpowiada, bo to jajko jest jego wspomnieniem z dzieciństwa :)
UsuńJa tak mam z filmami od...20 lat chyba;/ w zasadzie już prawie nie próbuję oglądać:(
OdpowiedzUsuńAle np. seriale łykam. Krótkie formy?
UsuńJa też nawalanki oglądam. Co się uśmieję, to moje. Oraz "Stop, Drogówkę" na Ipli. Na "Bogów" bym poszło, ale nie mam z kim.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię do kina, bo mnie ludzie wkurwiają.
UsuńNielot, w Manufakturze wpuszczają pojedynczych, ja idę w środę. Ewa
UsuńO, żesz ty! O czym jest ten komentarz?!
UsuńHahaha!
Droga Waterloo, rozwijam zatem myśl. W Manufakturze w Łodzi jest kino, w którym grają Bogów. Nielot jest z Pabianic - to blisko Łodzi. Mogłaby zatem udać się do kina samotnie, jako i ja chadzam od 20 lat.
UsuńHahaha!
Ewa
W Pabianicu tyż trzymamy takie małe kino. Ale ja nie lubię samo chodzić do kina. Na ludzi akurat jestem w miarę uodpornione, bo kino powoduje u mnie zawieszenie niewiary i ekran mnie wsysa.
UsuńTo cho ze mną w środę. Ewa
UsuńI żyły długo, i szczęśliwie.
UsuńTak gdzieś mniej więcej do napisów końcowych.
ta grzybowa to z suszonych ? z makaronem czy innym wynalazkiem ?
OdpowiedzUsuńZe świeżych, ale zawsze dorzucam kilka suszonych dla aromatu.
UsuńTym razem z makaronem, ale czasem robię zabielaną z lanym ciastem.
Mnie były mąż nauczył chodzenia do kina samotnie i od 20 lat tak lubię. On zamiast na film gapił się w kinie na mnie i komentował moje reakcje. Czy państwo docenia, że go nie zabiłam tylko się rozwiodłam?
OdpowiedzUsuńBardzo.
UsuńBardzo.