1048

Nieodmiennie od lat odczuwam przykrość, gdy uświadamiam sobie, że pewne rzeczy po prostu się kończą, a ja nie mam na to żadnego wpływu. Szczególnie, gdy dotyczy to relacji międzyludzkich. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że różne rzeczy można próbować przepychać na siłę, ale jestem przekonana, że to nie przynosi oczekiwanego efektu. Mało tego – czasem tworzy efekt zupełnie odwrotny od zakładanego.
Dorosłam do tego, żeby nie podejmować prób podgrzewania za wszelką cenę. Bywa, że koszty pożrą zyski. Ale smutek pozostał. Szczególnie, gdy ma się to do osób bliskich.
Daleka jestem od przekonywania kogokolwiek (i samej siebie), że człowiek jest zobowiązany do utrzymywania, martwych niejednokrotnie, związków z własną rodziną. Oczekiwania społeczne nie mają tutaj bowiem nic do rzeczy. Nie można wychodzić naprzeciw populistycznym twierdzeniom, że z rodziną należy żyć w zgodzie, że to w końcu więzy krwi. Niezaprzeczalnie można posiadać podobny garnitur genów i zupełnie nie rozumieć się nawzajem. Może lepszym rozwiązaniem niż udawanie, że wszystko jest w porządku, będzie powiedzenie, że nam razem nie po drodze i rozejście się w pokoju. Zanim cały układ eksploduje z hukiem.
No tak, wiem, enigmatycznie wyszło. Okazuje się jednak, że burzą się we mnie niekiedy emocje, z którymi coś muszę zrobić. Blog to dobre miejsce, żeby czasem ulać nieco żółci. Niestety mój blog jest zarówno moją sferą osobistą, jak i strefą publiczną. To nie do końca pisanie do szuflady. Choć, nie ukrywam, wciąż istnieje tutaj kilka wpisów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Wszystkie terapeutyczne: pozwoliły mi przelać „na papier” bardzo trudne do udźwignięcia uczucia. Jednak ich przeczytanie (tych szkiców) doprowadziło mnie do wniosku, że nie wszystkie sprawy muszą oglądać światło dzienne.
Obecne ujrzą – na tyle zakamuflowane, że nie do odczytania dla nikogo poza mną. Na tyle jasne, że mnie właśnie pozwolą złapać dystans.
Wszystko płynie – mawiali starożytni. Świata nie zatrzymamy. Ludzie, których nazywamy bliskim, mogą okazać się zupełnie obcymi osobami. I w ogóle nie wiadomo, kiedy to się stało.

Komentarze