Napisałam list

Do diabła! Tkwię w jakichś koszmarnych okowach.
Praca – dom, dom – praca, daj spokój. W ogóle nie wiem nawet, jaka pogoda, sprawdzam tylko, czy muszę zakładać kozaki (nie muszę, jeżdżę w końcu samochodem).
Dupa przyrosła mi już do krzesła. Jak nie do jednego, to do drugiego.
Zapomniałam ci donieść, że dwa tygodnie temu zmieniłam pracę i stąd ten syf.
Wiesz, że do poduszki czytam instrukcje i protokoły? Jezuuuu…

I jeszcze do tego Krysia mi mówi, że moja matka ma lepszą cerę niż ja.
Tak, oczywiście, że się cieszę. Kocham moją matkę.
Tylko że ona się zbliża do siedemdziesiatki.
No weź coś i zastrzel mnie.

Albo nie, najpierw się spotkajmy na gruncie towarzyskim.
Nie odkładajmy tego, do cholery. Nigdy nie ma czasu.
Nie mam czasu, bo ciągle pracuję. Na nagrobku będę miała napis: zarypała się na śmierć.
Pomyłka jakaś.
Wyznaczaj termin.

Ściskam,
A.

Tak bez żadnego wstępu. Ciekawe, jaka będzie odpowiedź, co?

Komentarze