1051

Potomstwo rozpoczęło klasę maturalną z hukiem, czyli wzięło się do roboty od pierwszej chwili (tu chciałam polecić notkę z 3 września, ale mi się przypomniało, że napisałam to na facebooku). Dla niewtajemniczonych: UCZYŁA SIĘ już w dzień rozpoczęcia roku szkolnego i to w dodatku po 22. Zaglądam dziś do Librusa, to taki dziennik elektroniczny, a tam: z podstaw przedsiębiorczości 100% i U W A G A z matematyki 80%. Z, rozumiecie, matematyki.
Chwilo trwaj! Zanim ogłoszą oceny ze sprawdzianu z polskiego.
Ja natomiast od jakiegoś czasu chałturzę i już mi oko wylata na klawiaturę, a tyłek niebezpiecznie się spłaszcza od siedzenia przed komputerem. Dobrze przynajmniej, że kazałam sobie kupić laptop – mogę przysiadać to tu, to tam, a najchętniej na fotelach. Spłaszczenie jest wtedy mniejsze – przecież wiadomo, że ostatnio w modzie Brazylia: brazylijskie pośladki, brazylijskie depilacje, a pewnie i brazylijscy żigolacy. Pierwszego nie mam, drugie mnie przeraża (szarpanie nawoskowaną szmatą?), trzecie jest nieosiągalne. Dzięki temu mam z głowy dostosowywanie się do trendów.
- No to do roboty… – westchnęła. I poszła.

Komentarze