Z chłopami źle, a bez chłopów jeszcze gorzej

Nie wiem, jak u was, ale na Śląsku dzisiaj jakieś 80 st. C. Żar się z nieba leje, a klimatyzacji w pomieszczeniach nie uświadczysz. Jak sobie pomyślę, że po pracy mam wsiąść do samochodu, to włos mi się jeży.

Tymczasem Prezes, jak zwykle zresztą, ogłuchł na moje argumenty, że odkładanie okularów na mikrofalówkę, która znajduje się w centrum niebieskiego szlaku, wiodącego każdego kota przy zdrowych zmysłach wprost na lodówkę, doprowadził do zniszczeń nieodwracalnych. Karolunio, który podróżował jak zwykle, stąpnął swoją delikatną, kocią, siedmiokilową stópką wprost w okularki bezoprawkowe, powodując tym samym niezłą rozpierduchę. Następnie był niezwykle zadziwiony i dyżurował przy zniszczonym sprzęcie z anielską niewinnością wypisaną na nieskażonym myśleniem czole. Za co oczywiście zebrał od Prezesa, więc popadł w depresję i odwócił się do ściany, by cierpieć w samotności i ogólnej wzgardzie.
Nie omieszkałam ochrzanić Prezesa, bo w końcu to nie kocia wina, że szlak wytyczono tak, a nie inaczej.

Prezes, wyjeżdżawszy w kolejną delegację, pozostawił mi okulary (a właściwie ich resztki) z poleceniem dokonania wymiany szkła.
Ponieważ od tego upału padły nam dziś serwery, postanowiłam się udać.
BŁĄD.
Koszmarna temperatura spowodowała, że sunęłam ulicami centrum niczym Barbapapa (pamiętacie tę bajkę?), ledwo żywa. U naszego optyka okazało się, że nikt nie może sobie przypomnieć, z jakiej dostawy pochodzą, więc – niewiele myśląc – zakłóciłam Prezesowi naradę nudnych facetów od bajtów. I co powiecie? Uznał, że i tak zmieniły mu się szkła, więc musi samodzielnie dotrzeć do optyka i zmienić całe okulary.

PO CO, DO CHOLERY, RUSZAŁAM SIĘ Z BUDYNKU, GDZIE JEST JESZCZE W MIARĘ WZGLĘDNIE???

Komentarze