1129

Prezes wraz z Zuzanną, a właściwie całkiem oddzielnie, doznali dziś ataku wściekłej sprzątaczki. W pokoju na dole odbywało się masowe wywalanie pamiątek z dzieciństwa. W pokoju na górze natomiast - wywalanie pamiątek z wszystkiego. Trzy kursy na śmietnik z maksymalnie obciążonym dorosłym mężczyzną słusznych rozmiarów. W ostatniej chwili ocaliłam:
- kapciuch (legowisko kocie z gąbki, powleczone tkaniną) - Karol zainteresował się nim natychmiast,
- nosidło kocie (z gąbki, powleczone tkaniną) - mamy 2 pojemniki: plastikowy i wiklinowy, ale koty 3, więc gąbkowe w razie czego może być niezbędne,
- ikonkę Matki Boskiej Częstochowskiej (nie, żebym była z nią związana emocjonalnie z uwagi na boskość, ale dostałam od mamy),
- ozdobne ramki do obrazków (przydadzą się),
- chyba stuletnią kościaną szpilkę do kapelusza z turkusami, silnie wybrakowaną (no, ludzieeee...).
Na resztę machnęłam ręką.

Przywiązuję się do przedmiotów w sposób umiarkowany. Ale są takie, których ruszyć nie pozwolę. Wiatr w szafce cenię - wyleciało przynajmniej 15 pustych opakowań po badziewiu. Ja nie kolekcjonuję, żeby była jasność.

Muszę dokonać dzieła, jak będę sama w domu. I tak nikt nie zauważy.

Komentarze

  1. czy te porządki są pierwszą oznaką wiosny? oby tak, bo tak jak lubię zimę, tak mam jej już dość. od miesiąca siedzę w chałupie, bo z wózkiem nie mogę przez ten śnieg przejechać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup sanki. Wtedy natychmiast pogoda zmieni się na letnią. To jak ze staniem w kolejce do kasy w sklepie (w innych kasach zawsze jest szybciej). Albo z decyzją o zapaleniu papierosa, bo autobus się spóźnia 15 minut (przyjedzie po pierwszym sztachu).

      Usuń
  2. mam już dwie pary sanek i dwa jabłuszka... ale jak moja mama zaczyna myć okna to zaraz zaczyna padać deszcz. może ją namówię?

    OdpowiedzUsuń
  3. Też próbuję wywołać wiosnę wywalaniem "pamiątek", wywalam, wywalam... a wiosny ni hu hu;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz