1334

Jak doprowadzić ludzi do pasji prawie nie używając rąk.
Oraz, oczywiście, #zadługienieczytam.

Punkt pierwszy: publikuj regularnie i przyzwyczaj wszystkich do swojej aktywności.
Punkt drugi: zamilknij na dłuższy czas nie podając powodu.
Punkt trzeci: wróć i napisz coś, co wszystkich wkurwi.


Malala Yousafzai powinna natychmiast zniknąć z przestrzeni publicznej!

W roku 2013 do Nagrody Nobla nominowano szesnastoletnią Pakistankę - Malalę Yousafzai. Uznano ją za aktywistkę, działającą na rzecz dostępu do edukacji oraz praw kobiet. Ponieważ nie każdy śledzi tego typu wydarzenia, pozwolę sobie przybliżyć je w skrócie.

W roku 2009 w Pakistanie rebelianci zaatakowali siły rządowe i przejęli władzę, opanowując całą dolinę Swat, w której żyła rodzina Yousafzai. Wprowadzono prawo szariatu, zamykając szkoły i drogę do edukacji zamieszkałym tam dziewczynkom. W tym czasie do ojca Malali zgłosił się znajomy, który poszukiwał osoby, mogącej na stronie BBC poprowadzić blog na temat zaistniałej sytuacji. Indagowany zaproponował swoją, naówczas dwunastolenią, córkę. Tak zaczęła się historia, której finał obserwuje dziś cały świat.

Malala podjęła się zadania i rozpoczęła publikowanie pod pseudonimem, który bardzo krótko skrywał jej prawdziwą tożsamość. W międzyczasie dolina Swat została odbita przez wojska rządowe, a sama Malala uznana za dziecięcą bohaterkę i licznie uhonorowana. Jednak talibowie o niej nie zapomnieli, grożąc i nastając na nią. Trzy lata później do autokaru, wiozącego uczniów do szkoły, wdarł się zamachowiec i postrzelił Malalę w głowę i szyję, w wyniku czego długo walczyła o życie, a uszczerbek na zdrowiu będzie jej towarzyszył do końca.

Świat zachodni ruszył na pomoc. Rodzina Yousafzai zamieszkała w Wielkiej Brytanii, Malalą zajęła się tamtejsza służba zdrowia, sprawę nagłośniono, przyznano dziecku Nagrodę Sacharowa i zgloszono jej kandydaturę do pokojowej Nagrody Nobla, której finalnie nie otrzymała.
I bardzo dobrze.

Cała sprawa jest dla mnie absolutnym skandalem. Obwiniam za tę sytuację wszystkich, poczynając od rodziców Malali i kretyna z BBC, poprzez władze pakistańskie, media, rządy państw europejskich i Stanów Zjednoczonych, na zwykłych, szarych obywatelach tych ostatnich kończąc. Każdy z wymienionych zachował się jak hiena, żerująca na bezpieczeństwie dziecka. I to podkreślam z całą mocą. Malala nie jest żadna bojowniczką, działającą na rzecz dostępu do edukacji. Jest dzieckiem, któremu zabroniono się uczyć, choć marzyła o karierze lekarki. Nie jest też działaczką na rzecz równouprawnienia kobiet. I nie jest nawet kobietą. Jest dzieckiem. Bezwolnym i zmanipulowanym przez dorosłych, którzy dostrzegają problem i, zamiast go zlikwidować, na pierwszą linię frontu posyłają dwunastolatkę.

