Jak tu nie umrzeć ze śmiechu

Opowiadam całą historyjkę, żeby był pełen kontekst.

Jakiś czas temu, tuż przed przeglądem, podrzuciłam samochód do naszego zaprzyjaźnionego warsztatu, żeby zamontowali w nim nowe radio, bo stare się zepsuło. Panowie radia nie zamontowali, ale za to podnieśli samochód, żeby zerknąć czy wszystko w porządku, ponieważ jesteśmy tam stałymi klientami, a wiedzieli, że przegląd za dwa dni. Jak to w takich sytuacjach bywa, okazało się, że mamy poważny problem, ponieważ skorodowała nam jedna z podłużnic. Blacharz, kooperujący z naszym zaprzyjaźnionym warsztatem, odmówił naprawy. Następnie odmówiło również 35784481416996615 innych. Babranina, ale niekosztowna, to nikomu nie chce się spawarki odpalać.
W międzyczasie, 31 lipca, upłynęła data przeglądu technicznego, więc pognałam na stację diagnostyczną w nadziei, że może diagnosta ma problem ze wzrokiem. Przeprosiłam, że spóźniłam się o jeden dzień, pan machnął ręką i powiedział, że nie szkodzi, a następnie udowodnił mi, że z oczami wszystko w porządku. Podarował mi kartkę z dwutygodniowym, warunkowym dopuszczeniem do jazdy z prędkością 40 km/h i to tylko na dojazd do blacharza. Rozpoczęłam krucjatę, uwieńczoną sukcesem, bo okazało się, że znajomi mają znajomego blacharza, który po znajomości i z łaski może mi to przespawać. Tak się stało.
Wczoraj samochód powrócił do naszego zaprzyjaźnionego warsztatu na naprawę tulei wahaczy oraz geometrię i o 16.00 pognałam z powrotem na przegląd, żeby zmieścić się w tych 2. tygodniach. Pan obejrzał podłużnicę, na wahacze machnął ręką, wziął dowód rejestracyjny, zerknął i zapytał:
- A co pani robiła przez ostatni rok?
- Nie bardzo pamiętam – odpowiedziałam – Wymieniałam olej, bo to standard i sprzegło, bo mi poszło, normalka. I chyba nic więcej.
- Ja nie o to pytam – pan podsunął mi dowód rejestracyjny pod nos – Miała pani zrobić przegląd do 31 lipca. Ale 2007…

NIKT NIE ZAUWAŻYŁ, ŻE NIE MAMY BADAŃ TECHNICZNYCH OD ROKU!
Ani ja, ani Prezes, ani nasz warsztat, ani poprzedni diagnosta, który nas warunkowo dopuszczał do jazdy.
Zapomnieliśmy zrobić…
Zabawne, jeśli weźmie się pod uwagę, że latałam, jak opętana, żeby zdążyć w terminie…

Komentarze