Usiłuję obecnie zostać studentką,

ale normalnie ciężko jest. Tak w ogóle to się zastanawiam, czy w moim wieku to się nie powinno raczej stać po drugiej stronie katedry, co słusznie wykonuje J., uprzednio zapewniwszy sobie tytuł doktora nauk medycznych. Ja tam z medycyną mieć wspólnego nie zamierzam NIC, wypinam się na doktorat zadkiem w ogólności, lecz problem jakby pozostaje.
Znalazłam czas jakiś temu informację o projekcie europejskim, który osobom zdeterminowanym dofinansowuje studia podyplomowe. Ze zwykłego ludzkiego wścibstwa podejrzałam uczelnie na Śląsku i jest. Nawet kierunek znalazłam całkiem zabawny: psychologia w zarządzaniu.

Dygresja
Pracownicy, wejdziąwszy/wejszłszy w posiadanie wiedzy o moich planach, natychmiast poczuli się królikami doświadczalnymi i rozpoczęli burzliwe dyskusje pod hasłem: Czy to się godzi?
Koniec dygresji.

Dziś zarejestrowałam się elektronicznie i wygenerowałam dokumenty. Za piątym chyba podejściem, niech piekło pochłonie komputery. Jutro sobie wydrukuję i zaniosę do kadr, celem potwierdzenia, że jestem pracownikiem Archiwum X. Następnie chytrze się zaczaję i wystartuję o 4 nad ranem 6 czerwca, bo liczy się kolejność zgłoszeń. A od jednego pracodawcy do grupy przyjmują tylko 4 osoby. Podli.
Ale ja mam srebrnego szerszenia, niech sobie nie myślą.

Jak się załapię, będzie mnie to kosztowało złotych polskich 580. Za rok.
A potem będę się znęcała nad wszystkimi.
Was też nie ominie, bez złudzeń.

Komentarze