Jak to się stało, że ojciec Malali sam nie próbował walczyć, choćby słowem, o dobrostan swojej córki? O czym myśleli rodzice, gdy wystawili córkę pod lufy talibów? Jak mało mają wyobraźni i czym tak naprawdę kierują się w życiu? Bo nawet niewyedukowana i pochodząca z priwislańskiego kraju osoba zdaje sobie sprawę, że talibowie to maniacy religijni, którzy nie cofną się przed nikim i niczym.
Co skłoniło dziennikarza BBC do przyjęcia propozycji, aby dwunastolenie dziecko narażało się na bestialskie ataki? W imię czego? Czy naprawdę chodziło o czyjekolwiek prawa?
Gdzie były władze Pakistanu, kiedy do małej dziewczynki przychodziły listy z okrutnymi pogróżkami? Jak zabezpieczono ją przed ich realizacją?
Gdzie jest Zachód, kiedy prawa kobiet łamane są w bezwzględny, bezlitosny sposób? Co robią rządzący, by zapobiegać tej sytuacji? Jakie konkretnie podejmują działania? KON-KRET-NIE?!

I wreszcie my sami, którzy rozczulamy się nad bohaterską postawą małej dziewczynki, która nie zdaje sobie sprawy, że wkręcono ją bezmyślnie w medialny biznes. Bo ona tak naprawdę nie rozumiała, co jej zagraża. Można bowiem całe życie nie zrealizować swoich marzeń. Natomiast jako trup nie zrealizuje się ich na pewno.

Nie żywię dla Malali szacunku. To, co czuję, to litość, żal i wstyd. Biedne, biedne dziecko, któremu odebrano cały świat. Nie pozwolono się bawić i dorastać. Marzyć. Wysilać, by realizowało swoje plany, budowało w mozole przyszłość i szczęście.
Z tego samego powodu gorszę się na widok pomnika małego powstańca. Zaciskam usta na myśl o nieletnich harcerzach, stających w obronie niepodległości. Dostaję szału, gdy docierają do mnie zdjęcia małych bojowników, którym ktoś wcisnął do rąk karabin, czasem większy niż oni sami, i kazał go używać.
Wszystko to jest ZŁE.

A winni jesteśmy my, dorośli. Idziemy na łatwiznę. Wysługujemy się DZIEĆMI. Bo co? Niech ktoś poda jeden sensowny powód.

Spójrzcie na swoje pociechy, jeśli snują się po domu. Czy pozwolilibyście wplątać je w zabijanie? Czy narazilibyście ich życie i zdrowie dla ideałów? Czy stworzylibyście wokół nich sytuację zagrożenia? Bo ja nie. I w dupie mam wszystko wielkie i piękne - chroniłabym moje dziecko do końca. Nie cofnęłabym się przed żadnym świństwem, żeby moja córka była bezpieczna. Ale JA bym to zrobiła, nie ona. Bo od tego jestem matką. Od tego jestem dorosła.
Czymże różni się ta dziewczyneczka o smagłej, częściowo sparaliżowanej buzi i wielkich, nad wiek dojrzałych oczach, od naszych dzieci? Dlaczego uważamy, że mamy prawo zabierać jej dzieciństwo, narażać ją na tak potworne rzeczy? Bo... No, właśnie, bo co?

Protestuję.
Żądam dziecinstwa dla Malali.
Żądam dojrzałości od dorosłych.
I mam absolutnie gdzieś wszystko, co się na ten temat mówi.
Mam to W DUPIE.

Komentarze

  1. Całkowicie się z tobą zgadzam. Bez żadnego, ale. I pomnik małego powstańca, to dla mnie powód do wstydu a nie dumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psujesz mi efekt, co nie? Bo zgodnie z teorią na początku, ten tekst był zakrojony na obrazoburczość.

      Usuń
    2. On jest utopijny, ale nie obrazoburczy, ten tekst. Prawie od zawsze, przez niemal całą historię ludzkości, dorośli wykorzystywali dzieci do załatwiania swoich interesów. W dzisiejszych czasach to dzieci - żołnierze w Afryce, dzieci - robotnicy w Azji, dzieci - aktorzy, modele, sportowcy w USA. Nie wierzę w czyste intencje gdy w grę wchodzą duże pieniądze, polityka, władza, media. Dzieci dobrze się sprzedają, a tekstu o wpływach interesów na Bliskim Wschodzie nikt już nie chce czytać.

      Usuń
    3. Ale naprawdę uważasz, że powinniśmy spuścić głowy i się na to godzić?

