1387

Chałupa z lekka ogarnięta, nawet cztery okna umyłam (zostały mi kolejne cztery, z czego trzy dachowe - nie-na-wi-dzę). Przy ostatnim, w tzw. NORZE (ew. na wysypisku), przyłapało mnie dziecko, więc skrzyczałam je natychmiast - powód normalna matka zawsze znajdzie. Jak to, dlaczego? Dla higieny, ma się rozumieć.

Umyte okno w tej sortowalni odpadów może być znakomitym punktem wyjścia do namiętnych rozmów o uprzątnieciu magicznie narastającej góry szmat. W ogóle cały ten proces jest dla mnie tajemnicą. Bo tak:
1. wpadam i sprzątam na tym wysypisku, bo już nie mogę lub - opcjonalnie - zmuszam do tego progeniturę (np. uporczywym separowaniem od prawych środków płatniczych),
2. automatycznie napełnia się kosz na pranie,
3. na drugi dzień stan jest identyczny - z szafy jakby nie ubyło, na komodzie HAŁDA ciuchów, kosz na pranie pełen, suszarka na pranie pełna.
Jak - pytam się? JAK?! Cudowne rozmnożenie? Wszyscy jesteśmy Chrystusami?!

Muszę jej kupię pokój z drzwiami. Po prostu zamknę i mam gdzieś. A jak będzie czyste pranie, to uchylę (szpareczka), wrzucę i zamknę. Niech zgnije.
Poddaję się.

Komentarze

  1. Kuba ma dokładnie takie same objawy chorobowe ! ale on ma drzwi do pokoju które zamyka żeby nie męczyć ucha ;-) ale od czasu do czasu ,a odruchy luckie że tak powiem i sprząta sam z własnej inicjatywy , dziś sprzątnął na tyle że przedostanę się do otworu zwanego oknem i jutro machnę szmaticzką a może tylko poinstruuję ? hmmm
    jednakże bardzo mię dziwi ta dzisiejsza młodzież !!! to jest epidemia wręcz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby u mnie były drzwi - nie zajmowałabym tym problemem mojej ślicznej główki ;)

      Usuń

Prześlij komentarz