1983

Piekę sobie. Jutro goście urodzinowi Zuzanny.

Serniczki sobie piekę, babkę sobie piekę i keksik. Sernika musi być dużo, żeby znów nie uruchomił się fatalny ciąg okoliczności, w wyniku którego moi starzy rodzice są bezpardonowo rabowani na ulicy. Niemalże w biały dzień. W dodatku przez rodzonych bratanków. Przy milczącej aprobacie bratowej - to pewnie z powodu, że nie jest rodzona. Więc piekę dwie blachy: dwa kilo sera, dwadzieścia jaj, dwie kostki masła. Szał ciał, a żeby im w bandziochy poszło. Mam wielu asystentów, spośród których na plan pierwszy wybija się kapral Czesław "Zawszegotowybycośzeżreć" Jedziniak. Eduś też nie jest od tego, a Karol z sypialni na piętrze przyleciał, bo wyczuł koniunkturę do wylizywania papierka po maśle. Niby tak przypadkiem się pojawił.

Koty żyją w znakomitej komitywie. Jest dokładnie tak, jak przewidywałam, czyli Edek z Cześkiem wybitnie przypadli sobie do gustu, temperament mają podobny, gonią, szaleją, wariują, skaczą, zwisają z sufitu i zgodnie kradną, co się da. Kot-złodziej to utrapienie. Dwóch kocich złodziei to pandemonium. Dwaj gorący sprzymierzeńcy akcji "Podziel się posiłkiem". Mały potrafi nawet wyrwać kiełbasę dużemu, taki fachura. Edzinek jest zawiedziony, bo do tej pory to właśnie on był specem od wyciągania szynki z cudzej mordy. A tu detronizacja. Nie zamawiał tego.

A sernik jest wiedeński, bo ja nie uznaję innego. Jak sernik, to sernik, a nie jakieś fiu-bździu z ciastem. Sernik ma się trzymać kupy bez ciasta i nie wolno go psuć w taki bezsensowny sposób. Ma być wysoki, wilgotny i słodki. Oraz ciężki ciężarem gatunkowym. Takie robię serniki i nie dam się za cholerę sprowadzić na złą drogę, a uważam, że każda jest zła, jeśli nie jest to ścieżka wiodąca wprost do sernika wiedeńskiego i wiekuistej szczęśliwości.

***

Zuzanna zgłasza niezadowolenie z dzisiejszego posiłku - nie angażuję się w to emocjonalnie, bo nie mój tydzień, więc dialog przechodzi jedynie przez wyżyny mojej świadomości. Ale trąba powietrzna porusza się po spirali, więc w końcu mnie wciąga.
Z: ... i zrobiłeś 1/3 obiadu! Do dupy z takim obiadem.
P: 2/3.
Z: Maaaamoooooo...
Ł (nieprzytomnie): Tak?
Z: Wyrzuć go!
Ł (nieprzytomnie): Kogo?
Z: JEGO!
Ł (daje się wciągnąć, niestety): A wiesz, ile ja zarabiam?
Z: Nie.
Ł: To i lepiej. W każdym razie: jeśli jesteś zainteresowana siedzeniem przy czymś więcej niż jedna dziesięciowatowa żarówka - i to na zmianę - jest nam potrzebny.
Z: No to go wymień.
Ł (nie odwracając wzroku od monitora): Tak, to jedyne wyjście. Ale wszystko musi się odbyć bardzo sprawnie, czyli ten pan wychodzi, a inny i jego pieniążki już czekają przed drzwiami.
P: Nikogo lepszego nie znajdziesz.
Ł (przytomnieje): Sugerujesz, że nikt na mnie nie poleci?
P: Poleci. Ale nie lepszy.
Ł: Bo wiesz - jeden mąż już mi kiedyś mówił, że nikt na mnie nie poleci. A ty poleciałeś.
P (z dumą): Noooo... Tak leciałem, że mało sobie nóg nie połamałem!
Z (oburzona): Czyli że nie da się go usunąć?!
P: Na to wygląda.

Komentarze

  1. O nasza skarbnica kulinarnej wiedzy!
    To co przepisik na wiedeński ze śląska bedzie ..... Plisiu
    Moze być jutro po okruchach w wolnej chwili ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że ktoś znowu wyskoczy. Muszę więcej pisać o kotach, bo mi strasznie urósł tag od kuchni. A to nie jest blog kulinarny!!!

