Dom pierwszy

Powiem krótko: BARDZO.

W dzielnicy o dźwięcznej nazwie: Jeleń (przypadło mi do gustu).
Dom bardzo. Działka w sam raz. Okolica bardzo, bardzo, bardzo. Dojazd do pracy idealny. Odległość ok. 25 km.
Ostatni dom w uliczce, o ile można to nazwać uliczką. Dalej tylko łąki i las – teren ochrony środowiska. A jednocześnie zaledwie 200 – 300 m do cywilizacji. Choć niezbyt słychać.
Dom niezwykle interesujący, cały na różnych poziomach. W pełni podpiwniczony, potem parter i piętro, a na dodatek strych, z którego można spokojnie zrobić coś ciekawego. Na wszyskich poziomach tarasy, ciągnące się przenajmniej na 2. ścianach budynku. Nowe okna, powiększone, wyprowadzone na drzwi tarasowe.
W ogrodzie cudna magnolia, dwa orzechy i choinki.
Re-we-la-cja.

Niestety – poza naszym zasięgiem.
Sam dom niedrogi, myślę, że dałoby się go stargować do 350 – 370 tys. Ale obawiam się, że drugie tyle trzeba by było w niego włożyć. Odjeżadżaliśmy z prawdziwym żalem.



Komentarze