1292

Jadę sobie samochodem, a w radiu rozmowa ojca i syna Hajzerów. O depresji jesiennej.
- Przeczytałem poradniki - mówi syn. - We wszystkich piszą, żeby iść na spacer. A w niektórych, żeby się nażreć. I puścić trochę kasy w miasto.
- Jak ktoś ma - podpowiada ojciec.
Odbiłam w lewo. Na spacer nie pójdę, bo nie jestem emerytką i się brzydzę. Nie można puścić w miasto czegoś, czego się nie ma. Zaparkowałam pod cukiernią.

Ostatnia wieczerza.
Mam kawę, mam ciastko i nie zawaham się ich użyć.
A od jutra dieta.
W dupiu! Nie mogę już dłużej tolerować faktu, że szafa pełna, ale wszystko muszę zakładać parami. Jeden żakiet na lewą rękę, jeden na prawą. Guziki nie zawsze pasują do dziurek, a w plecy wieje.
Koniec z tym.
Howgh!!!

Komentarze

  1. Ja miałam dietę do wtorku. Teraz dieta cukierkowa w robocie. Życzę żeby się udało. Sama o niczym innym nie marzę tak bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wściekłam się. To mi było potrzebne.

      Usuń
    2. mogę Cię powyzywać od leniuchów albo innych jeśli Cię to ma zmotywować

      Usuń
    3. Wręcz przeciwnie. Chwalić, głaskać, do boju zagrzewać.

      Usuń
    4. Też zdecydowanie wolę pozytywną motywację.
      Głasku głasku, do boju Łoterlo! Uda Ci się na pewno boś Ty jest wiktoria-wiedeńska!

      Usuń
    5. Nie zagrzebuj tego pod chrustem :) Za tydzień to już będę zmęczona, a gdzie tam do końca.

      Usuń
  2. Paćka, marzysz o diecie? Ty perwero!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo do własnej perwersjii!!! Niezbywalne prawo!

      Usuń
  3. Tak, wściek może tu bardzo pomóc, tylko pytanie: na jak długo go wystarczy:)?

    OdpowiedzUsuń
  4. O przepraszam bardzo,khm, ja właśnie że spaceruję, (chodzę po prostu) a nie jestem emerytką!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz