Z cyklu WYZNANIA: Czasem oglądam telewizję

I dzisiaj sobie właśnie obejrzałam. Dwa programy planowo: „Boso przez świat” Cejrowskiego i „Po mojemu” Cejrowskiego. Szczęśliwie ktoś tak to wymyślił, że Boso… leci o 10.00 na dwójce, a Po… o 10.30 na TVN Style (mam!). To ja przygotowuję niedzielne śniadanko (a najczęściej również sporą część obiadu, bo wstaję po 8.00) i staram się przed 10.00 ściagnąć Potomsto z łóżka. Ściagnąć w sensie dosłownym, bo śpi na antresoli. Jestem bowiem zwolenniczką wspólnego śniadania (czynność). Słabo nam to wychodzi w tygodniu, więc staram się być bezwzględna choć w weekendy.
I ściągam to Potomstwo, naburmuszone do granic wytrzymałości materiału, odpalam TV i mamy dwa oblicza Cejrowskiego.

Dygresja.
Kiedys Cejrowski prowadził program „WC kwadrans” i wygłaszanymi w nim opiniami doprowadzał mnie do histerii. Przez lata Cejrowski dojrzał, ja dojrzałam, oboje odrobinę się zmieniliśmy (pewnie złagodnieliśmy) i z przyjemnością odkrywam, że wiele mamy obecnie światopoglądowych punktów wspólnych.
Po dygresji.

Oblicze podróżnicze jest oczywiste i jako podróżnik ma Cejrowski z pewnością liczne grono wielbicieli. A w zeszłym tygodniu walnął w Po… wykładzik światopoglądowy, który rzucił mnie na kolana i ustawił na stałe chyba w szpalerze wielbicielek i wzdychulców. Wykładzik dotyczył bowiem nagminnie ostatnio popełnianych przez Polaków błędów językowych, które Cejrowski zgromił z pełnym okrucieństwem (uprzednio obnażywszy bez litości), bazgroląc na kartkach i wymachując pięściami.
Na okoliczność podjęcia tematyki lingwistycznej, gościem programu był Wojciech Mann – znany ze swej kultury języka. Ten pięściami nie wymachiwał, ale wypowiadał się dość autorytarnie.
Ja w tym czasie klęczałam przed telewizorem, przesyłałam im całuski i wznosiłam okrzyki silnie nacechowane uczuciowo.

To tyle o tym, co „za”.
A teraz „przeciw”.
- O co chodzi w programie „Magiel towarzyski”? – zapytałam Potomstwo.
Wzruszyło ramionami. To włączyłam.
O ZGROZO!
Dwoje prowadzących komentuje wpadki estabiliszmentu z ostatniego tygodnia. Obnaża, ośmiesza, postponuje i poniża. Przy tem korzysta z prasy roboczo przeze mnie zwanej brukową (choć w rzeczywistej kategoryzacji nią nie jest), jak „Super ekspres” itp. Kreują się na opiniotwórczych i haute culture, jakby nie wiedzieli, że kulturali ludzie  nie czytują takich gazet.

Dygresja.
Widziałam kiedyś faceta, który podszedł do kiosku i głośno poprosił o „Fakt”. I nawet się najpierw nie rozejrzał, czy nikt nie widzi. I nawet nie szeptał! O tempora! O mores!!!
Po dygresji.

Niniejszym zaliczyłam podwójne oglądanie omawianego programu – że się posłużę wyeksploatowanym dowcipem – po raz pierwszy i ostatni.

Na zakończenie: okazuje się, że telewizja czasami nadaje wartościowe audycje. I to nawet niekoniecznie o 1.00 w nocy.
Tylko trza czujnym być!
A! Przypomniało mi się a propos. W każdą niedzielę o 17.20 stacja Kino Polska będzie nadawała „Kabaret Starszych Panów”.
Ja mam, a wy?

Komentarze