1362

Kiedy dotarła do mnie informacja, że TVP1 postanawia po przeszło dwudziestu latach wskrzesić Kobrę, poczułam ten miły dreszcz, który towarzyszy mi, gdy dowiaduję się, że (ach!) wreszcie wznowiono "Cholonka", w telewizji niepublicznej jakiś maniak wygrzebał spod kurzu "Zacne grzechy" lub mogę kupić na DVD "Kolację na cztery ręce". Dla smaku dodam, że po obejrzeniu tej ostatniej wstałam z fotela i biłam brawo. Tak, u siebie w domu. Aż cud, że się nie popłakałam. Geniusz w czystej postaci.

Naturalną konsekwencją było więc i napisanie notki, i informacje na fejsie. Ludzie - bierzcie i jedzcie. Nie będę takich wiadomości zostawiała zazdrośnie dla siebie. Mam nadzieję, że przyłożyłam rękę do oglądalności, czyli ok. półtoramilionowej widowni ostatniego Teatru Sensacji. Krzew się, kulturo. Rzadko się widujemy.

Pełni zapału zgromadziliśmy się przed telewizorem z dziesięciominutowym wyprzedzeniem. Sensacja to nie lada - mało się u nas ogląda telewizji, a już kupą... niespotykane. Żeby tylko to niepospolite wydarzenie nie było łabędzim śpiewem.

Dawno już nie oglądałam sztuki zagranej tak źle. Właściwie - niezagranej w ogóle. Trudno mówić nawet o aktorskim rzemiośle, artyzm pomijam. Czwórka aktorów, z których cokolwiek dobrego można by powiedzieć jedynie o Fryczu, choć i on zagrał zdecydowanie poniżej swoich możliwości. A rólkę, choć maleńką, miał całkiem przyzwoitą, i wydobyć z niej mógł o wiele, wiele więcej.
Karolak - człowiek, który w każdych okolicznościach gra tylko siebie. Sympatyczny i dający się lubić, ale niezdolny kompletnie do wyjścia poza ramy własnej cielesności i charakteru. Nie potrafię o nim nawet powiedzieć: aktor charakterystyczny. To po prostu Karolak, zupełnie odrębny gatunek. Dobrze mu w rolach łapiących za serce, zabawnych, lekko podstarzałych, niegrzecznych Piotrusiów Panów - przypuszczalnie taki ma właśnie charakter.
Baar - znakomity dowód na to, że wygląd to nie wszystko. Ładna twarz, zgrabne nogi i pustka. Mimika na poziomie ameby. Płaska, pozbawiona wyrazu, niemająca zupełnie nic do przekazania. Całkowicie położona, jedyna w tym spektaklu rola kobieca. Smutek i sromota. Żartowaliśmy, że najlepsza scena z jej udziałem to ta, gdzie Karolak wnosi ją do pomieszczenia zawiniętą w dywan. I człowiek ma nadzieję.
I wreszcie Woronicz, który swoim brakiem przygotowania na poziomie elementarnym zepsuł całe przedstawienie. Człowiek normalnie w pewnym momencie przestawał śledzić akcję i zaciskał pośladki w oczekiwaniu na kolejną wpadkę. Nie potrafię napisać nic, poza: żenujące. A przecież znam tego aktora i wiem, że potrafi.

Scenariusz? Niczego sobie. Na pewno można było wydobyć z niego i humor, i napięcie.
Scenografia? Nic ciekawego. Poprawna.
Choreografia? Nieprzemyślana. Aktorzy zasłaniali się czasem i nie grali do widza.
Publiczność w studiu? Dała się ponieść magii bezpośredniego kontaktu (co zresztą w teatrze uwielbiam).
Reżyseria... No, właśnie. Tknęła mnie, nie będę oszukiwać, myśl - a może wszystkiemu winny jest reżyser? Może nie pozwolił się aktorom rozwinąć i to on odpowiada za tę klęskę? Pewnie nigdy się tego nie dowiem.
I wreszcie autor. Szczęśliwie ominęły go wszystkie wpadki werbalne. Ale jak on się musiał czuć, skupiony - z racji bariery językowej - na grze, a właściwie jej braku? To zresztą było widać, gdy wywołano go na scenę. Wyraźnie chciał być miły.
I jeszcze ta eksplodująca optymizmem prowadząca. Coś na kształt: posikajmy się ze szczęścia. Czy naprawdę w dzisiejszych czasach w miarę inteligentny człowiek musi być nieustannie rażony prądem, by mógł odebrać jakiekolwiek bodźce?

Paradoksalnie pomyślałam dziś, że ta klapa ma jednak pozytywny wydźwięk. Pół Polski właśnie... rozmawia o teatrze! Czy można sobie życzyć czegoś więcej?

Będę oglądać wytrwale wszystkie następne przedstawienia, które - żywię głęboką nadzieję - telewizja zechce nam zaprezentować. Jakieś zasady trzeba mieć. Prawda?

Komentarze

  1. W wielkim skrócie wyraziłam właśnie podobne zdanie pod postem zapowiadającym Kobrę. Aż żal było patrzeć,

    OdpowiedzUsuń
  2. amen.
    Dzięki Twojej rekomendacji nie przegapiłam. Teraz może być tylko lepiej, prawda? i chyba ci Polacy nie chcą tylko oglądać seriali i sensacji:-) a tak wogóle witam, to ja ostatnio kopię w Twoim archiwum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Witaj).
      Ahaaa... Właśnie miałam pytać. Gdybyś zauważyła u siebie jakieś niepokojące objawy - przerwij natychmiast!
      PS Jeśli się dowiem czegoś o innych przedstawieniach, natychmiast Ci doniosę :)

      Usuń

  3. Dziękuję za recenzję :)

    Jak nie obejrzymy, to się nie przekonamy,oglądajmy więc.
    Następny spektakl 9 grudnia,,Udręka życia" w reż.J.Englerta, z J.Gajosem, A.Seniuk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli człowiek może być spokojny, że to będzie dobre ;)

      Usuń
    2. O, znalazłam: http://culture.pl/pl/wydarzenie/udreka-zycia-jana-englerta-z-seniuk-gajosem-i-pressem .

      Usuń
    3. O i to jest warte "zasiąścia" w fotelu na kilkadziesiąt minut!

      napisała mitenki, dla której odbiornik tv to tylko eksponat do odkurzania...

      Usuń
    4. Może wespół wzespół uda nam się sprowokować Cię do innych użyć?

      Usuń
  4. Szkoda, że tak długo trzeba czekać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko czekam, kiedy Pudelek opublikuje informacje, jak to Kamilla leczy sie z depresji i odmawia pokazywania sie bez dywanu na twazzy, Jestes bezlitosna, ale w doskonalym towarzystwie, bo Galczynski odpowiadajac na listy poczatkujacych tworcow pisal im, zdarzalo sie, "radzimy sie powiesic".

    Przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze na lezaco w jakims dziwnym przechyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gałczyński... mój ukochany poeta. Nawet bym nie śmiała butów czyścić, a gdzie tam odważyć się wzorować!

      Usuń

Prześlij komentarz