      Usuń
    2. Hej no, a cóż w tym złego? Jesienią najlepiej skupić się na pysznym jedzonku, żeby jakoś ten paskudny czas przetrwać. Muzyka, dobre filmy, świece i żarełko to podstawa nadchodzących miesięcy. Ja sernik baaaaaaaaaaaardzo, więc też poproszę o stosowny przepis. I obiecuję, że nie zapytam już ile jajek (JEDNO?? KILO??), bo to akurat sprytnie wyczaiłam.

      Iwona

      Usuń
    3. Tu akurat dość dobrze radzę sobie z proporcjami. Przynajmniej z ich częścią - przyłapałaś mnie :)

      Usuń
    4. O akurat, pff. Ja Ciebie nie przyłapuję, ja Ciebie LUBIĘ. I wznoszę toast za Twoje zdrowie. Winem.

      Iwona

      Usuń
    5. Najlepiej pisz że tylko woda i chleb to Wasze menu a jaka jest prawda to tylko Ty będziesz wiedziała. Hi hi hi , ha ha ha.

      Usuń
    6. Kocham pana, panie Sułku .... Właśnie słucham ..i mi sie Waterloo skojarzyło. Koty skutecznie wypieram - syn pragnie - mąż alergik , syn tez .... Sie tłumacze .... A żarełko no cóż jesień życia sie zbliża , i moje 50kg zamieniło sie w 55kg nie z powietrza....

      Usuń
    7. Co za "ktoś" znowu wyskoczy? Nożyce dobrze wiedzą. A w ogóle, to kto zaczyna z tym kuszącym jedzeniem? Ałtorka. Właścicielka.

      Usuń
    8. Iwona: Z przyjemnością odwzajemniam.

      Babcia Ania: Będę pisać, że żyjemy miłością ;)

      Korespondencja: To ostatni raz, kiedy ktoś tu napisał o pięćdziesięciu kilogramach. OSTATNI!

      Beem: Zawsze wszystko na ałtorkę. Zawsze.

      Usuń
    9. O kochana, od przepisu na ten wiedeński się nie wymigasz. Też chcę do krainy wiecznej szczęśliwości ;-)

      Usuń
    10. Kruszyzno, może Ty na kurs jakiś do mnie przyjedziesz? :)

      Usuń
    11. A jak sie przyznam, że przy 170 cm wzrostu ( bez obcasów , ale i bez cycków ) bedzie mi wybaczone???

      Usuń
  2. mnie generalnie serniki nie lubieją ale ostatnio tak mi się chciało że miałam w odwłoku czy się udo czy nie udo i popełniłam i wyszedł prima sort ale robiłam z ciastem na spodzie i brzoskwiniami na wierzchu , pewnie niedługo dojrzeję by machnać wiedeński
    a akcje kotałków na pewno są śmieszne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, nie, ser, to ser, a brzoskwinie, to brzoskwinie.Łoterlu tu akurat ma rację.Dowodem jest P(Przytrzymany Przymiotami).

      Usuń
    2. Z Przytrzymanego Przymiotami zrobi się z czasem Przytrzymanego. A to się ucieszy!

      Usuń
  3. Mam nadzieje, że szykujesz już coś sspecjalnego do MOJEJ notki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Twojej notki jeszcze czy. Czyżbym (azaliż) coś pomyliła? Jesteś STARA?!

      Usuń
    2. Ja jestem napięta jak struna od dwudziestu notek!

      Usuń
    3. Widzisz! Robię Ci lepiej niż kwas hialuronowy ;-)

      Usuń
    4. Żeby mi tylko ta struna nie pękła!

      Usuń
  4. O to przepis na sernik moze byc w notce 1985 byloby milo chociaz poczytac o pysznosciach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie serniki wypieka mój mąż:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A,przepraszam,dorzuca do ciasta jeszcze 4 gotowane ziemniaki,na jedna blaszkę 1,5 kg sera.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Asiu? Goście poszli? To się zapytam - światło było dobre do fotografowania? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście wróciłam po ciemku, więc nawet się nie łapałam.

      Usuń
  8. Serniczek, mmm. Opierdzielić mogę każdy, a robię tylko gotowany i to raz do roku. I zżeram wtedy całość, więc profilaktycznie robię niedużo. Już się zbliża pora. Już się raduję.
    Poka koty zwisające z sufitu!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz