1995

Kolejny raz podjęłam uporczywą i, mam nadzieję, nieskazaną na porażkę walkę z bezą. Beza jest moją piętą achillesową. Złośliwie i uporczywie nie chce mi wyjść. Zawsze, ale to ZAWSZE, w środku ma ciągutka. Świnia. A mnie się, rozumiecie, marzy Pavlova. Zeżreć taka Pavlovą nim nadejdzie diety świt, który jest nieubłagany, albowiem po nocy zawsze przychodzi dzień. Tymczasem beza stawia bierny opór mym staraniom. Wredna, podła, na pasku kłamstw mnie wiodła.

Zaparłam się. Nie będzie mi tu beza. Upiekę. Będę piekła tak długo, aż wyjdzie, choćbym miała wyczyścić rynek jajczarski w promieniu 50. km. Poszukuję obecnie źródła jajek bezżółtkowych. Ile można, panie, majonezu ukręcić czy innego kogla-mogla. Zwłaszcza że surowe żółtko mię brzydzi niepomiernie. Co można jeszcze z samych żółtków?

Jaka ona teraz piękna, ta beza. Taka kształtna, obła, lekuchno przyrumieniona. Jeśli znajdę ciągnące się wnętrze, to ja zadźgam szpikulcem, nie zważając na zalotny loczek na czubku. Gorzej, że się cholerstwa sprawdzić nie da nim człowiek śmietanę ubije i owocami obłoży. A potem przykry zaskok i rozczarowanie. Miast westchnień - chujowa pani domu. Taka beza to mi psuje opinię. A sąsiad przed chwilą powiedział, że sernik wymiatał i on chce na tę Pavlovą. Pffff...

***

Tak na marginesie - miałam chitry plan, żeby połączyć dwutysięczną notkę z czterystutysięcznymi odwiedzinami. Kto, pytam się grzecznie, kto mi tu nawłaził i zepsuł?!
Z oka nie mogę Was spuścić nawet na moment.

Komentarze

  1. U nas miszczem bez jest Norweski. Ale on je bardziej suszy niz piecze, a do konkoktu dodaje kwasny winian potasu, bo to utrwala beze na amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłam na przepis z łyżeczką octu. Dodałam.

      Usuń
    2. Ja też dodaję ocet. Świetne ciągutki z nim wychodzą :-)))

      Iwona

      Usuń
    3. Norweski mowi, ze ocet moze winianowi atomy czyscic. Z chemikiem bedziecie dyskutowac? :)

      Usuń
  2. A dlaczego przeszkadza Ci ciągutka w środku? Przeca ona bardzo fajna jest! (Czy jednak nie?) U mnie też zawsze ciągutka, ale ja wszystkim wmawiam, że tak ma być i każdy jest zadowolony.
    A ja dzisiaj pierniczyłam.

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu, ale mi przeszkadza. No co zrobię, biedny miś.

      Usuń
  3. Dysponuję sporym zapasem białek mrożonych. Pokuszam i ponęcam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moze ja nawłaziłam na ten przykład?:)
    A z żółtek to kruche i do zamrażarki.Będzie na wszelkie szarlotki,i inne tarty czy babeczki!

    Jak Młodsza upiecze beze,to Ci powiem jak to zrobiła;) Bo tylko ona ma cierpliwosc do białek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ubijanie nie przeszkadza, choć to zabiera sporo czasu. Ciągutek mi przeszkadza. Podły!

      Usuń
    2. Z ciągutkiem też mi nie po drodze. Ubijać trzeba do lśnienia i na końcu dodać cukier puder. Ale jest jakiś myk,ze dodaje się ciutkę maki,ale dosłownie łyżkę, no i właśnie pieczenie, dłuuuuuuugo , żeby właśnie się suszyła.

      Jak czytałam u niektórych to piszą z zewnątrz krucha w środku miękka.To ja tak nie chcę też!
      A jak się robi placki bezowe do torta? Musi byc bez ciagutka!


      Usuń
    3. Kąkretnie to kukurydzianej. A jeszcze lepiej skrobi.

      Usuń
  5. Chrupiąca z wierzchu i ciągnąca w środku?! Marzenie!!!
    Jak możesz tak wieczorem przyprawiać mnie o ślinotok?!
    PpM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chrupiąca z wierzchu i chrupiąca w środku. To jest plan maksimum :)

      Usuń
    2. Chętnie się poświęcę i zjem jeśli wyjdzie ciągnąca!
      PpM

      Usuń
  6. To ja nawłaziłam, poznaję ślady stóp...

    Ciągnąca beza jest the best!

