Onegdaj wzburzony Prezes

zarzucił mi, że mam niewłaściwe podejście i wszystkich ludzi uważam za kretynów.
Nieprawda, nie wszystkich. Zaledwie większość. I to wyłącznie dlatego, że mam dowody rzeczowe.
Taki przykład na przykład:
Od 1 maja przerzuciliśmy pewne czynności, które wykonywało do tej pory Archiwum X, do Archiwum Y. Czynności dotyczyły magazynowania, zaopatrzenia, a co za tym idzie – rozsyłania określonej grupy towarów po kanałach dystrybucji. W związku z powyższym, posiadając liczne dowody, świadczące o debilizmie większości pracowników, w połowie kwietnia sama – tymy ręcami – napisałam stosowne procedury (ja nikomu nie ufam, niestety), które podpisali najważniejsi szefowie Archiwum X i Archiwum Y. Naturalnie wszystko poddane było licznym konsultacjom, bo – jak mawia Potomstwo – głupia żem nie jest. Następnie materiał został przekazany do wykonania.
I w tym momencie zaczęłam przewidywać trudności. Nie pomyliłam się.
Od tej chwili każdego dnia, wchodząc do pracy, wystosowuję w przestrzeń następujący apel:
„Każdy pracownik Archiwum winien obligatoryjnie złożyć egzamin z umiejętności czytania ze zrozumieniem. Kto nie zda – won!”.
Moi pracownicy się śmiali. A ja to przyjmowałam spokojnie. Przeczekałam ich śmiechy do momentu przejścia w stan łkania z rozpaczy. Jak odpowiedzieli na 375102827364538 debilnych pytań, przestali się cieszyć.

Następnie zebrałam te pytania i wywaliłam w teren maila, w którym przetłumaczyłam wszystko z polskiego na nasze. A przewidując kolejne kłopoty napisałam:
„Proszę do 29 kwietnia stosownie zatowarować kanały dystrybucji w przedmiotowy asortyment, a 30 kwietnia jego pozostałość przekazać do magazynu Archiwum Y.”.
No i co? G…o. Dziś dzwonią, że już im zabrakło, a magazyn nie realizuje dostaw.
Mam ich dość. Mieli towar, który powinni byli rozprowadzić, mając na uwadze, że magazyn będzie odbierał, przeliczał, zapoznawał się i trzeba im dać 5 minut, bo nigdy się tym nie zajmowali. Nie mam słów. Nie znoszę pracować z kretynami. To mnie szef rozliczy z realizacji planu i ta pozycja będzie widoczna, naprawdę. Bo sprzedaży nie ma. Wyprzedali się, intelektualiści w mordę kopani. Ciekawe, jak mam się z tego wytłumaczyć.

Takich przypadków to ja mam na pęczki. I nie ma się co dziwić, że jestem rasistką.
To ja przepraszam.

Na koniec dobra wiadomość – za dwa lata będą już wykonywane przeszczepy siatkówki. Idę się ustawić w kolejce, bo jak z materiałem do przeszczepów jest – każdy wie.

Komentarze