1336

Zdążam sobie w kierunku domu. Dostrzegam nadjeżdżający z przeciwka samochód Zuzanny. Mijając się, podnosimy w identycznym geście lewe dłonie i uśmiechamy się do siebie. Lubię to moje pełnoletnie dziecko. Serio. (Bo kochać to jedno, a lubić - czasem osobna wartość).

Oczywiście osobną kwestią pozostaje jej powrót z ostatnionastej, osobistej imprezy urodzinowej, gdyż poniósł ją melanż, wróciła o dziewiątej (tak, rano), spała w tramwaju, co pozwoliło jej minąć Chorzów lekką ręką. Niedzielny poranek, lokalna żulia i moje dziecko jednorodne, śpiące w tramwaju. Na pocieszenie - Ola też zasnęła. W autobusie. Wysiadła po nawrocie na pętli. Moje na to nie wpadło i z Bytomia dojechało taksówką. Dobre i to.

Batalia o stypendium trwa. Pani z kwestury pisze maile, ja piszę maile, dzwonimy do siebie, niedługo umówimy się na kawę. Zapłaciłam już czesne dwukrotnie, kasy ni słychu, ni widu, coraz weselsza atmosfera. Szykujcie cebulę, chleb może być suchy, namoczymy w rosołku Knorra. (Spakujcie rosołek). Jestem, jak się okazało, przypadkiem jedynym w swoim rodzaju. Na moją nieśmiałą uwagę, że zasadniczo wystarczyłoby się oprzeć na zaświadczeniu z urzędu skarbowego i oświadczeniu delikwenta, które wszakże obejmuje swym skrzydłem opiekuńczym kodeks karny, interlokutorka wzdycha:
- Żeby pani wiedziała, jakie rzeczy studenci w oświadczeniach wypisują, toby pani nie uwierzyła.
Owszem, uwierzyłabym, nie jestem znowu taki Tomasz. A niech się życia uczą, raz ich skubnie prokurator, to będą uważali. Proste jak budowa cepa.

I tak sobie płyniemy. Vivere non est necesse, navigare necesse est - jak mawiali starożytni. No to azymut na jakąś spokojną przystań iiii... WIOSŁUJ, WIOSŁUJ! OD CZEGO MASZ RĘCE, JAK NIE WIOSŁUJESZ?!

Komentarze

  1. Zyczę szczęśliwego dobica do brzegu, (pierwsza! pierwsza!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi. Po Tobie się nie spodziewałam. Ale jest coś przewrotnie pociagającego w pierwszym komentarzu.
      (PS Wiesz, że leżę u Ciebie w śmietniku?).

      Usuń
  2. Same literówki z tych nerwów, żeby mnie nikt nie ubiegł :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to bardzo przyzwoicie się prowadzi, jak na studentkę przystało, się ciesz, że znasz choć trochę detali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem porażona napływem informacji i nie żądam zbyt wiele. Szczególnie że żywię głębokie przekonanie, iż rodzicielska niewiedza, co do niektórych spraw, wszystim dobrze robi.

      Usuń
    2. Zawsze twierdziłam, że najzdrowsza sytuacja to dziecko w akademiku, a rodzice co najmniej 100 km dalej. To Twoje, jak już mieszka w chałupie, to niech przynajmniej dziobem nie kłapie. Czy ona nie zna jeszcze instytucji 'zostaję u koleżanki na noc, bo się uczymy'? Raaany, ta dzisiejsza młodzież!

      Usuń
    3. Tak na poważnie, to mnie nie szokuje to, co Zuzia robi. Ma 19 lat, kiedy ma się bawić? I nie dopuszczam myśli, że mogłaby mnie okłamywać w sprawie miejsc pobytu. Czasy są naprawdę niebezpieczne, wolę wiedzieć, gdzie jej szukać, jakby (tfu, tfu) co.
      Dziecko moje jedyne okres dojrzewania przeszło dość burzliwie. To, że ze mną teraz rozmawia, opowiada różne rzeczy, których pewnie zwykle nie mówi się rodzicom, odbieram jako dowód jej dojrzałości i zaufania. Nie jestem wścibska, nie drążę, nie śledzę, szanuję i rozumiem. I bardzo, bardzo się cieszę, że jest właśnie tak.
      A że żulia? Daj spokój. Jak ja miałam 19 lat, to... Albo nie, nic nie mówiłam ;)))))

      Usuń
    4. Otóż to, jak pieśń głosi: ",,,nie zna życia, kto nie służył w marynarce..." ;)

      Usuń
    5. Ciiiiiiii... Wróg czuwa i mi tu wyczytuje wszystkie literki ;)

      Usuń
  4. Melduję się z serdecznościami wszelakimi.
    I z dźwięcznością:)

    P.S.1. Z perspektywy czasu WIEM, że rodzicielska niewiedza bardzo dobrze robi.
    Mniej wiesz - lepiej śpisz, a one (potomki znaczy) i tak spadną na cztery łapy.
    Niczym Twoje koty:)

    P.S.2. Jak będę (nie wiem jeszcze, kiedy) w Twej okolicy to ewentualnie się przyszwędam. Zezwolisz Waćpani? (rzecz jasna uprzedzę!) Ucieszona byłabym wielce.
    :*
    ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zezwolę ;) Zapraszam serdecznie. Numer masz, o ile pamiętam? Mam nadzieję, że nie przyjedziesz w chwili, kiedy ja wyjadę. Bo to by było bardzo, bardzo brzydko.

      Usuń
  5. Przyszłam donieść (uprzejmie), że zrobiłam sobie internet, co jednak obyło się bez atrakcji, zupełnie inaczej niż odkręcanie gazu, któreż to było paradne i z przytupem (nie mylić z przypiardem).
    Przyjedź to Ci opowiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kuś, nie kuś. Siedzisz już na swoim? A współlokatorka od kiedy? Może bym zdążyła zanim wniesie pierzyny?

      Usuń
    2. W zasadzie siedzę. Posiaduję. Od grudnia. Czekam!

      Usuń
    3. Zrobić Ci prezent na mikołajki? ;o)

      Usuń
    4. andrzejki? ;)
      precyzyjniej: ja posiaduję już, współpierzyna od grudnia.

      Usuń
    5. Aaaa... Boryyynaaaa... Nie zrozumiałem pytaniaaaa...
      A mogę przyjechać pociągiem? I czy mnie znajdziesz gdzieś wtedy, gdyż ja się boję obcych miast?

      Usuń
    6. Choćby helikopterem! :)
      Znajdę, odbiorę, przytarabanię i tylko mogę mieć problem, żeby oddać.Cię.

      Usuń
    7. Spoko. Zwrócisz mnie i jeszcze dopłacisz.

      Usuń

Prześlij komentarz