      Usuń
    4. Ależ skąd. Jeśli tylko mamy na coś wpływ, to powinniśmy go wykorzystywać, robić tyle, ile jesteśmy w stanie. Jednak, albo to cynizm przeze mnie przemawia, a może racjonalność i doświadczenie, bo jakoś słabo wierzę w swoją moc naprawiania świata na skalę globalną. Wierzę za to w pracę u podstaw, jak pozytywiści ;)

      Usuń
    5. Ależ! Skąd przyszło Ci do głowy, że ja chcę świat naprawiać! To taki mój proteścik, zakrojony na skalę mikro. Z drugiej strony jednak... Jakby pomyśleć o efekcie skrzydeł motyla...
      A wiesz, że dwa głosy brzmią zwykle głośniej niż jeden?
      ;)

      Usuń
    6. Ja przepraszam, że się zgadzam. Może powinnaś sobie stworzyć jakiegoś psycho-anty- fana, żeby go widowiskowo deptać siłą własnych argumentów. Ja jestem zwykłą fanką:). I też świat naprawiam ten w zasięgu ręki, wierząc w efekt motyla:).

      Usuń
    7. Może Wy się mnie po prostu boicie? Bo niejaka martuuha szerzy u siebie defetyzm.

      Usuń
    8. :)))))))) Boimy! (Martuuha potwierdzaj)

      Usuń
    9. Od dnia szerzenia siedzi cicho jak mysz pod mietłą. Może Cię nie wesprzeć :)

      Usuń
    10. Znaczy, że się boi. Wspiera mnie milcząco:)

      Usuń
    11. Samopotwierdzająca się teoria. Wszyscy powinni brać z Was przykład ;)

      Usuń
    12. Jak Ci tak bardzo zależy, to ja mogę być uprzejma i też się trochę pobać.

      Usuń
    13. ja się boję odezwać odkąd mój poryw serca, efekt motyla i sygnał dobra w postaci jogurtu z polonezem został wyśmiany przez obie półkule.

      Usuń
    14. torebka na ramię: lubię cię:)

      Usuń
    15. Odwodnik: Nie podlizuj się moim fankom! Mam ich mało i nie oddam za żadne skarby świata!!!

      Torebka: Bądź uprzejma i rób co chcesz. Tylko nie idź do odwodnika, bo tam człowiek się cholernie wciąga :)

      Martuuha: Ale bez rowka, tak? To już ustaliłyśmy. W ogóle średnio mi się podoba Twoje ograniczone udzielanie. Się.

      Usuń
    16. Taa, raz se człowiek przeczyta miłe słowa pod swoim adresem, to zaraz gospodyni po kątach porozstawia. Eeech, losieżmójtylosie.

      Usuń
    17. To była TROSKA. Jestem o Ciebie zazdrosna ;)

      Usuń
    18. matuuha, jogurt z polonezem stał się kultowy, a nie obśmiany!

      Usuń
    19. Obraziła się bez analizy. A fe!

      Usuń
  2. Asiu, od zawsze mnie irytująca kwestia: oprócz udziału dzieci w wojnach jako żołnierze to sprawa "małych miss". Mamusie zmuszające dziewczynki do zachowań obrzydliwych. I tu już nawet nie kwestia walki o różnie pojętą wolność, ale po prostu próżność i egoizm rodziców w czystej postaci... Jest tego pełno czasami przykrytych ideologia wznioślejszą a czasami sięgającą bruku i błota. A dzieci żebrzące...

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisalas to, o czym jeszcze nie tak dawno sami dyskutowalismy, gdy nie sposob bylo otworzyc na Wyspie lodowki, by z niej nie wyskakiwala Malala. Zenujacy festiwal hien zerujacych na tragedii dziecka. Acz, gdy nie wiadomo o co chodzi, to coz... o to co zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Tylko mnie jeszcze bardziej kłuje, że to pod sztandarem.