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie ja deptałam, ponieważ mnie lumbago pokręciło i nawet klikać się odechciewa. A bezę suszysz w uchylonym piekarniku w temp 120 stopni, na środkowym poziomie tak ze 4-5 godzin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem nie, bo zawsze suszyłam i nie wychodziło. Więc skorzystałam z innego przepisu. Też nie wyszło.

      Usuń
  8. No i wlasnie tak ma byc! Pavlova chrupie z zewnatrz, a w srodku ma byc miekka.Czyli robisz wszystko dobrze! jak nie chcesz ciagnacej, to chyba powinnas zrezygnowac z octu, suszyc bardzo dlugo w niskiej temperaturze.
    Pozdrawiam z Limousin, nie wiem dlaczego zawsze wyswietla sie, ze przybywam z Poitou-Charentes(nie protestuje , bo maja swietne ostrygi, sery i alkohole;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaproś mnie. Wyżrę Ci te sery i wypiję alkohole. Bez skrępowania!

      Usuń
    2. To dla mnie zostana ostrygi. Dokupie do nich szampana i mamy orgie.. (kulinarna)
      Zapraszam. Bez skrepowania!
      Elzbieta

      Usuń
  9. Ja nie właziłam! Jak bum cyk cyk - w lesie siedziałam. A bezy się NIE DA zrobić bez ciagutka:-( Znaczy, mi się nie daje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mojej babci się udawało:) pyszne torty bezowe robiła:))) aż jej złośliwie wysiadł piekarnik i nowy już nie chciał współpracować:((

    OdpowiedzUsuń
  11. To tak na dzień dobry (a i mój debiut na blogu mojej PRZYJACÓŁKI) ode mnie słówek nt bezy.
    Jeśli małe placuszki bezowe to mogą posiadać tzw wersję ciągutkową, a jeśli jest zapotrzebowanie na papendekle do tortu/tary itp. to muszą absolutnie chrupkie lekko rumiane,ale lekko, i miękkie w środeczku no taki miękki styropian. A uzyskuje się tylko i wyłącznie w piekarniku lekko uchylonym temperatura 80-100oC i ok.3 godziny "wysuszania" czyli pieczenia. PS> Metoda prób i błędów przez kilka kop jaj.Ufff pozdrowienia Joanno z Bemowa. Andrzej B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź se konto załóż i tak będziesz miał wiele do powiedzenia, przecież Cię znam :)

      Usuń
  12. Odstręcza mnie ten czas suszenia !

    OdpowiedzUsuń
  13. No zapomniałem, że to niespieszny proces, za to z pożądanym efektem, a takiego oczekujesz, nieprawdaż?? AB

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie beza jak krówka, kusi mieć ciągutkę w środku :) Mniam! Jestem ciągutkożercą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem to już poległam na całej linii. Do niczego się toto nie nadaje.

      Usuń
  15. Przepis na wykorzystanie żółtek mam, więc pora się ujawnić Proponuję sos holenderski. Najlepszy do spaghetti ze szparagami, ale zastosowań ma mnóstwo, bo jest rewelacyjny w smaku. Ja ostatnio pokroiłam i podsmażyłam bakłażana i cukinię, wymieszałam z makaronem i na to właśnie sos holenderski. Potrzebujemy 4 żółtka, 100 g masła, łyżkę soku z cytryny, sól. Masło rozpuszczamy. Żółtka z solą ucieramy mikserem, w metalowym naczyniu nad parą, niemal do białości (uważamy, żeby się nie zwarzyły). Dodajemy sok z cytryny a następnie, stale ubijając, ciepłe masło. (Im wolniej dodamy masło, tym lepsza konsystencja sosu). Polecam. I daj znać jak wyszła beza - ja też muszę mieć kruchą.

    OdpowiedzUsuń
  16. żółtka, hm... no ja to ciasto kruche na samych żółtkach robię (w sensie, że nie z całych jajek tylko z żółtek), to samo jest gdy robię ciasto drożdżowe na drożdżówki i rogale - w sensie na słodko

    z kogla mogla można domowy budyń ugotować... w sensie, że do kogla mąki łyżkę i do gar z mlekiem go

    że nie wspomnę o masce na włosy :P z oliwą i z sokiem z cytryny utrzeć i nałożyć na włosy :)

    jeszcze pewnie coś bym wymyślić zdołała, gdyby nie Tośka, która mi pomaga pisać komentarz... taka to bystra, czarna, kociczka jest z niej :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O ja. Nigdy w życiu jeszcze nie popełniłam bezy. Może czas się przełamać.
    A wszystko, co się ciągnie, jest super, od mordoklejek zaczając. Ciągnąca się beza = dłuższa przyjemność, howgh!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz