Czasem warto iść na udry

Głównie chodzi o to, że kobieta, jak ma coś zrobić - to po prostu robi, a facet – musi nabrać chęci. W codziennym życiu to znoszę, część robię sama, o inne rzeczy się upominam. I jakoś się toczy. Czasem jednak mi „przebiera”. I tak było w środę.
Przebrało mi bo:
- w domu taki syf, że płakać się chce, a ciągle słyszę, że: „nie ma sprawy, natychmiast, w wolnej chwili, poodkurzam”,
- znowu zepsuło się punktowe oświetlenie w kuchni, które zwyczajnie jest potrzebne i: „nie ma sprawy, natychmiast, w wolnej chwili, sprawdzę, co się dzieje”,
- dwuramienna lampka nad łóżkiem nie świeci po mojej stronie od dawna, trzeba wymienić żarówkę (najpierw kupić), a przecież: „nie ma sprawy, natychmiast, w wolnej chwili, pojadę i kupię”,
- nie mamy zapasowych kluczy do domu i proszę od półtora roku, żeby się zorientować, gdzie można je dorobić i: „nie ma sprawy, natychmiast, w wolnej chwili, sprawdzę”. PÓŁTORA ROKU!!!
I ta ostatnia sprawa stanowiła kroplę, która przelała czarę.
Nawet się nie darłam. Powiedziałam po prostu:
- Jeśli nie możesz z jakiegoś powodu czegoś załatwić, zwyczajnie powiedz „nie zrobię tego”.
I wiecie co?
Po półtora roku proszenia, przypominania i „zarazzałatwiania” on spojrzał na mnie znad książki i spokojnym tonem powiedział:
- Nie załatwię tego.
Normalnie szlag mnie trafił.
Pora była nocna, więc uznałam, że:
1. nie mogę się drzeć,
2. tyle emocji naraz, nie sprzyja zasypianiu.
I tylko odwróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy. A że byłam wprost koszmarnie zmęczona, zasnęłam i tak.
Dzień drugi rozpoczęła seria burknięć śródrodzinnych oraz moje pilne wyjście z domu.
Wróciłam po 20 (sic!).
Rodzina oczekiwała w przedpokoju.
- Dorobiłem klucze, poodkurzałem, naprawiłem światło w kuchni, żarówkę do lampki kupię jutro, obiad będzie czekał - wywalił Prezes jednym tchem.
- A ja mam sraczkę – skwitowało Potomstwo, po czym ryknęliśmy śmiechem gremialnym.

Pytanie brzmi: kocha mnie czy jestem aż taką jędzą?

PS Dziś przypadkiem dowiedziałam się, że załatwił mi również bez pytania sprawę służbową, gdzie zazębiały nam się kompetencje.

Komentarze