      Usuń
  4. Nic dodać nic ująć, zgadzam się z tym co napisałaś.
    Żal dziewczynki,zabrano jej dzieciństwo ,zdrowie, poniosła karę za głupotę rodziców i tych którzy nakręcili temat.
    Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się przyznam, ze nie znałam okolicznosci, tzn wiedziałam, ze jakas Malala i ze chce się uczyć, a nie może czy jakoś tak, ale poza tym to nic.
    A wszystko ma znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wszystko ma znaczenie. Tu, jak odczuwam (i zdaje się nie tylko ja), głównie czyjeś interesy. Bynajmniej nie Malali.

      Usuń
  6. Całkowicie sie z Tobą zgadzam i też mam dreszcze na widok pomnika Małego Powstańca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałam się takiej postawy po Was wszystkich. Jestem poruszona do żywego. Idę do kąta, gdzie moje miejsce.

      Usuń
    2. A czego właściwie się po nas spodziewałaś? Może powinnaś jaśniej formułować swoje oczekiwania? Może zaśpiewać nam przejmująco jak Kwiatkowska "Katuj! Tratuj!" :-)

      Usuń
    3. Ależ nie. Bo dalej leci: ja wybaczę wszystko ci jak bratu ;)

      Usuń
    4. To co, chciałaś, żebyśmy Cię sponiewierały oralnie i byś nam nie dała siostrzanego wybaczenia?

      Usuń
    5. Żądam ustawowego prawa do focha!

      Usuń
    6. Ależ bardzo prosze, nie krępuj się :-)

      Usuń
  7. Punkt trzeci uważam za niezrealizowany, ale cieszę się, że wróciłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Tyle przemyśleń psu na budę.
      (Ja też się cieszę, hihi).

      Usuń
  8. Mam pomysł! Wyślij tę notkę jako list do Frondy, tam będziesz miała to, czego tu nie zaznałaś od wiernych czytelniczek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Komcie pomijam z zasady, wyjątek czynię dla tych na moim i na Twoim blogu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodem zarzucenia badań w postaci czytywania Frondy były komcie. Ja nawet dość przyzwoicie znosiłam głupotę autorów (miałam kilku ulubionych), ale robiła mi przede wszystkim nienawiść do ludzi i świata, wylewająca się z komciów.

      PS W imieniu swoim oraz komciatorek składam serdeczne podziękowania.

      Usuń
  10. Otóż wcale nie będę się oburzać w kwestii meritum notki - Malala została w rolę symbolu wepchnięta i celnie piszesz, że wszystko co ją spotkało, to efekt mniej czy bardziej świadomych i zamierzonych manipulacji ze strony dorosłych. Dopuszczam wszelako możliwość, że Malala, ze swoim pędem do kariery naukowej i zawodowej, żyjąca od zawsze w domu opozycjonistów i kontaktująca się z przedstawicielami Zachodu była bardziej otwarta na pomysł bloga i działalności na rzecz ideałów, które sama wyznawała (edukacja, brak segregacji etc), niż byłoby randomowe dziecko pakistańskie/afgańskie/chińskie wylosowane z ulicy. Co nie zmienia nic w ciężarze odpowiedzialności otaczających ją dorosłych, których priorytetem było osłonić ją przed konsekwencjami.
    Zachód korzystał z jej notek jako ze źródła informacji i propagandowego sukcesu. Po jej postrzeleniu zyskał wielki argument w walce ideologicznej, a na ropiejący wyrzut (wrzód?) sumienia przylepił plasterek imienia Sacharowa. Owszem, spełnił przy tym swój psi obowiązek, ewakuując Malalę i lecząc w brytyjskiej klinice. Ale było to ogarnianie strat, a nie profilaktyka; przede wszystkim powinni uchronić to dziecko przed zamachem i nie wystawiać jej ultrasom.
    Mogę tu fantazjować i polegać na bezprawnych skojarzeniach, ale w jakimś stopniu chyba zachodni inspiratorzy Malali wierzyli w fetysz Niewinnego Dziecka Które Głosi Prawdę. Ten mit funkcjonuje u nas doskonale, od czasów zbrodni krucjat dziecięcych. Dziecko głoszące jakieś Prawdy zyskuje nimb wiarygodności i immunitet (tyle, że nie), stąd różne skandaliczne indoktrynacje we wczesnych podstawówkach, jak to kampanie antyaborcyjne czy pochodne, gdzie dzieciom ładuje się jakieś slogany i wypycha je przed szereg, by sopranikiem sepleniącym Niosły Wartości. Kwestia durnego przekonania, że estetyka i symbolika dziecięca dodaje powagi treściom, dla których dziecko jest nośnikiem.
    Pardą, że się tak rozgadałam w gościach, proszę palto i kierunek do drzwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stać! Żadnego wychodzenia nie będzie.
      Otóż skorzystam z okazji, by Ci tutaj nawrzucać, gdyż u siebie przemyślnie nie dałaś mi szansy.

