Chleba naszego powszedniego

Dziecina moja jedyna i najukochańsza powróciła z wojaży w sobotę i od ręki ustawiła wszystko na właściwym miejscu.
Na początek oznajmiła, że nie ma w czym pójść na rozpoczęcie roku szkolnego. I nic to, że wspominałam o tym fakcie w czerwcu – zmieniły się priorytety oraz temperatura. W międzyczasie były co prawda wyprzedaże, ale oj tam. Koszt: 252,25 zł.
Nastepnie krew z krwi mojej, kość z mojej kości opierdykała mnie w miejscu publicznym. Koszt:… jak to ująć delikatnie… i-ry-ta-cja.
Już nie wspomnę o tym, że Mateczka na cito miała robiony kolejny zabieg w sobotę, bo się drastycznie pogorszyło. Koszt: jakieś 4 nowe siwe włosy. A propos – muszę iść do fryzjera. Koszt: 50 zł.
Dwa lata temu kupiliśmy nowy monitor za jedyne 1.299,00 zł. Psuł się jak cholera od samego początku. Pański krzyż mieliśmy z naprawami gwarancyjnymi. I właśnie zakończyła się gwarancja. W tym dniu monitor szlag trafił z hukiem. Bez monitora nie razbieriosz. Koszt: 649,00 zł. Prezesowi przepaliła się karta kredytowa i musiałam zapłacić z własnych.
Mam koszmarną infekcję różnopoziomową. Ledwo dycham. Koszt: 63,00 zł. Plus 5 kg chusteczek do nosa.
Naczelnemu ściagnęli „po”. Podlizuchy zarządziły zbiórkę na kwiatek. Koszt: 10,00 zł.
Przypomniało mi się, że potrzebuję paru rzeczy ze spożywczaka. Wynieśliśmy dwie torby. Koszt: 153,00 zł.
Mam stan przeddepresyjny. Kosztów nawet nie prognozuję, bo strach pomyśleć, ile wynosi terapia.
Na 25 września mamy zaplanowaną długo oczekiwaną wizytę u ortodonty. Planowany koszt: 5.000,00 zł. Na poczatek. Nie śmiem komentować.
Muszę pilnie sprzedać jeden samochód.

I jeszcze do tego wszystkiego dowiedziałam się, że Krynia jest w szpitalu. Od środy. Patrz: fryzjer. Niezastapiony powiedział mi przez telefon:
- No cóż… Nie dzwonisz, to nie wiesz.
I kto to mówi, pytam się??? Ten, co wiecznie burczy, że tylko wisimy na telefonie! Oczywiście, że dzwoniłam, ale nikt nie odbierał, do diaska! Przecież nikogo nie było w domu…
Wszystkich, którym skoczyło ciśnienie (no co! nie ma tak, żebym tylko ja była poszkodowana!) informuję, że Krynia połączyła sobie zgrabnie astmę z przeziębieniem. Gdyż, jak mnie poinformowała w krótkiej rozmowie rozpoznawczej, taka już z niej melomanka, że na wczasach leciała na koncert z mokrą głową.
Tak, tak, jadę tam dzisiaj, okrzyczę ją strasznie (od was też) i sprawdzę czy jej czego nie trzeba. Tak, oczywiście, że pozdrowię.
I na koniec rzecz ciekawa. Pełnym skruchy głosem nasza gwiazdeczka poinformowała mnie przez telefon:
- Nie chciałam ci nic mówić, bo ty jesteś taka wrażliwa i delikatna, że trzeba cię chronić.
Ja jej pokażę delikatna! Torba jedna!!!

PS Zapomniałam napisać, że musiałam zapłacić za semestr angielskiego – 580,00 zł.
I że nowa lokatorka zablokowała nam wjazd do garażu i jej nie ma. Chyba się nie polubimy.
I chyba mam temperaturę.
I wszystko mnie wnerwia.

Komentarze