Realne zagrożenie

Przychodzi na dach naszego garażu chyba od tygodnia i wyje, jakby go ktoś obdzierał ze skóry. Wczoraj już nie wytrzymałam, oderwałam jeden listek ręcznika papierowego, nasypałam do niego karmy i wlazłam na ten garaż. Początkowo zamierzał dać nogę, ale zapach karmy przekonał go, że nie każdy człowiek ma złe zamiary.
Jest potwornie chudy, na oko może siedmio-, ośmiomiesięczny. Ma zabawny pyszczek z szerokim noskiem. Szary, pręgowany. Dał się pogłaskać, ale tylko raz.

Dziś rano stawił sie na śniadanie, zawiadamiając o tym fakcie całe osiedle. Wychodząc z domu z symbolicznym ręcznikiem papierowym, powiedziałam do Prezesa:
- Wiesz oczywiście, że to niebezpieczne.
- Zdaję sobie sprawę. Pewno uzna, że do wyżywienia przynależny jest nocleg.

Tymczasem Potomstwo dostarczyło tęskny e-mail, a w nim jedno zdanie i jedno zdjęcie:
„Czwarta miseczka?”



Zaczynam się naprawdę niepokoić.

Komentarze