      A wiąc. Większość rzeczy, które napisałaś w ostatniej notce, jest żałośnie niczym niepoparta. Te, przeciw którym się nie burzę, dotyczą Twoich emocji, co to je znasz wyłącznie sama. Reszta (typu: "nic w tych internetach nie zmienił") to kalumnie, farmazony, wyssane z palca bajdy dla kaprawych bachorów, banialuki, bzdury vel bzdety, żałośnie naciagane teorie smoleńskie, wcieranie piachu pod powieki itp. Mam dość bogate słownictwo, mogę mnożyć określenia jak długo zechcesz.

      Naimo! Powiedziałabym Ci: weź nie pierdol, ale muszę tu jakiś poziom trzymać, więc nie powiem. Ale ja Cię bardzo proszę, opamiętaj się Ty. Twój blog jest wyjątkowy, co daje mi powód, by myśleć, że Ty sama jesteś wyjątkowa. Wcale nie dostrzegam pęczków wyjątkowych osób na platformach, naprawdę.

      Bardzo wiele od Ciebie otrzymałam, choć o tym wcale nie wiesz (mówię wprost, co tu będę owijać). Człowiek, czyli ja, tak ma, że jak mu dobrze, to nie chce z tej dobroci rezygnować. I ja nie chcę. Obstawiam w ciemno, że nie jestem odosobniona.

      Sama miewam kryzysy, więc rozumiem Twój. Ale nie bądź tam za długo, dobrze? Bardzo mi jesteś potrzebna. I wielu trzeźwym intelektualnie osobom też. Nie odbieraj nam tego. Pozamiataj z grubsza pośrodku, resztę zgrabnie wkop nóżką pod jakiś mebel i pisz.
      No chyba nie pozwolisz, żebym się tu przed Tobą przesadnie płaszczyła?! To byłoby niesmaczne ;o)

      Usuń
  11. Czcigodne Waterloo,

    dziękuję za dobre słowa i głaskanie po duszy.
    Blog nie poszedł w diabły, tylko hibernuje (chwilowo po prostu mam przerost rzeczywistości plus emo, z powodu którego trudno mi ogarnąć cokolwiek poza tzw. bieżączką). Muszę ogarnąć tę bieżączkę, wyprostować pewne rzeczy, przestać wychodzić z pracy na czterech łapach po dziesięciu godzinach, wymyć sobie mózg domestosem po ostatnich rozmowach i konfrontacjach i wtedy obiecuję, że wrócę. Rzeczywistość za oknami dostarcza materiałów do notek, ale to tematy, które pewnie nie zdążą do przebudzenia blogaska z hibernacji zapleśnieć. A jeśli nawet, to mam ponurą pewność, że świeże dostawy pojawią się jak na zawołanie.
    Dziękuję za wsparcie, pozwolę sobie tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego skreślamy dni na kalendarzach ;)
      Przychodź, przychodź. Jak nie Twoje notki, to choć komcie sobie poczytam!

      Usuń

Prześlij komentarz