1383

Jak to jest wypuszczać nową książkę? Czy ja wiem? Hmmm... Dziwnie.

Z jednej strony - wyczerpanie materiału. Walczymy od wielu miesięcy, udając, że nie mamy innych zajęć. Każdy autor jest wszakże tak samo ważny. Każdy wymaga indywidualnego podejścia. Z każdym trzeba porozmawiać... inaczej. I teraz proszę to sobie przemnożyć przez czterdzieści.
Od czytania tekstów czasem mi wzbiera. Niech nikt sobie nie myśli, że to są złe teksty - nie o to chodzi. Po prostu odbieram, siedzę, czytam, skupiam się, poprawiam, wymyślam synonimy, zawieszam się na zaburzeniach w związkach frazeologicznych, spieram o przecinki, spacje, półspacje, średniki, myślniki i domyślniki. Dla piszącego wszystko jest jasne. Dla czytelnika niekoniecznie.

Poprawiamy w nieskończoność. Ja, Chuda, Asia z wydawnictwa. Ustawiamy, przestawiamy, się spieramy. Chodzi o to, żeby było dobrze. Najlepiej. Gładzimy, głaszczemy, brzegi czynimy nieostrymi.
Najgorzej jest na dwa dni przed premierą. Na dzień. W dzień.
Jeszcze to zauważyłam. Popraw to. A macie to? Ale co? Zostaw, ja to zrobię. Nie, ja to zrobię. A co myślisz o? Zapomniałam o. Pamiętałaś o? Cholera! O czym zapomniałyśmy?!

A potem przychodzi TA CHWILA.
I zupełnie przestaję nadążać. Skrzynka pęka mi w szwach. FB pęka mi w szwach. WSZYSCY piszą. I to jest właśnie najlepsze. Śmietanka. Lukier. Wisienka na torcie.

Świetne! 
Gratulacje!
Jesteście wielkie!!!
Ja wiem, ile się narobiłyście, żeby to ogarnąć!
Super, będę propagować.
Cieszę się bardzo, tańczę i śpiewam!
Płonę z dumy. Ciekawe czy widać.
Jeszcze raz serdecznie podziękowania. Tobie szczególne :)
Jesteście super.
Przeczytałam jednym tchem, to zalewając się łzami, to z jakąś kulą w gardle łkając bezgłośnie, to znów zarykując się ze śmiechu lub tłumiąc chichot nieludzki tak, że aż pies kilka razy sprawdzał, czy mnie coś nie trafiło.
Piekne!
Napiszę ci całą czwartą część.
Czuję się, jak w dniu, gdy obroniłam magisterkę.
Miły wieczór? Ja już wiem, że spędzę go z pewnym e-bookiem, na który bardzo długo czekałem.
Stooooooolaaaat, stooooolaaaaat, niech żyje, żyje naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!

I tak dalej, i tak dalej.
W takich chwilach wiem na pewno, że warto. Przecież te maile są dłuższe. Wszystkie pełne dobrych, ciepłych słów. Wszystkie, co do jednego - naj, najmilsze.
Wyobrażam sobie, jak te słowa płyną, lecą do Mikołajka. Otaczają go swoistym kokonem. Otulają i kołyszą do snu. Przekładają się na pieniądze na jego koncie w fundacji. Kupują waciki, ustniki, patyki i inne rzeczy, o których istnieniu nie chcę nawet myśleć.
I jestem... do cholery. Jestem po prostu wdzięczna. Wszystkim, którym zechciało się wysilić.

Dość mam tego Macierzyństwa bez lukru!
Będę to robić do końca świata. I jeden dzień dłużej!!!

Komentarze

  1. Podpisuje sie obiema rekami:) Kawal dobrej roboty odwalilyscie,dziewczyny!
    Niech to wszystko przelozy sie na dobre pieniadze na koncie Mikolajka:)
    Wiem,pamietam,ile cie to wszystko kosztowalo i bardzo,bardzo ci dziekuje,Asiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby kto miał watpliwości - owszem, druga-mama też coś napisała. Ja bym przeczytała na Waszym miejscu...

      Usuń
  2. Brawa dla wszystkich współtwórców nr.3 !
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dołączam do gratulacji i trzymam kciuki za dalsze powodzenie inicjatywy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Takze gratuluje pomyslu i ksiazki i zaczynam czytac Twoj blog :-)
    dorotkah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i dziękuję oraz witam, zapraszam i z góry przepraszam ;)

      Usuń
  5. ech gratuluję ! ze tez ja czytam bloga tak znanych blogierek autorek fiu fiu fiu
    mówcie mi pani zmorko !!!!
    hihihi gratulacje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Redaktorek jeszcze zapomniałaś powiedzieć! Robotów wieloczynnościowych! Kół gospodyń, globalnych wycieruchów, przyniesiów, wyniesiów i pozamiatajów. O!

      Usuń
  6. gratulacje!! Mowisz ze jest tez wydana jako ebook? hmmm.

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie to nie podziękowałem.
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz